6.26.2016

„Donald Tusk nie jest moim przywódcą europejskim”. Wywiad z brytyjską eurodeputowaną Janice Atkinson (frakcja Europa Narodów i Wolności)

Ziętek-Wielomska: Wiem, że popiera Pani tzw. Brexit. To nowe słowo…

Atkinson: British Exit [ang. brytyjskie wyjście].

Ziętek-Wielomska: Tak, brytyjskie wyjście z Unii Europejskiej. Ale dlaczego? Z jakiego powodu?

Atkinson: Dlaczego? Bo chcę odzyskać mój kraj. Nie chcę, żeby urzędnicy, którzy nie podlegają naszej kontroli, tak jak to ma miejsce w Komisji Europejskiej, decydowali o losach mojego kraju. 75% regulacji prawnych, które nas obowiązują, nie jest przez nas uchwalanych. Naprawdę jest wiele powodów: chcę odzyskać rolnictwo, ponieważ ceny żywności w Unii Europejskiej ciągle rosną, a europejska polityka rolna powoduje również ubóstwo w Afryce. My Brytyjczycy mamy przecież naszą Wspólnotę Narodów (ang. Commonwealth), z którą nie możemy prowadzić wolnego handlu, co utrzymuje niektóre z tych krajów na niskim poziomie gospodarczym. Z tego powodu musimy je wspierać za pomocą dobroczynności. Aspekt prawny to m.in. Europejski Trybunał Praw Człowieka, chroniący prawa człowieka, które w wystarczającym stopniu są przecież chronione w moim kraju. W tej kwestii mamy dość długą tradycję. Przecież po wyjściu z UE będzie obowiązywać nasz Bill of Rights. Musimy odzyskać nasze terytorium, nasze rybołówstwo. Chcemy kontrolować nasze wody terytorialne tak, byśmy mogli odpowiednio dbać o siedliska ryb. W zasadzie jesteśmy też w stanie odbudować naszą flotę rybacką. To tylko kilka przykładów.

Ziętek-Wielomska: Jednak świat się bardzo zmienił w ostatnich dziesięcioleciach. W wyniku globalizacji i postępu technologicznego państwa członkowskie Unii Europejskiej są dziś gospodarczo uzależnione od siebie. Jaka jest Pani wizja Europy bez instytucji unijnych?

Atkinson: Cóż… to zależy od Europy. Ja martwię się przede wszystkim o Wielką Brytanię. Jeżeli inne państwa, łącznie 27 krajów, chcą dobrowolnie ograniczyć swoją suwerenność i są zadowolone z Unii, to nie do mnie należy wyrokowanie o tym, co stanie się w Polsce lub gdzie indziej. My możemy przetrwać na własną rękę. Możemy wrócić do wieku XIX – to wtedy powstała Brytyjska Wspólnota Narodów. Jesteśmy dumni z bycia narodem kupców. Zajmowaliśmy się tym przez stulecia i jesteśmy w tym dość dobrzy. Niezależnie od tego, co myśli się o historii, Francuzi zaczynali od kolonizacji, podobnie Holendrzy. Jesteśmy w stanie zrobić to raz jeszcze. Wymaga to jedynie odwagi przejścia od słów do czynów.
(…)
Ziętek-Wielomska: Zgodnie ze starą ideą bloków kontynentalnych, Europa musi stać się wielkim europejskim narodem po to, by móc sprostać amerykańskiej i rosyjskiej konkurencji. To bardzo niemiecki punkt widzenia na kwestię integracji europejskiej. A może rzeczywiście rację mają ci, którzy twierdzą, że w jedności siła?

Atkinson: Mamy drugą najsilniejszą gospodarkę w Europie. Mamy funta, zawsze go mieliśmy i nigdy z niego nie zrezygnujemy. Ile jest państw, które przyjęły euro? Cóż, wszystkie poza nimi radzą sobie zupełnie dobrze. Spójrzcie na Grecję: to słomiana gospodarka strefy euro. Jeżeli się nie uwolni od euro, będzie rządzona przez Angelę Merkel. Jeżeli tego właśnie chcą, w porządku, mogą być rządzeni przez Trojkę. Spójrzcie: ludzie głosowali i nie otrzymali tego, czego chcieli. Stojąca na ich drodze Angela Merkel nie ma nic wspólnego z demokracją. Grecy mogą poprawić swoję sytuację, wystarczy, że powrócą do drachmy.

Ziętek-Wielomska: A argument wojen, którym rzekomo zapobiega EU?

Atkinson: Kocham ten przykład. Szalenie. Ale prawda jest taka, że to NATO powstrzymało wojny. Nadal jesteśmy członkiem Rady ONZ. W zasadzie jest to dosyć interesujące: Bruksela chce odebrać nam miejsce w ONZ, podobnie jak Francji. Nigdy na to nie pozwolimy. Bruksela dąży do utworzenia armii europejskiej i czegoś w rodzaju CIA. Wiem, że Helga Schmidt [sekretarz generalny Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych]stwierdziła, że nie chce, by nastąpiło to teraz, ale Bruksela zdecydowanie dąży do utworzenia agencji szpiegowskiej. Dieter Borchardt powiedział, że musimy poświęcić suwerenność na rzecz bezpieczeństwa. Nigdy wcześniej nie słyszałam podobnych bzdur. Nie, nie dojdzie do tego. Przepraszam – jaka była pierwsza część tego pytania?

Ziętek-Wielomska: Chodzi o zagrożenie wojną…

Atkinson: Nie potrzebujemy UE, możemy odzyskać nasze miejsce w Światowej Organizacji Handlu. Mamy ONZ, jest NATO – wszystko to wystarczy do zapewnienia pokoju w Europie. Nie widzę tu żadnego związku z Unią Europejską. Jest to zupełne nieuzasadnione stwierdzenie, kolejne wielkie kłamstwo, które chętnie jest powielane w Parlamencie Europejskim.

Ziętek-Wielomska: A może w Europie mamy teraz do czynienia z innym rodzajem wojny, np. wojną gospodarczą?
Atkinson: Nie wiem po co używać tak groźnych słów… Wolę mówić o handlu i konkurencji. Wierzę w konkurencję i wolny handel.

Ziętek-Wielomska: Nasze kolejne pytanie dotyczy pruskiego modelu funkcjonowania EU. Czy można powiedzieć, że obecnie właśnie taki model, z jego centralnie sterowaną biurokracją, został narzucony państwom europejskim?

Atkinson: Jak już wcześniej wspomniałam, uważam, że to miejsce jest złe. To biuro złożone z koleżków, z Schulzem na czele. Ci ludzie niszczą wolność na rzecz utworzenia nowego Związku Radzieckiego. A to nie może działać. Ludzie się zbuntują, w zasadzie już się buntują. 30% Europejczyków popiera nasze stanowisko.
(…)
Ziętek-Wielomska: A jak londyńskie City postrzega Brexit?

Atkinson: Tak się składa, że mieliśmy ostatnio niewielką konferencję na ten temat w Londynie. Co więcej, w różnych firmach i instytucjach City przeprowadzono ankietę, z której wynika, że 50% tych przedsiębiorstw nie uważa, by Brexit mógł w jakikolwiek sposób zagrozić ich interesom. Wielkie banki, te pracujące globalnie, powoli zmieniają język, którego używają, twierdząc, że nie odczują żadnej różnicy. Zdają sobie sprawę, że stanowimy centrum światowej bankowości. Mówimy tu o setkach miliardów dolarów rocznie. Zresztą bankierzy stanowią tylko 1% osób zatrudnionych w City. Ci ludzie zatrudniają sekretarki, sprzątaczki. Nie pamiętam dokładnie danych liczbowych, ale to jest ogromny wkład w strukturę zatrudnienia. I wiecie co? Jeżeli Komisja dalej będzie się wtrącać, a lewica w dalszym ciągu będzie nakładać drakońskie prawa na nasze City, to rzecz wydaje się prosta: banki uciekną do Szwajcarii lub do Hong-Kongu.

Ziętek-Wielomska: Jednak z drugiej strony, europejskie instytucje finansowe znajdują się we Frankfurcie. Czy to nie konkurencja?

Atkinson: Jak sama Pani powiedziała, są to instytucje europejskie. Londyńskie City samo zdecyduje, którą drogą podążyć. Jak do tej pory radzili sobie dobrze.

Ziętek-Wielomska: Czyli to dosyć słaba konkurencja?

Atkinson: Cóż… Niemcy i Francuzi z radością zdusiliby nasze banki.

Ziętek-Wielomska: A jak Brexit może wpłynąć na stosunki między Wielką Brytanią a USA?

Atkinson: Nie powinno to wpłynąć na nasze relacje. Republikanie, zwłaszcza kandydaci do wyborów prezydenckich, czyli Donald Trump i Jeb Bush, nie obawiają się żadnych zmian. Nadal uważają NATO za ważną światową potęgę, a szczególne relacje między USA i Wielką Brytanią mają swoją długą tradycję. Poza tym kimże oni są, by wtrącać się w naszą politykę?
(…)

Janice Atkinson jest eurodeputowaną, wiceprzewodniczącą grupy europarlamentarnej Europa Narodów i Wolności. 

Tłumaczenie: Mariusz Matuszewski
Opracowanie: Magdalena Ziętek-Wielomska

Jest to fragment wywiadu, który ukazał się w ostatnim numerze Pro Fide Rege et Lege nr 75-76, Quo vadis Europa? Pismo jest dostępne na stronie: http://sklep.konserwatyzm.pl/pro-fide-rege-et-lege-nr-75-76/

Magdalena Ziętek-Wielomska odpowiada na ankietę o narodowo-konserwatywną fuzję

Czy zasadny jest pogląd, że „młoda endecja” w latach trzydziestych XX wieku, z późniejszymi rozwinięciami koncepcyjnymi, chociażby w postaci Katolickiego Państwa Narodu Polskiego, była ruchem już nie tylko nacjonalistycznym, lecz również konserwatywnym w swojej orientacji tj. antyliberalnym, katolickim i społecznie organicznym?

Wszystko rozbija się o definicję konserwatyzmu – jeśli konserwatyzm zostanie zdefiniowany jak powyżej, to na pewno taki pogląd jest zasady, szczególnie w przypadku takiej postaci jak Adam Doboszyński. Szczególnie ważne są tutaj jego poglądy ekonomicznie, wyrażone już po wojnie w pracy „Ekonomia miłosierdzia”, która odwołuje się do nauczania św. Tomasza z Akwinu oraz publicystyki G.K. Chestertona. 
Jakich uzupełnień ideowych potrzebuje dzisiejszy ruch narodowy, szczególnie młodego pokolenia, aby stać się atrakcyjnym ruchem również dla polskich konserwatystów i tradycjonalistów?

Ważne jest sformułowanie pozytywnych celów – bycie „anty” nie przynosi nigdy pozytywnych skutków, jest destrukcyjne. Wyjście z UE – co w zamian? Katolicyzm – ale jaki, i co to konkretnie miałoby oznaczać? Że ateiści będą pod kolbami karabinów prowadzeni do kościoła? Że kler będzie miał decydujący głos w sprawach politycznych? Organicyzm społeczny – czy ma to być powrót do średniowiecznej struktury cechowej czy też korporacjonizm typu faszystowskiego?
Nie jest więc to kwestia uzupełnień ideowych, ale dopiero stworzenia spójnego, przemyślanego i dopracowanego programu, który będzie w stanie rozwiązać realnie istniejące problemy współczesnego świata, który różni się od świata sprzed 100 lat. Jak można wyżywić miliardowe masy ludzkie, kiedy wiadomo, że powrót do agraryzmu nie jest możliwy (chyba, że radykalnie zredukuje się liczbę ludzi) i w związku z tym należy pogodzić się z industrializacją i jej skutkami, choćby w postaci globalizacji? Jaka ma być rola nauki w procesach sterowania społecznego? A jaka rola religii czy też filozofii katolickiej? Ruch Narodowy musi tutaj wykonać olbrzymią intelektualną pracę, bez jej wykonania, nie będzie się tak naprawdę niczym różnił od pozostałych sił politycznych.
Ze swojej strony mogę polecić zainteresowanie się doktryną nacjokratyzmu rozwijaną przez Józefa Kosseckiego (książka pt. Naukowe podstawy nacjokratyzmu dostępna jest na stronie www.autonom.edu.pl) oraz jego koncepcją cywilizacji, która jest unowocześnioną i dopracowaną wersją teorii Konecznego (cykl wykładów dostępny jest na kanale NAI Warszawa pod linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=TkHpldKuYwQ).
Warto się zastanowić nad tym, czy nie działać pod sztandarami promowania cywilizacji łacińskiej, tak jak ją definiuje J. Kossecki: Prymat norm poznawczych nad ideologicznymi oraz norm etycznych nad prawnymi. Model ten zakłada daleką decentralizację państwa, ale nie w rozumieniu neoliberalizmu, tylko personalizmu tomistycznego – jednostka wtedy działa jako podmiot wolny i rozumny, kiedy ma realny wpływ na swoje najbliższe otoczenie. W skrajnie scentralizowanej demokracji liberalnej wpływ jednostki na kształtowanie swojego otoczenia jest minimalny i ogranicza się do udziału w wyborach. Decentralizacja przeciwdziała biurokratyzacji aparatu państwowego, a tym samym upartyjnieniu życia politycznego.

Czy w dzisiejszych warunkach społeczno-politycznych, zasadnym jest stawianie w opozycji do siebie radykalizmu działania, charakterystycznego dla skręcającej w prawo młodzieży, z konserwatywną filozofią polityczną?

Tak, radykalizm jest cechą charakterystyczną ruchów rewolucyjnych. Konserwatyzm polega na świadomości skomplikowania rzeczywistości i postawy POKORY wobec skomplikowanej struktury świata społecznego. Radykalizm często sprowadza się do prymatu czynu nad myśleniem, woli nad rozumem. Współczesny świat nie potrzebuje radykalizmu, tylko umiaru, roztropności (prudentia) i odpowiedzialności.

Patrząc na potencjał fuzji narodowo-konserwatywnej w Polsce i z perspektywy odpowiedniej hierarchii zasad, w dobie papieża Franciszka i pół wieku po Soborze Watykańskim Drugim, czy nie nadszedł czas, aby jednoznacznie postawić na tradycyjny katolicyzm, jako podstawowy zwornik tejże fuzji?

Nie uważam, że należy się odpowiadać wyłącznie za tradycyjnym katolicyzmem, gdyż nawet on nie jest kierunkiem jednolitym i mamy tam do czynienia z różnymi środowiskami i prądami. Natomiast należy jednoznacznie opowiedzieć się za tym, co w katolicyzmie przedsoborowym było najcenniejsze, czyli racjonalizm i naukowa teologia, które wykluczały dowolność w interpretowaniu prawd wiary. A o tym piszą nie tylko środowiska tradycjonalistycznie, lecz także, oczywiście niszowe, środowiska w katolicyzmie posoborowym. Jednocześnie należy podkreślić, że katolicyzm tradycyjny miał także tendencje do jednostronności, gdyż w niewielkim stopniu uwzględniał kwestie rozwoju duchowego, stąd np. absolutnie lekceważenie kwestii mistyki katolickiej, którą rozwijali przede wszystkim karmelici (św. Teresa, św. Jan od Krzyża, „Mała Terereska”, Edyta Stein). Uważam, że antidotum na posoborowe ruchy charyzmatyczne powinny być właśnie nauki tych wymienionych świętych, a które są praktycznie zupełnie nieznane.  Jeśli narodowcy chcą działać pod sztandarami katolicyzmu, to nie wystarczy chodzić na msze trydenckie i trzymać się dogmatów religii katolickiej, lecz należy także zadbać o swóją własną duchowość, tak, żeby naprawdę być Bożym człowiekiem, a nie tylko religijnym krzykaczem, który będzie rozliczał innych z ich religijności.
Na zakończenie apeluję do środowisk narodowych, żeby główny obszar swojej działalności skoncentrowały na sterowaniu pośrednim, a nie bezpośrednim. Sterowanie bezpośrednie polega na wywiaraniu bezpośredniego wpływu na decyzje polityczne, np. w parlamencie. Sterowanie pośrednie polega na kształtowaniu norm społecznych. Największą słabością środowisk prawicowych, narodowych i konserwatywnych jest właśnie nikła świadomość roli sterowania pośredniego w procesach sterowania społecznego.
Zrozumiał to np. Adam Michnik, który nigdy bezpośrednio nie uczestniczył w życiu partyjnym, a jest osobą, która wywarła i ciągle wywiera obrzymi wpływ na procesy sterowania Polakami. Należy opracować materiały i programy edukacyjne dla dzieci i młodzieży i umieszczać je w internecie, należy organizować akcje edukacyjne w terenie, wzorując  się na harcerstwie albo współpracując  z terenowymi strukturami harcerstwa. Należy kłaść nacisk na sport, bo uczy on wytrzymałości, determinacji i dyscypliny.
Należy pomyśleć nad rolą sztuki i kultury w promowaniu określonych norm społecznych – muzyka, film, powieść są podstawowymi narzędziami, którymi posługuje się przeciwnik dla kształtowania pożądanych przez niego postaw i wzorców społecznych. Człowiek cywilizacji łacińskiej kocha prawdę, dobro i piękno, i ma takie cechy charakteru, dzięki którym potrafi je realnie urzeczywistnić, a nie tylko o nich gada.