Redaktor naczelny
„Krytyki Politycznej“, Sławomir Sierakowski, komentując sprawę słów Baracka
Obamy o „polskim obozie śmierci”, stwierdził, że jest to określenie
geograficzne i nie należy przywiązywać do tego terminu zbytniej wagi. Jego
zdaniem: „Jest oczywiste, że każdy, kto pisze i mówi o "polskich obozach
śmierci", nie ma na myśli polskiej odpowiedzialności, tylko geograficzne położenie”. I dalej: „Cała ta ogólnonarodowa reakcja
wydaje mi się głosem Polski wiecznie urażonej i niepewnej siebie. Nadmierne
domaganie się od innych oznacza zazwyczaj za mało wymagania od siebie” (http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/sierakowski-to-glos-polski-wiecznie-urazonej-i-nie,1,5146785,wiadomosc.html).
Wypowiedź ta
bynajmniej mnie nie zdziwiła. Już od pewnego czasu zastanawiam się bowiem nad
tym, co „Krytykę Polityczną” łączy z Niemcami. A konkretnie, czy też
przypadkiem nie mamy tutaj do czynienia z organizacją po cichu finansowaną
przez pewne kręgi polityczne RFN.
Banalizowanie
sprawy przez Sierakowskiego leży przede wszystkim w interesie Niemiec. Warto
przypomnieć, że sformułowanie „polskie obozy koncentracyjne” zostało wymyślone przez niemiecką agenturę w celu przerzucenia części odpowiedzialności
za Holokaust właśnie na Polaków:
„Odrobina
fałszu w historii po latach może łatwo przyczynić się do wybielenia
historycznej odpowiedzialności Niemiec za Zagładę” – przekonywał Alfred
„Grubas” Benzinger. Koncepcja Agencji 114 uzyskała akceptację szefa Gehlen
Organisation, bowiem w latach 50. Niemcy, które chciały odbudować swoją pozycję
w Europie, musiały postawić na gospodarkę, i to potęga gospodarcza była
dalekosiężnym celem rządzących Niemcami. To właśnie budowie silnej gospodarki
podporządkowano wszystkie priorytety państwa i jego instytucji, w tym służb
specjalnych. Pod koniec lat 50. Niemcy stanęły przed bardzo trudnym zadaniem
poprawy wizerunku na arenie międzynarodowej. Stawką było nie tylko dobre imię
nowego państwa, ale przede wszystkim rozwój gospodarczy, bo przez pewien czas
po zakończeniu II wojny światowej w krajach dotkniętych wojną nikt nie chciał
kupować niemieckich towarów. W łonie zachodnioniemieckich specsłużb powstała
koncepcja szeregu działań propagandowych, aby temu zaradzić. Jednym z nich była
próba zrzucenia chociaż części odpowiedzialności niemieckiej za ludobójstwo.
Opracowanie planu i strategii działania (dziś użylibyśmy określenia: kampanii
reklamowej – PR-owej) Gehlen polecił swoim najbardziej zaufanym ludziom, pracownikom
Agencji 114. To oni pod kierownictwem Benzingera opracowali koncepcję, aby
posłużyć się semantyczną manipulacją i wprowadzić do obiegu medialnego termin
„polskie obozy zagłady”. Zarzuty o manipulację odpierano tłumaczeniem, że taki
właśnie termin jest skrótem odnoszącym się do hitlerowskich obozów zagłady w
Polsce. W rzeczywistości jednak termin „polski obóz koncentracyjny” w
świadomości odbiorców mediów masowych subtelnie, wręcz w niedostrzegalny sposób
zmieniał ofiary – w tym wypadku Polaków – w sprawców. Terminem „polskie obozy
koncentracyjne” zaczęły posługiwać się opiniotwórcze zachodnioniemieckie media:
głównie gazety i stacje telewizyjne. W bardzo sprawny sposób ten termin został
przeniesiony do przestrzeni informacyjnej w USA i Europie Zachodniej” (http://diarium.pl/2012/01/nazistowskie-demony-nad-niemieckimi-sluzbami-specjalnymi).
Słowa
Sierakowskiego idealnie więc wpisują się w realizację opisanej powyżej
strategii RFN. Czego się czepiacie? To w końcu tylko „oznaczenie geograficzne”.
To samo twierdzili niemieccy propagandziści.
A o tym, że
„Krytyka Polityczna” ma bardzo bliskie związki z pewnym kręgami politycznymi
RFN, świadczy chociażby wybór redaktora „KP” Artura Żmijewskiego na kuratora
tegorocznego 7. Berlińskiego Biennale Sztuki Współczesnej (Czytelników odsyłam do specjalnego wydania
„Krytyki Politycznej”, przygotowanego przez zespół kuratorski 7. Berlin
Biennale pod bardzo wymownym tytułem: „Nie lękajcie się” http://sklep.krytykapolityczna.pl/sklep/catalog/product_info.php?products_id=319&osCsid=3444620dbfb4f102f0de2239e7a072ff). Warto też
przypomnieć, że to właśnie w lokalu „KP” schronienie znaleźli niemieccy
bojówkarze wysłani do Warszawy w celu walki z polskim „faszyzmem” (czyli
uczestnikami Marszu Niepodległości 11 listopada 2011). Natomiast o dalszych
powiązaniach „Krytyki Politycznej” z Niemcami informuje niemieckojęzyczna wersja jej strony:
http://www.krytykapolityczna.pl/Deutsch/menu-id-114.html.
Czy w związku z
tym Sierakowskiego można by określić mianem „polskiego Lenina”? W końcu wspieranie
lewicy w celu destabilizowania państw sąsiedzkich to sprawdzona metoda
niemieckiej Realpolitik. Niemieckim agentem był Lenin, a finansowanie Rewolucji
Październikowej przez cesarski Sztab Generalny dokładnie zostało opisane w
książce Elisabeth Heresch pt. "Sprzedana rewolucja. Jak Niemcy finansowały
Lenina". Działalność „Krytyki
politycznej” wymierzona jest bezpośrednio w interesy polskiej wspólnoty
politycznej, gdyż robi z Polaków bezwolne stado, niezdolne do walki o swoje
własne interesy (ba, samo żądanie walki o własne interesy „KP” piętnuje jako
przejaw „faszyzmu”!).
Nie, nie
sądze, by Sierakowski był płatnym agentem RFN. Prawdopodobnie jest on zwyczajnym agentem
wpływu czyli po prostu pożytecznym idiotą w rękach tych, którzy – w
przeciwieństwie do niego samego – dokładnie wiedzą co robią...
P.S. Na wypadek,
gdyby prawnicy „KP” chcieli oskarżyć mnie o zniesławienie pana Sierakowskiego, to
chciałabym zwrócić im uwagę na ten drobny szczegół, że szanowny redaktor
naczelny powinien być dumny z tego, że porównałam go do Wielkiego Wodza
Rewolucji. A skoro sam Lenin korzystał z pomocy Niemców...
Pytaja raz Stirlitza, czy nie wstyd mu być sowieckim spiegiem, na co Stirlitz odpowiada - Czemu wstyd?! Lenin dla przykładu był niemieckim ...-)
OdpowiedzUsuńHansKlos
Czego w końcu się nie robi dla "słusznej sprawy" :)
UsuńMniej więcej od roku wepchnięcia przez żydostwo i szwabstwo Polski do Wielkoniemieckiej Rzeszy w 2004 roku zydostwo zagnieżdżone w Polsce co najmniej od 1944 roku (,,manifest ,,PKWN") zaczęło zmieniać nazewnictwo NIEMIECKICH OBOZÓW ZAGŁADY na ,,NAZISTOWSKIE".Ja,jako osoba czuła na manipulacje słowne od razu to wyczułem i wiedziałem co się święci.Wbrew temu jednak co pani pisze,uważam,że towarzysz Sierakowski jest świadomym agentem Rzeszy Niemieckiej w Polsce.Jest on wielokrotnym zdrajcą stanu i za to należy mu się śmierć w męczarniach na oczach wszystkich Polaków.
OdpowiedzUsuńNajlepiej zrobią to w polskim obozie zagłady. Jeśli nawet ich nie było to najwyższy czas żeby powstały. Bedą do nich trafiać wszyscy którzy mówią o polskich obozach zagłady oraz inne kanalie.
OdpowiedzUsuńhttp://wpolityce.pl/wydarzenia/21812-ujawniamy-zmijewski-dzialacz-krytyki-politycznej-w-faz-to-dobrze-ze-berlinscy-wojownicy-pomogli-nam-w-warszawie-przeciwko-faszystom
OdpowiedzUsuń