No i wyszło szydło z worka. „Naczelny konserwatysta kraju”, Adam Wielomski,
w końcu jednoznacznie przedstawił swój pogląd na politykę. Pogląd ten w pełni
odpowiada nowożytnej tradycji konserwatyzmu, który w takim samym stopniu odciął
się od tomistycznego racjonalizmu jak jego przeciwnicy. Tomistyczna koncepcja
polityki sprowadza się do prostego stwierdzenia, że zarówno władza, jak i lud
zobowiązane są do troski o dobro wspólne. Władca, który sprzeniewierza się
dobru wspólnemu, staje się tyranem, natomiast dobry władca w swoich działaniach
kieruje się prawym rozumem praktycznym. Nowożytność odcina się od koncepcji
polityki jako sztuki rozumnego realizowania tego co dobre. I to zarówno po
„prawej”, jak i „lewej” stronie. Polityka staje się techniką, wyrazem woli
(rządzących albo rządzonych) bądź też polem do przeprowadzania
racjonalistycznych eksperymentów. (Od razu zaznaczam, że nowożytny racjonalizm
nie ma nic wspólnego z racjonalizmem Arystotelesa albo św. Tomasza. Dla tych
ostatnich zadaniem rozumu było poznawanie obiektywnej rzeczywistości, natomiast
nowożytnicy zajmują się wymyślaniem tej rzeczywistości na nowo, zgodnie z
własnymi upodobaniami i z góry przyjętymi założeniami).
Odcięcie nowożytnej polityki od arystotelesowsko-tomistycznej koncepcji prawego
rozumu praktycznego doprowadziło do tego, że nowożytne koncepcje polityki w dużej
mierze udzielają przyzwolenia na stosowanie przemocy w polityce. „Prawica”
przyzwala na stosowanie przemocy przez władcę w stosunku do ludu, a „lewica”
przez lud w stosunku do władzy. Słowa Adama Wielomskiego idealnie oddają istotę
nowożytnego konserwatyzmu:
„(...) lud zawsze winien być rozpędzany i pałowany. Inaczej popada w pychę
i staje się bezczelny, domagając się socjalizmu. A wszelka władza ma przecież
charakter katechoniczny i pochodzi od Boga. Lud to bezkształtna materia, której
należy nadać formę. Pałka dobrze się ku temu nadaje. I czasem nie widzę innego
wyjścia. Jak pisał Charles Maurras, "demos był cywilizowany zawsze dzięki
batom, które dostawał". (...) Redaktor Naczelny naszego portalu, kol.
Arkadiusz Meller skomentował słusznie moją myśl: "Warcholstwu związkowemu
mówimy zdecydowane nie!". To jest istota problemu. Z jednej strony władza,
z drugiej strony tłum. Konserwatysta instynktownie jest po stronie władzy, gdyż
ta gwarantuje porządek. Jest ostoją porządku. Tłum ma w sobie coś zwierzęcego.
Każdy tłum.” (O syndykalistach blokujących Sejm).
Przekonanie Adama Wielomskiego o tym, że „lud to bezkształtna materia,
której należy nadać formę”, jest par excellence wyrazem nowożytnego
światopoglądu (który w silnym stopniu spokrewniony jest z platonizmem). Nie ma
tu miejsca na koncepcję obiektywnej natury człowieka, którą rządzący powinni
odkrywać i SZANOWAĆ. W nowożytnych koncepcjach politycznych władca staje się
niejako „stwórcą” ludu. To władza tworzy „nowego człowieka”, i to według
własnej wizji. U podstaw Rewolucji Francuskiej czy też Rewolucji
Październikowej leżało takie właśnie przekonanie: „oświeceni” przywódcy
rewolucjonistów przejęli władzę, aby „wyzwolić” lud z jego fałszywej
świadomości i nadać mu nową, rzekomo właściwą, formę. Taka sama idea
przyświecała pruskim konserwatystom. To pruskie państwo miało stworzyć nowy
kolektyw (Volksgemeinschaft) i to za pomocą tych samych środków co
rewolucjoniści, czyli biurokracji, policji i szkolnictwa państwowego.
W Polsce w tej chwili także mamy do czynienia z procesem hodowania nowego
człowieka. Władza powoli przechodzi w ręce Nowej Lewicy, która odrzuciła
koncepcję obiektywnej natury człowieka (z czego wynika m.in. propagowanie
homoseksualizmu). Nowa Lewica, odrzucając twierdzenie, że natura człowieka
została stworzona przez Boga, siłą rzeczy musiała uczynić człowieka stwórcą
samego siebie. A tym samym: państwo. Państwo w rękach Nowej Lewicy tworzy więc
nowego człowieka, wolnego od wszelkich „przesądów” i moralnych ograniczeń. W końcu
tłum jest tylko bezkształtną materią, której władza nadaje formę...
Nowożytne koncepcje lewicowe i prawicowe są więc z sobą blisko
spokrewnione. Taka jest cena odrzucenia koncepcji prawego rozumu praktycznego,
którym kierować powinni się zarówno rządzący, jak i rządzeni. Każdy stosownie do
swoich zadań i możliwości.
Jako schmittianin, Adam Wielomski nie rozumie koncepcji prawego rozumu
praktycznego. Dlatego też bez żadnych ogródek stwierdza, że „konserwatysta
instynktownie jest po stronie władzy, gdyż ta gwarantuje porządek”. Adam
Wielomski myli się, twierdząc, że władza niejako automatycznie gwarantuje
porządek. W nowożytności władza stała się narzędziem „formowania” ludu według
wszelkiej maści wizji nowego człowieka (albo po prostu polem walki o zaspokajanie swoich interesów).
Swoją wizję także ma i Palikot. W przypadku gdyby przejął władzę, zacząłby ją odpowiednio wdrażać w życie. Członkowie
założonego przez Adama Wielomskiego Ruchu Odparcia Palikota prawdopodobnie
zaczęliby stawiać mu opór. Natomiast Adam Wielomski, jak przystało na
prawdziwego konserwatystę, będzie musiał stanąć po stronie władzy. I wtedy nie
pozostanie mu nic innego, jak nawoływać Palikota do pałowania katolików...
Dobre.-)
OdpowiedzUsuńWarto posłuchać:
OdpowiedzUsuńPolityka i dobro wspólne - wykład prof. Henryka Kieresia
http://www.youtube.com/watch?v=Iz9lDUxAcgw
W świetle wypowiedzi tego katolickiego filozofa-personalisty, "konserwatywna" pochwała stosowania przemocy wobec ludu może być śmiało uznana za konsekwencję świadomego odrzucenia przez socjalistów liberalnych podstawowych zasad personalizmu.
Jednakże "pałowanie" Wielomskiego, który, jak czytamy w Wikipedii, w 2005 roku był przez miesiąc sekretarzem generalnym UPR, a rok wcześniej kandydował z listy UPR do Parlamentu Europejskiego - jest chyba w pojęciu "konserwatystów" jakąś formą łagodnej perswazji, skoro znany lider konserwatywnych liberałów mówił (15.12.2010) tak:
"atha: Czy w dzisiejszych czasach w razie dużych protestów rząd Polski zdecydował by się na wprowadzenie stanu wojennego, czy raczej uciekał by w popłochu
JKM: atha: doskonałe, bardzo ważne pytanie!!!
hoffe: pytam się JAK zareagowaliby, gdyby ludzie wyszli na ulice domagając się zachowania gigantycznych przywilejów socjalnych i zachowania bałaganu (jaki w Grecji, po prostu panuje)
JKM: hoffe: Oczywiście. kazałbym jakiemuś pułkownikowi wydać polecenie: proszę zejść z placu, bo za dwie minuty strzelamy ostrą amunicją - i za dwie minuty strzelać. Napoleon pokonał jakobinów każąc strzelać do tłumu z dział, Xiao-Ping Deng kazał rozjechać komuchów na czołgami na Tian An-Men... Gdyby tego nie zrobił, w Chinach byłby dziś taki burdel, jak w Polsce".
Zob.: Stan wojenny i jego dzisiejsza ocena
http://korwin-mikke.pl/czat/zobacz/stan_wojenny_i_jego_dzisiejsza_ocena/43
Tacy konserwatysci jak JKM albo AW nie rozumieja, ze to wladza dala ludowi te przywileje, bo sama na tym korzysta. W obecnym systemie wszyscy kradna i zyja na koszt innych, zarowno wladza jak i lud. A po drugie, tacy "realisci polityczni" jak AW nie rozumieja, ze lud byl i jest podjudzany przeciwko wladzy przez tych, ktorzy chca cos na tym ugrac. I zazwyczaj nie jest to lud.
UsuńSłusznie.
OdpowiedzUsuńKlasyczny przykład podjudzania - zamach majowy Piłsudskiego. Nawiasem pisząc, też organizowany przez liberalną prozachodnią masonerię, która wprowadziła po obaleniu legalnego polskiego rządu takie porządki i taki kapitalizm, że pałki i karabiny były w ciągłym użyciu, ludzie dzielili zapałki na czworo, dzieci chłopskie nie chodziły do szkół z braku butów, działacze katolicko-narodowi zapełniali więzienia, przywódcy opozycji uciekali z kraju, zaś powiewająca ułańskimi chorągiewkami armia została rzucona do beznadziejnej, z góry przegranej walki z obydwoma sąsiadami na raz.
Tak się kończy socjalistyczna niechęć do personalizmu.
Polecam goraco tekst prof. Bartyzela pod tytulem: "Przeciw konserwatyzmowi kauczukowemu (O romantyzmie, realizmie i zapisywaniu się do PAX-u – doktorowi Wielomskiemu do sztambucha)"
OdpowiedzUsuńhttp://www.legitymizm.org/przeciw-konserwatyzmowi-kauczukowemu
Pan Wielomski dobrze uzasadnia, dlaczego sojusz z Rosją byłby dzisiaj znacznie lepszy, wręcz zbawienny dla Polski, aniżeli podtrzymywanie "sojuszu" ze Stanami Zjednoczonymi:
UsuńZob.: Dlaczego boję się neokonserwatystów?
http://konserwatyzm.pl/artykul/3713/dlaczego-boje-sie-neokonserwatystow (17.02.2012)
W kwestii polityki zagranicznej i w kwestii obrony religii katolickiej - nie można mieć do prof. Wielomskiego większych zastrzeżeń.
Problemem jest natomiast to, że religia jest mu potrzebna przede wszystkim do własnego zbawienia i gotów jest on "poświęcić Polskę" dla dobra religii, co trudno nazwać kontynuacją myśli przyświecającej w 966 roku Mieszkowi Pierwszemu.
Drugim, praktycznym problemem jest to, że Wielomski "idzie" na Wschód dlatego, że dostrzega klęskę kapitalistycznego socjalizmu liberalnego na Zachodzie. Społeczeństwa zachodnie odrzucają kapitalizm jako drogę dalszego rozwoju, a Wielomski chciałby kapitalizm umacniać i sprawić, by stał się on wreszcie "prawdziwym" (klasyczna fascynacja socjalistyczną utopią). Wielomski widzi marazm i kurczenie się zbiurokratyzowanego kapitalistycznego Zachodu oraz iście "wolnorynkowy" rozmach inwestycyjny na Wschodzie, przede wszystkim w Chinach, ale także w Indiach czy w Rosji. Dzisiejsze Chiny, to przecież hybryda dwóch odmian socjalizmu (prof. Kiereś): komunistyczne na górze i liberalne w gospodarce.
Corocznie miliony chińskich chłopów opuszczają na zawsze wieś, by stanąć do ciężkiej, nisko płatnej pracy i wznosić domy, fabryki i całe miasta w szczerym polu, albo na gruzach historycznych starówek miejskich. "Postęp" ogarniający masy pod czujnym okiem nowych chińskich kapitalistów i starej dobrej autorytarnej władzy - to przecież ideał współczesnych konserwatystów-progresistów, zapominających, że to nie "postęp" techniczny jest celem i miernikiem ludzkiego rozwoju, lecz ludzkie szczęście.
Jak można je osiągnąć, żyjąc niezgodnie z naturą?
Tak, Chiny to jego ideal, tyle, ze kapitalizm chinski jest w pelni kontrolowany i sterowany przez panstwo. To model pruski. I wlasnie tego odmawia Polsce. Kompletna paranoja. Ja jestem zwolenniczka dystrybucjonizmu, i wlasnie z takiego stanowiska krytycznie oceniam zarowno model chinski jak i europejski. Sojusz z Rosja tak, ale to nie lezy w interesie Niemiec. Niemcy zrobia wszystko, zeby nas zniszczyc jako swoja konkurencje do handlu z Rosja. A.W. tego takze nie rozumie. Dla niego to polski romantyzm jest ostateczna przyczyna obecnego stanu rzeczy. Polski romantyzm celowo jest podtrzymywany przez rozne osrodki opioniotworcze, ktore bynajmniej nie znajduja sie w rekach polskich.
UsuńSzczerze mówiąc, p. Wielomski ma w sporze z p. Bartyzelem rację w takich sprawach, jak polityka zagraniczna, czy polityka historyczna. Rezygnacja z rusofobii i z chwalenia romantyzmu politycznego, to postulaty słuszne, a ich realizacja ma służyć zawarciu autentycznego sojuszu z Rosją.
OdpowiedzUsuńZob.: Sojusz z Rosją?
http://archiwum.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/870/ (04.09.2008)
Adam Wielomski kompletnie nie rozumie zawilosci problematyki polityki historycznej. W swoim wywiadzie na ten temat (kilka tygodni temu ukazal sie na stronie KZM) twierdzi, ze panstwo polskie powinno zupelnie zrezygnowac z prowadzenia jakiejkolwiek polityki historycznej. Badaniem historii powinni zajac sie historycy. Wszystko pieknie i ladnie, tylko jak panstwo polskie ma bronic sie przed agresywna polityka historyczna, ktora uprawiaja nasi sasiedzi?! Problem ten opisalam w moim tekscie "Polityka historyczna". W swoim tekscie zwracam uwage na to, ze np. Rosja ustanowila swietem narodowym dzien wyzwolenia Rosji spod polskiej okupacji a w tej chwili uprawia intensywna propagande na temat "polskich obozow koncentracyjnych". Niemcy sa bardziej perfidni, o czym pisze w tekscie. Wspolpraca z Rosja: tak, to lezy w naszym interesie. Ale przeprowadzenie tego w praktyce jest duzo bardziej skomplikowane, niz to przedstawia A.W.
UsuńJuż wiemy, jaki los spotkałby protestujących katolików pod rządami Palikota:
OdpowiedzUsuń"Na rozwiązanie sprawy protestujących pielęgniarek miał zawsze taki sam pomysł. Zawieźć pielęgniarki na dół do kopalni, do górników. Potem zatopić ich wszystkich i zabetonować szyby." http://www.pudelek.pl/artykul/40404/byla_zona_atakuje_palikota_kazal_nazywac_dzieci_paniczami/
:)
Nareszcie można poczytać pani artykuły gdzie indziej niż na tym perfidnym konserwatyzmie spod znaku kolaboracji z każdym kto tylko ma siłę.Taki to ich konserwatyzm.Pisał o nich Roman Wielki Dmowski w Jego książce pt. ,,Upadek myśli konserwatywnej w Polsce". Już Wielki Dmowski sto lat temu doskonale widział co znaczy ,,polityka" ludzi bez kręgosłupa,bez troski o dobro własnego narodu,nie wychodząca od niego a przeciwko niemu.Historia się powtarza i Wielomski zachowuje się dokładnie tak samo jak tak zwani ,,ugodowcy galicyjscy" i ich naśladowcy z Kongresówki.I ,,ugodowcom" i tłuszczy Wielomskiego wydaje się,że gdy tylko zniżymy się pod odpowiednio niskim kątem,aż dotykając podbródkiem ziemi,do obecnych potęg to te dadzą nam usiąść do pańskich stołów ale oczywiście całkowicie się mylą bo postawa klęcząca jest najgorszą jeśli chce się stworzyć Wielką Polskę,która może być zbudowana tylko na podstawie Narodowej.Gdyby tylko herr Wielomski i jego banda niemcolubów stracili trochę ze swej pychy i logicznie pomyśleli nad swoimi teoriami z księżyca to sami doszli by do wniosku,że o polityce nie mają zielonego pojęcia a kierują się tylko własnymi kompleksami,które próbują nieskładnie zamaskowywać napadami szału skierowywanymi przeciwko Narowi Polskiemu.Taka pogarda dla swoich jest charakterystyczna dla ludzi nie wierzących w swój naród.Nie ma się co przejmować tymi śliskimi ludźmi.Niech dołączą do Judaszy spod znaku ,,Frondy",która właśnie ujawniła się jako część Systemu.
OdpowiedzUsuńMożemy zbudować Wielką Polskę Narodową ale tylko wtedy gdy będziemy się trzymali jak najdalej od takich podłych ludzi,którzy nie wiedzą czego chcą.Narodowy Radykalizm,dystrybucjonizm,koniec z lichwą,samodzielność myśli i działań i mamy receptę na Wielką Polskę.
Ja również się cieszę, że już mnie tam nie ma :)
UsuńNie zgodzę się z Autorką co do jej stwierdzenia: "Adam Wielomski kompletnie nie rozumie zawiłości problematyki polityki historycznej."
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, model w którym państwo uprawia politykę historyczną w interesie zarówno samego państwa, jak i narodu polskiego (!) - jest pożądany i słuszny, tylko czy jest możliwy w obecnej chwili? (myślę o ostatnich 23 latach). Żeby państwo działało na tym polu w interesie narodu polskiego (!), to musi najpierw być sprecyzowany interes narodowy Polaków i podjęta polityka zagraniczna, która temu interesowi służy. W tym momencie dopiero można robić przegląd kadr mogących realizować państwową politykę historyczną i próbować ją wdrażać.
A zatem warunkiem wstępnym zaistnienia państwowej polityki historycznej broniącej żywotnych interesów Polaków (!) jest zaistnienie polityki państwowej chcącej bronić tychże interesów, a nie wybranej opcji geopolitycznej.
Patrząc na twórczość i wypowiedzi sztandarowych historyków i publicystów historycznych opcji proamerykańskiej (pronatowskiej, proatlantyckiej, "radiomaryjnej"), nie sposób nie skonstatować, że nie są oni żadną alternatywą. Dlatego p. Wielomski ma rację w tym sensie, że realizowana przez nich rusofobiczna państwowa polityka historyczna przyniosłaby narodowi polskiemu (!) zdecydowanie więcej szkód, niż korzyści. Lepiej już byłoby uczyć dzieci samemu, w domu, zamknąwszy na kłódkę internet i telewizor.
Wielomski wyjaśnił ten fenomen w swoich dwóch ostatnich tekstach:
1. Romantyczne rozumienie polityki
http://konserwatyzm.pl/artykul/4538/romantyczne-rozumienie-polityki (25.05.2012)
2. O konserwatywnym rozumieniu polityki
http://konserwatyzm.pl/artykul/4550/o-konserwatynym-rozumieniu-polityki (27.05.2012)
Ciekawe, jaka będzie reakcja "bartyzelowców" - wszak Wielomski zarzuca wprost, że cała ich uczona gadanina (pisanina) jest "pseudokonserwatywną" zasłoną dymną dla wyrażania buntowniczych treści i kontynuowania postoświeceniowej liberalnej rewolucji, która przyszła do nas z Zachodu.
Wielomski dobrze przy tym rozumie, że bogojczyźnane hasła i martyrologiczno-insurekcyjne "sukcesy" naszych Przodków są tylko narzędziami tej rewolucji, używanymi dziś wobec Polaków z naukową precyzją w celu zachęcenia ich do samounicestwienia "kolektywnego mesjasza - narodu polskiego" i umożliwienia "radykalnej sekularyzacji pod religijnymi sztandarami".
A w sferze praktyczno-politycznej spór "konserwatystów" Wielomskiego i "pseudokonserwatystów" Bartyzela, to jest - jak od dawna można to było podejrzewać - spór o to, czy iść z Rosją, czy znowu przeciwko Rosji?
Wielomski: "Mam pytanie do zwolenników romantycznego konserwatyzmu: czy w Noc Listopadową 1830 roku poparlibyście podchorążych czy też wasza sympatia jest po stronie zamordowanych przez insurekcjonistów generałów, którzy odmówili przyłączenia się do rebelii? To jest istota pytania o konserwatyzm."
Mam nadzieję, że Autorka tego bloga nie chciałaby zabijać żadnych polskich generałów, którzy stanęliby po stronie Rosji. Jeśli, rzecz jasna, staliby tym samym po stronie interesu narodowego Polaków, a przeciwko zachodniej bezbożnej rewolucji.
Nie zgadzam się z Panem. Adam Wielomski odrzuca prowadzenie jakiejkolwiek polityki historycznej przez państwo. Oto jego własne słowa na ten temat: "Nauka opisuje wydarzenia, jakimi one były, zaś polityka historyczna je „retuszuje”; jedne wątki eksponuje (czasem przesadnie), inne przemilcza, aby wyrobić w odbiorcach ściśle określone stany świadomości, które wpłyną na ich oceny, postawy i (przede wszystkim!) wybory polityczne... Używający tej techniki politycy kreują pewną rzeczywistość czyniąc ze zdarzeń marginalnych, a nawet dotąd uznawanych za naganne, elementy doniosłe, znaczące dla historii narodu." http://prawica.net/29437
UsuńAdam Wielomski nie chce więc, aby państwo polskie prowadziło politykę historyczną. Bez względu na okoliczności: "Owszem: trzeba znieść MEN, który układa programy nauczania, sprywatyzować edukację, tak aby każdy rodzić mógł posłać dziecko do szkoły o bliskim sobie profilu światopoglądowym oraz zrezygnować z oglądania telewizji kształtującej społeczne wyobrażenie o historii natrętną i często prymitywną indoktrynacją... Czy jest to możliwe? Niestety, „polityka historyczna” jest wykwitem demokracji, a tłumy zawsze będą mamione jakimiś „nowymi odczytaniami przeszłości”.
Niestety Adam Wielomski nie rozumie, że w ten sposób państwo polskie staje się bezbronne w stosunku do agresywnej polityki historycznej prowadzonej przez inne państwa.
Romantyzm: Dobrze znam stanowisko A.W. i uważam je za błędne. A.W. krytykuje romantyzm z perspektywy jego własnej koncpecji "realizmu politycznego". "Realizm polityczny" Adama Wielomskiego to machiavellizm w czystej postaci. Niestety Adam Wielomski nie rozumie, że polski romantyzm był w gruncie rzeczy słuszną krytyką machiavellistycznego stylu uprawiania polityki przez Prusy i Rosję. Problem polega jednak na tym, że romantyzm wpadł w inną pozycję skrajną niż machiavellizm. Machiavellizm to skuteczność, która nie liczy się z żadnymi moralnymi zasadami. Romantyzm natomiast to postulowanie polityki moralnej, która jednak jest nieskuteczna. Adam Wielomski i romantycy zajmują pozycje skrajne w dualistycznym postrzeganiu rzeczywistości. Jedno jest tak samo blędne jak drugie.
UsuńKonserwatyzm: konserwatyzm nie jest żadną wartością naczelną. Dla katolika wartościami naczelnymi są prawda i dobro. Katolik staje po stronie tych, którzy służą temu co dobre i prawdziwe.
Przyjmijmy, że wśród pochylających się nad tym blogiem i biorących przemyślenia Autorki za dobrą monetę są sami zwolennicy prawdy, dobra i piękna. I dlatego nie da się ominąć pytania postawionego przez p. Wielomskiego:
OdpowiedzUsuń„czy w Noc Listopadową 1830 roku poparlibyście podchorążych czy też wasza sympatia jest po stronie zamordowanych przez insurekcjonistów generałów, którzy odmówili przyłączenia się do rebelii?”
– choć, oczywiście, można próbować się wykręcić ogólnikami („katolik staje po stronie dobra i prawdy”), co jednak poważnym potraktowaniem problemu (tak w kontekście sporu o konserwatyzm, jak i o politykę historyczną) nie jest.
Mniejsza już o p. Wielomskiego, bo problem trzeba widzieć w oderwaniu od tej konkretnej osoby (chociaż nadal nie widzę cienia prawdy w stwierdzeniach Autorki, że „Adam Wielomski kompletnie nie rozumie zawiłości problematyki polityki historycznej”, albo że „Adam Wielomski nie rozumie, że w ten sposób [tj. rezygnując z państwowej polityki historycznej] państwo polskie staje się bezbronne w stosunku do agresywnej polityki historycznej prowadzonej przez inne państwa” – niby dlaczego ma nie rozumieć, czy Autorka sugeruje, że jest na to zbyt... tępy?).
Jeśli Autorka uznaje powstanie listopadowe za BŁĄD (czyli w polityce coś gorszego od zbrodni), to jej odpowiedź na powyższe pytanie p. Wielomskiego powinna brzmieć: tak, poparłabym generałów polskich odmawiających w Noc Listopadową walki z Rosją. I konsekwentnie: tak, poparłabym zduszenie przez tych generałów insurekcyjnego BŁĘDU w zarodku. I w tym momencie Autorka popada w konflikt ze środowiskiem, które lansuje rusofobiczną wizję naszej historii i rusofobiczną wersję naszej polityki zagranicznej. W konflikt z tymi, którzy najbardziej gardłują za koniecznością prowadzenia przez państwo aktywnej polityki historycznej. Z tymi, którzy nie chcą uznać oczywistej szkodliwości powstań i szkodliwości romantyzmu pchającego Polaków do tych powstań, i uniemożliwiającego uczenie się na własnych błędach, popełnionych za poduszczeniem sił zewnętrznych w ciągu ostatnich, rewolucyjnych dla polskiego narodu 220 lat.
Każdy świadomy Polak musi tu wybrać, czy popiera pochwałę historycznych błędów i tym samym powielanie tych błędów, czy popiera pochwałę filozofii wiodącej do tych błędów – czy też chce się uwolnić od tej pożałowania godnej tradycji regularnych prób popełniania samobójstwa narodowego.
Nie sądzę, aby krytycy romantyzmu byli „machiavellistami w czystej postaci”. Jeżeli nawet Autorka udowodniłaby, że machiavellistą jest p. Wielomski, to z pewnością nie był nim „największy polski antyromantyk” i zarazem wybitny przedstawiciel „polityki moralnej”, czyli Roman Dmowski. Można więc jak najbardziej krytykować postoświeceniowy liberalny romantyzm i wynikające z niego błędy (w tym także kardynalny błąd rusofobii) z pozycji personalistycznego realizmu politycznego, z punktu widzenia polityki propolskiej. Trzeba tylko się wyłamać ze środowiskowej poprawności politycznej i podjąć walkę z mitami.
Pomiędzy konserwatywnym realizmem i narzucanym nam z zewnątrz rusofobicznym romantyzmem jest dosyć miejsca, by zmieścił się tam prąd autentycznie polski: przyjazny Rosji i Rosjanom „realistyczny romantyzm” XXI wieku, naprawiający zło dobrem dnia dzisiejszego i wolą lepszego jutra.
Zob.: Obóz Wielkiej Polski. Między politycznym realizmem a romantyzmem
http://realitas.pl/SwiatoOglad/RL20100828.html (28.08.2010)
Adam Wielomski jest świetnym badaczem historii ideii politycznych ale nie rozumie świata realnej polityki. Po prostu nie rozumie. Czytał Pan w ogóle mój tekst na temat polityki historycznej? Bo tam chyba dość jasno opisałam ten problem. Rezygnacja z prowadzenia aktywnej polityki historycznej w sytuacji, gdy inne państwa prowadzą wyjątkowo wyrachowaną politykę historyczną, wymierzoną przeciwko nam, to czyste samobójstwo. Jeśli Niemcy budują sobie Centrum Przeciwko Wypędzeniom, w którym "zapominają" o Generalnym Planie Wschód, a jednocześnie robią z nas najwiąkszych bandytów XX wieku, to jak mamy się przed tym bronić? Adam Wielomski nie jest w stanie rozwiązać tego problemu, bo go w ogóle nie dostrzega.
UsuńJeśli chodzi o rusofobię - także odsyłam do mojego tekstu na temat polityki historycznej. Link: http://realitas.pl/RealnaPolska/2012/MZ5V.html
Ponadto: polska rusofobia jest podsycana przez Niemcy, bo wiedzą, że na tym mogą ugrać swoje. Fragment tekstu Formickiego, którego lekturę gorąco polecam: "Jako puenta do powyższego tekstu niech posłuży fragment pracy polskiego historyka profesora Władysława Konopczyńskiego, który w swojej książce „Fryderyk Wielki a Polska” cytuje króla pruskiego Fryderyka II Wielkiego. Otóż pruski monarcha w latach 70-tych, XVIII wieku, tak pisał do swojego posła w Warszawie o działalności pruskich agentów wpływu w Polsce: „Gdy Rosja jest niezadowolona z Polaków, to nam może tylko dogadzać. Stajemy się przez to niezbędnymi dla tego państwa. Życzyć więc bardzo należy, aby tam u was ludzie robili wszystkie możliwe głupstwa, aby drażnili Rosję i ściągali na siebie jej zły humor”. http://www.polishclub.org/2012/03/08/tomasz-formicki-niemiecka-strategia-i-polskie-antyrosyjskie-fobie-czyli-przegrywamy-gospodarcza-batalie-o-wschd/?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+PolishClubOnline+%28Polish+Club+Online%29&utm_content=FaceBook
Machiavellizm: Adam Wielomski nie reprezentuje stanowiska personalistycznego realizmu politycznego tylko machiavellistycznej Realpolitik. Także odsyłam do mojego tekstu na ten temat. To polemika z koncepcją Wielomskiego: http://realitas.pl/SwiatoOglad/2012/MZ10III.html
Dmowski był realistą. Dlatego uważam, że Wielomskiego i Dmowskiego nie wolno stawiać obok siebie, tylko wręcz przeciwnie. Wielomski reprezentuje typ konserwatyzmu, który w czasach rozbiorów pogodził się z końcem istnienia państwa polskiego i nie był gotowy do tego, żeby o to państwo zawalczyć.Zresztą Wielomski wprost to przyznaje: "„Jako katolik rzymski Polskę mogę poświęcić, bowiem narodowość jest kwestią incydentalną”. http://konserwatyzm.pl/artykul/4433/blad-saint-simona-czyli-glos-polemiczny-z-leszkiem-sykulskim
A co pisał Dmowski? "Naród jest jedyną w świecie naszej cywilizacji postacią bytu społecznego, obowiązki względem narodu są obowiązkami, z których nikomu z jego członków nie wolno się wyłamywać: wszyscy jego synowie winni dla niego pracować i o jego byt walczyć, czynić wysiłki, ażeby podnieść jego wartość jak najwyżej, wydobyć z niego jak największą energię w pracy twórczej i w obronie narodowego bytu. Wszelkie „izmy”, które tych obowiązków nie uznają, które niszczą ich poczucie w duszach ludzkich, są nieprawowite.” R. Dmowski, Kościół, naród i państwo, Warszawa 1927.
Powstanie Listopadowe: to było dzieło masonerii. I dlatego było złe.
1. Konia z rzędem temu, kto do końca rozumie świat realnej polityki. Koncentruje się Pani na osobie p. Wielomskiego, a powinien to być tylko punkt wyjścia do ogólniejszych rozważań. Powtórzę: państwowa polityka historyczna powinna być prowadzona, ale najpierw musi mieć ona odpowiednie podstawy (państwowe, rządowe i programowe) i odpowiednie do tych podstaw kadry. Nie można do państwowej polityki historycznej dopuszczać np. wrogów Rosji i Niemiec, bo polityka historyczna, to nie jest narzędzie do walki z sąsiadami. Jeśli istnieje niebezpieczeństwo, że państwowa polityka historyczna byłaby w istocie indoktrynacją młodzieży dokonywaną według programu i potrzeb jakiejś opcji geopolitycznej (np. proamerykańskiej), a nie według programu polityki propolskiej - to lepiej, żeby żadnej państwowej polityki historycznej nie było, i żeby rodzice kształtowali świadomość narodową swych dzieci wyłącznie według własnego uznania.
OdpowiedzUsuń2. Bardzo możliwe, że Niemcy podsycają w Polsce rusofobię, ale niemożliwe, że tylko oni i że przede wszystkim oni. Nie uwierzy w to żaden Polak oglądający "polską" telewizję i mający świadomość, kto od lat kieruje polityką tzw. "osaczania Rosji".
3. Nie było mowy, że p. Wielomski występuje z pozycji personalistycznego realizmu politycznego, lecz że z tej pozycji każdy Polak może śmiało krytykować postoświeceniowy liberalny romantyzm i wynikające z niego błędy (w tym także kardynalny błąd rusofobii).
4. Można stawiać p. Wielomskiego i Dmowskiego obok siebie, chociażby dla porównania. I jeżeli obaj krytykują romantyzm, powstania i uleganie rusofobii - to akurat dobrze o obydwu świadczy.
5. Powstanie listopadowe nie było złe tylko dlatego, że było dziełem masonerii. To fałszywe postawienie sprawy. Powstanie to byłoby także złem, gdyby było dziełem spiskowców nie powiązanych z siłami obcymi (albo np. dziełem kosmitów). Wszelkie powstania antyrosyjskie były złem, gdyż były BŁĘDAMI - Polska nie miała szans wygrać z Rosją, a popychana była do samobójczej z nią walki, jak to Pani sama podkreśliła, przez Prusy, ale także przez Francję i Anglię.
Idea przerwania tego błędnego koła, idea zgody pomiędzy Polską i Rosją, pomiędzy Słowianami - jest dla narodu polskiego jedyną przepustką w lepszą przyszłość, sposobem zachowania go w świecie realnej polityki i odbudowania jego prawdziwej tożsamości, bogactwa i chwały.
"Idea przerwania tego błędnego koła, idea zgody pomiędzy Polską i Rosją, pomiędzy Słowianami - jest dla narodu polskiego jedyną przepustką w lepszą przyszłość, sposobem zachowania go w świecie realnej polityki i odbudowania jego prawdziwej tożsamości, bogactwa i chwały." Może i tak jest. Dlatego Niemcy robią wszystko, żeby Rosję sobie podporządkować. A nas wyeliminować z gry.
UsuńLiczy się nie tylko to, co się krytykuje, ale z jakiej pozycji. A pozycja Wielomskiego i Dmowskiego jest diametralnie różna. Dlatego moim zdaniem nie wolno stawiać ich koło siebie.
Nie koncentruję się na osobie Wielomskiego, gdyż właśnie stanowi on dla mnie dla punkt do ogólniejszych rozważań. W żadnym z moich tekstów, które wyżej wymieniłam, nigdzie nie wymieniłam jego nazwiska. To polemika ze stanowiskiem, które on - i nie tylko - prezentuje. Stąd też wnioskuję, że Pan moich tekstów nie czytał. Nie lubię się powtarzać, więc odsyłam do tekstów. Jak Pan je przeczyta, to mogę z Panem dalej dyskutować.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNajbardziej smuci mnie to,że nawet w obozie propolskim 9 na 10 Polaków nie stawia sobie za cel dążenie do stworzenia z Polski nowego mocarstwa a tylko podczepianie się pod jakąś istniejącą potęgę z tą tylko różnicą,że przynajmniej nie pod Rzeszę.Jak mamy powrócić do chwały Polski sprzed 1648 roku (buntu Chmielnickiego) jeżeli sami nie wierzymy w wielkość Polski?A Polska ma wszystko:dużą powierzchnię,szeroki dostęp do morza,w większości nizinne ziemie nadające się do łatwej zabudowy,wielkie bogactwo surowców jako to:węgla kamiennego,brunatnego,miedzi,ołowiu,cynku,wolframu,srebra,złota,bursztynu,drewna a ostatnio nawet odkryte największe w całej Europie udokumentowane złoża gazu ziemnego;oprócz tego mamy dość dużą liczbę ludności a więc i rynek wewnętrzny,korzystne z punktu widzenia gospodarstwa środkowe położenie geograficzne na skrzyżowaniu szlaku południkowego i równoleżnikowego kontynentu,zdolny,pracowity i pomysłowy naród,bardzo korzystne równomierne rozmieszczenie ludności i wiele wiele innych korzystnych cech.Czego nie mamy?A o czym aż do znudzenia kazał nam myśleć Roman Wielki Dmowski?No właśnie o...samodzielnym i logicznym myśleniu i wynikającym stąd działaniu ale zawsze opartym na wierze w potencjał Polski.Taktycznie należy szukać sojuszników wszędzie o ile tylko są wiarygodni ale musimy widzieć jako cel Wielką Polskę Narodową roztaczającą swoją opiekę nad pozostałymi państwami środkowoeuropejskimi z którymi łączy nas zdecydowanie najwięcej a nie Małą Polskę.Sojusz z Rosją może być ale jako środek do zbudowania Wielkiej Polski a nie cel sam w sobie.
OdpowiedzUsuńMoże to "kara" za odejście od katolicyzmu? Na przykładzie pewnego narodu wybranego dokładnie widać, że wierność własnej religii się opłaca :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAutorka: "Liczy się nie tylko to, co się krytykuje, ale z jakiej pozycji. A pozycja Wielomskiego i Dmowskiego jest diametralnie różna. Dlatego moim zdaniem nie wolno stawiać ich koło siebie."
OdpowiedzUsuńNie rozumie Pani.
Jeżeli zarówno monarchista-antydemokrata, jak i nacjonalista-demokrata krytykują zgodnie szkodliwe - ich zdaniem - postawy romantyczno-rusofobiczne i romantyczno-mesjanistyczne rozumienie polityki, to niewątpliwie krytykują to z różnych pozycji.
I właśnie dlatego jest to tak cenne i należy to zauważać, zestawiać i wyciągać z tego pożyteczne dla narodu wnioski.
Bo jest w tym dużo prawdy dostrzeganej niejednostronie, ale z różnych stron.
A więc dużo nauki dla Pani, dla mnie, dla nas.