2.07.2013

Uwolnić wodę uwięzioną w lodowcach

Jednym ze zwrotów, których dość często używała moja nauczycielka geografii w liceum, było sformułowanie „woda uwięziona w lodowcach". Moi pomysłowi koledzy zostali nim tak zainspirowani, że któregoś dnia pojawili się w szkole z transparentem, na którym widniał napis: „Uwolnić wodę uwięzioną w lodowcach!”

Hasło to przypomniało mi się w kontekście ostatniego projektu Ruchu Palikota, zgodnie z którym każdy po ukończeniu 16 roku życia powinien mieć prawo do ostatecznego określenia swojej płci. Ruch Palikota kwestionuje bowiem określanie płci przy urodzeniu dziecka na podstawie wyglądu jego narządów płciowych i badań genetycznych. Od płci biologicznej ważniejsza miałaby być  tzw. tożsamość płciowa. 


Postulat ten idealnie wpasowuje się w podstawową ideę rewolucyjnej lewicy, jaką jest totalna emancypacja. Lewica postawiła sobie bowiem za cel uwolnienie człowieka od wszelkich możliwych systemów normatywnych, które zostały uznane za „represywne", gdyż powstały bez udziału jego woli. Ostrze rewolucji skierowane zostało najpierw przeciwko religijnym systemom normatywnym, potem przyszła kolej na walkę z monarchią i feudalną strukturą społeczeństwa. Po zwycięstwie demokracji i socjoliberalizmu rewolucja wydała wojnę normom społecznym i obyczajowym. A kiedy i te padły zwyciężone, uwaga lewicy skoncentrowała się na jednym z ostatnich bastionów represywnej normatywności, czyli prawach przyrodniczych. Człowiek lewicy myśli bowiem tak: „Nie pozwolę na to, żeby biologia mną rządziła. To ja sam decyduję, czy chcę być mężczyzną, czy kobietą. Precz z tą formą opresji!”

Patrząc na przebieg tego procesu, zastanawiam się, co nastąpi po tym, kiedy także i natura (biologiczna) zostanie poddana dyktatowi ludzkiej woli. W czym jeszcze będzie można dopatrzyć się normatywnej opresywności? Niewątpliwie, takim systemem jest język. Język to jeden z najbardziej opresywnych systemów, jaki sobie w ogóle można wyobrazić. Na język składają się przenajróżniejsze reguły, syntaktyczne, semantyczne czy też zasady ortograficzne. Język każe nam nazywać przedmioty w sposób z góry ustalony. Czy ktoś kiedyś pytał nas o zdanie w kwestii tego, czy chcemy drzewa nazywać drzewami? A może my mamy ochotę te rzeczy nazywać zupełnie inaczej? Czy ktoś nas kiedyś pytał o liczbę przypadków, jaka ma istnieć w naszym języku? Nie, i jeszcze raz nie! Nikt nas o to nie pytał! Opresja! Obawiam się, że lewica wkrótce dokona tego epokowego odkrycia i zacznie nas uwalniać także i od tej formy opresywności. I jeśli Bartuś w szkole będzie pisał „samohodzik", pani nauczycielka nie będzie miała prawa w żaden sposób go ukarać (karanie jest złe!). Jeśli Bartuś uzna, że gramatyka jest „be", to znaczy, że jest „be". I koniec. 

Czy będzie jakiś happy end tej lewicowej love story (humanizm, czyli rzekoma miłość do człowieka, to motor rewolucji)?  Obawiam się, że punkt dojścia będzie wyglądał mniej więcej tak: obdarzony licznymi popędami człowiek nie będzie w stanie nałożyć sobie jakiegokolwiek kagańca. Na podorędziu nie będzie już bowiem żadnych „opresywnych" systemów normatywnych, a żadne nowe nie będą mogły zostać ustanowione, gdyż na wskutek wyemancypowania się od „opresji językowej" załamie się wszelka komunikacja. Co więc zostanie? Stan totalnej wojny wszystkich ze wszystkimi. Albo totalne zniewolenie - jeśli znajdzie się ktoś, kto niczym nietzscheański nadczłowiek zdoła innym narzucić swoją wolę. 

P.S. Mam nadzieję, że ekolodzy nie oskarżą moich szkolnych kolegów o przyczynienie się do tzw. ocieplenia klimatu, którego skutkiem jest przecież uwalnianie się wody uwięzionej w lodowcach… 

4 komentarze:

  1. Cóż - problemem lewicy jest właśnie humanizm, a nawet antropocentryzm. Polega to na tym, że wszystko jest od człowieka i dla człowieka. Jak człowiek jest źródłem i celem no to tylko ludzki rozum jest ogranicznikiem. Starożytni filozofowie oraz średniowieczni scholastycy mieli coś takiego, co nazywa się "pokorą", "roztropnością" etc. Dzięki temu nie wpadali oni w absurdy. Myśliciele, którzy porzucili owe cechy popadali w dziwne herezje jak np. gnostycyzm, kataryzm, donatyzm.

    Polityka jest odzwierciedleniem teologii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Polityka jest odzwierciedleniem teologii": Kiedy człowiek chce stać się Bogiem...

      Usuń
  2. Narzedzi poprawnosci politycznej uzywane sa obecnie do ogłupiania, siania zametu i antagonizowania społeczenstwa.
    "Stan totalnej wojny wszystkich ze wszystkimi" czyli polskie pieklo osmiesza nas jako spoleczenstwo i obniza funkcjonalnosc i wydajnosc systemu spoleczno gospodarczego. Pogarsza nasze samopoczucie , psuje nam zycie, obniza nam samoocene.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przede wszystkim potęguje naszą bierność i wytwarza swego rodzaju paraliż.

      Usuń