6.01.2012

Czy Sierakowski jest naszym polskim Leninem?


Redaktor naczelny „Krytyki Politycznej“, Sławomir Sierakowski, komentując sprawę słów Baracka Obamy o „polskim obozie śmierci”, stwierdził, że jest to określenie geograficzne i nie należy przywiązywać do tego terminu zbytniej wagi. Jego zdaniem: „Jest oczywiste, że każdy, kto pisze i mówi o "polskich obozach śmierci", nie ma na myśli polskiej odpowiedzialności, tylko geograficzne położenie”.  I dalej: „Cała ta ogólnonarodowa reakcja wydaje mi się głosem Polski wiecznie urażonej i niepewnej siebie. Nadmierne domaganie się od innych oznacza zazwyczaj za mało wymagania od siebie” (http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/sierakowski-to-glos-polski-wiecznie-urazonej-i-nie,1,5146785,wiadomosc.html). 

Wypowiedź ta bynajmniej mnie nie zdziwiła. Już od pewnego czasu zastanawiam się bowiem nad tym, co „Krytykę Polityczną” łączy z Niemcami. A konkretnie, czy też przypadkiem nie mamy tutaj do czynienia z organizacją po cichu finansowaną przez pewne kręgi polityczne RFN. 

Banalizowanie sprawy przez Sierakowskiego leży przede wszystkim w interesie Niemiec. Warto przypomnieć, że sformułowanie „polskie obozy koncentracyjne” zostało wymyślone przez niemiecką agenturę w celu przerzucenia części odpowiedzialności za Holokaust właśnie na Polaków:  

Odrobina fałszu w historii po latach może łatwo przyczynić się do wybielenia historycznej odpowiedzialności Niemiec za Zagładę” – przekonywał Alfred „Grubas” Benzinger. Koncepcja Agencji 114 uzyskała akceptację szefa Gehlen Organisation, bowiem w latach 50. Niemcy, które chciały odbudować swoją pozycję w Europie, musiały postawić na gospodarkę, i to potęga gospodarcza była dalekosiężnym celem rządzących Niemcami. To właśnie budowie silnej gospodarki podporządkowano wszystkie priorytety państwa i jego instytucji, w tym służb specjalnych. Pod koniec lat 50. Niemcy stanęły przed bardzo trudnym zadaniem poprawy wizerunku na arenie międzynarodowej. Stawką było nie tylko dobre imię nowego państwa, ale przede wszystkim rozwój gospodarczy, bo przez pewien czas po zakończeniu II wojny światowej w krajach dotkniętych wojną nikt nie chciał kupować niemieckich towarów. W łonie zachodnioniemieckich specsłużb powstała koncepcja szeregu działań propagandowych, aby temu zaradzić. Jednym z nich była próba zrzucenia chociaż części odpowiedzialności niemieckiej za ludobójstwo. Opracowanie planu i strategii działania (dziś użylibyśmy określenia: kampanii reklamowej – PR-owej) Gehlen polecił swoim najbardziej zaufanym ludziom, pracownikom Agencji 114. To oni pod kierownictwem Benzingera opracowali koncepcję, aby posłużyć się semantyczną manipulacją i wprowadzić do obiegu medialnego termin „polskie obozy zagłady”. Zarzuty o manipulację odpierano tłumaczeniem, że taki właśnie termin jest skrótem odnoszącym się do hitlerowskich obozów zagłady w Polsce. W rzeczywistości jednak termin „polski obóz koncentracyjny” w świadomości odbiorców mediów masowych subtelnie, wręcz w niedostrzegalny sposób zmieniał ofiary – w tym wypadku Polaków – w sprawców. Terminem „polskie obozy koncentracyjne” zaczęły posługiwać się opiniotwórcze zachodnioniemieckie media: głównie gazety i stacje telewizyjne. W bardzo sprawny sposób ten termin został przeniesiony do przestrzeni informacyjnej w USA i Europie Zachodniej” (http://diarium.pl/2012/01/nazistowskie-demony-nad-niemieckimi-sluzbami-specjalnymi).

Słowa Sierakowskiego idealnie więc wpisują się w realizację opisanej powyżej strategii RFN. Czego się czepiacie? To w końcu tylko „oznaczenie geograficzne”. To samo twierdzili niemieccy propagandziści. 

A o tym, że „Krytyka Polityczna” ma bardzo bliskie związki z pewnym kręgami politycznymi RFN, świadczy chociażby wybór redaktora „KP” Artura Żmijewskiego na kuratora tegorocznego 7. Berlińskiego Biennale Sztuki Współczesnej  (Czytelników odsyłam do specjalnego wydania „Krytyki Politycznej”, przygotowanego przez zespół kuratorski 7. Berlin Biennale pod bardzo wymownym tytułem: „Nie lękajcie się” http://sklep.krytykapolityczna.pl/sklep/catalog/product_info.php?products_id=319&osCsid=3444620dbfb4f102f0de2239e7a072ff). Warto też przypomnieć, że to właśnie w lokalu „KP” schronienie znaleźli niemieccy bojówkarze wysłani do Warszawy w celu walki z polskim „faszyzmem” (czyli uczestnikami Marszu Niepodległości 11 listopada 2011). Natomiast o dalszych powiązaniach „Krytyki Politycznej” z Niemcami informuje niemieckojęzyczna wersja jej strony: http://www.krytykapolityczna.pl/Deutsch/menu-id-114.html.

Czy w związku z tym Sierakowskiego można by określić mianem „polskiego Lenina”? W końcu wspieranie lewicy w celu destabilizowania państw sąsiedzkich to sprawdzona metoda niemieckiej Realpolitik. Niemieckim agentem był Lenin, a finansowanie Rewolucji Październikowej przez cesarski Sztab Generalny dokładnie zostało opisane w książce Elisabeth Heresch pt. "Sprzedana rewolucja. Jak Niemcy finansowały Lenina".  Działalność „Krytyki politycznej” wymierzona jest bezpośrednio w interesy polskiej wspólnoty politycznej, gdyż robi z Polaków bezwolne stado, niezdolne do walki o swoje własne interesy (ba, samo żądanie walki o własne interesy „KP” piętnuje jako przejaw „faszyzmu”!). 

Nie, nie sądze, by Sierakowski był płatnym agentem RFN. Prawdopodobnie jest on zwyczajnym agentem wpływu czyli po prostu pożytecznym idiotą w rękach tych, którzy – w przeciwieństwie do niego samego – dokładnie wiedzą co robią... 

P.S. Na wypadek, gdyby prawnicy „KP” chcieli oskarżyć mnie o zniesławienie pana Sierakowskiego, to chciałabym zwrócić im uwagę na ten drobny szczegół, że szanowny redaktor naczelny powinien być dumny z tego, że porównałam go do Wielkiego Wodza Rewolucji. A skoro sam Lenin korzystał z pomocy Niemców...

5 komentarzy:

  1. Pytaja raz Stirlitza, czy nie wstyd mu być sowieckim spiegiem, na co Stirlitz odpowiada - Czemu wstyd?! Lenin dla przykładu był niemieckim ...-)

    HansKlos

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czego w końcu się nie robi dla "słusznej sprawy" :)

      Usuń
  2. Mniej więcej od roku wepchnięcia przez żydostwo i szwabstwo Polski do Wielkoniemieckiej Rzeszy w 2004 roku zydostwo zagnieżdżone w Polsce co najmniej od 1944 roku (,,manifest ,,PKWN") zaczęło zmieniać nazewnictwo NIEMIECKICH OBOZÓW ZAGŁADY na ,,NAZISTOWSKIE".Ja,jako osoba czuła na manipulacje słowne od razu to wyczułem i wiedziałem co się święci.Wbrew temu jednak co pani pisze,uważam,że towarzysz Sierakowski jest świadomym agentem Rzeszy Niemieckiej w Polsce.Jest on wielokrotnym zdrajcą stanu i za to należy mu się śmierć w męczarniach na oczach wszystkich Polaków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ziutek spod piły2.06.2012, 16:07

    Najlepiej zrobią to w polskim obozie zagłady. Jeśli nawet ich nie było to najwyższy czas żeby powstały. Bedą do nich trafiać wszyscy którzy mówią o polskich obozach zagłady oraz inne kanalie.

    OdpowiedzUsuń
  4. http://wpolityce.pl/wydarzenia/21812-ujawniamy-zmijewski-dzialacz-krytyki-politycznej-w-faz-to-dobrze-ze-berlinscy-wojownicy-pomogli-nam-w-warszawie-przeciwko-faszystom

    OdpowiedzUsuń