Coraz częstsze
pojawianie się w mediach tematu dotyczącego rzekomej polskiej
współodpowiedzialności za Holokaust nie
może być zwykłym przypadkiem albo wynikiem spontanicznych działań
poszczególnych dziennikarzy. Światowa opinia publiczna krok po kroku
„uświadamiana” jest w kwestii polskiego antysemityzmu, czego kolejnym etapem
prawdopodobnie będzie forsowanie nowej wykładni terminu „polskie obozy
koncetracyjne” (czyli nie tylko jako oznaczenia geograficznego). Przyglądając
się różnym działaniom dotyczących przypisania Polakom współodpowiedzialności za
Holokaust, trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy tutaj do czynienia ze starannie
opracowaną strategią. Strategią, realizowaną z prawdziwie żelazną konsekwencją.
Przyczyn i
założeń akcji, której celem jest przerzucenie części odpowiedzialności za
Holokaust na Polaków, nie da się wytłumaczyć wyłącznie na jednym poziomie analizy.
Mamy tutaj bowiem do czynienia ze zjawiskiem dość złożonym. Pierwsza
płaszczyzna analizy na pewno dotyczy rozpoznania interesów konkretnych państw i
grup interesu, którym zależy na tym, by Polaków obciążyć taką
odpowiedzialnością. Druga płaszczyzna natomiast dotyczy kwestii stosowanych technik
manipulacji: w końcu wielu dziennikarzy,
którzy piszą na te tematy, rzeczywiście wierzy w to, co pisze. Sprawa ma jednak
jeszcze głębszy wymiar. Konkretnie chodzi tutaj o wojnę cywilizacyjną, której jesteśmy
uczestnikami. A ta kwestia znowu ściśle
powiązana jest ze ze sprawą zupełnie fundamentalną, bo dotyczącą metafizyczno-religijnego aspektu tejże wojny. I dopiero na tym poziomie analizy cel przerzucania
na nas – przynajmniej częściowej – odpodwiedzialności za Holokaust może w pełni
zostać rozpoznany.
Opracowanie
skutecznej strategii obronnej przed działaniami przeciwnika musi zostać
poprzedzone analizą obejmującą wszystkie wymiary całego przedsięwzięcia „polskie
obozy koncetracyjne”. Jeden z możliwych kierunków
działania zakreśliłam w tekście „Kto pod nami dołkie kopie, wpadnie w nie
sam...” (http://magdalenazietek.blogspot.de/2012/06/kto-pod-nami-doki-kopie-wpadnie-w-nie.html). Przedstawiona przeze mnie strategia sprowadza
się do tego, by przypomnieć światu rozwój niemieckiej (anty)kultury, z której
to bezpośrednio wyrastał Holokaust. Jak również kultury polskiej, która w znacznym
stopniu znajdowała się pod wpływem katolicyzmu i która zaowocowała postawami
zgoła odmiennymi, niż to miało miejsce w przypadku„ucywilizowanych Niemców”. Dlaczego
taka właśnie strategia? Rozwój niemieckiej (anty)kultury był częścią
ogólniejszej tendencji rozwojowej, która rozpoczęła się we wczesnej
nowożytności, a która aktualnie dochodzi do swojego punktu kulminacyjnego.
Konkretnie chodzi o pewną formę cywilizacyjną, która na naszych oczach chce
sobie podporządkować – najlepiej – całą ludzkość. Rozwój niemieckiej
(anty)kultury ściśle powiązany jest z tą cywilizacją. Co oznacza, że to właśnie
tej ostatniej musi zostać przypisana odpowiedzialność za Holokaust. Warunkiem
dalszej ekspansji owej cywilizacji jednakże jest „podrzucenie” Holokaustu
polskiemu społeczeństwu, które w wyższym stopniu niż inne państwa europejskie
pozostawało pod wpływem cywilizacji
łacińskiej (w czasie, kiedy Holokaust miał miejsce). Obarczenie nas
odpowiedzialnością za zbrodnie popełnione przez innych ma być po prostu ciosem
śmiertelnym zadanym światu łacińskiemu.
O jaką
cywilizacyjnę konkretnie chodzi? Jej pełen opis nie jest możliwy do
przeprowadzenia w ramach tego tekstu. Na pewno jest ona jakąś specyficzną mieszanką
tego, co Feliks Koneczy oznaczył mianem cywilizacji bizantyńskiej oraz
cywilizacji żydowskiej. Nie jestem jednak do końca pewna, czy jej pełna
rekonstrukcja może zostać przeprowadzona wyłącznie za pomocą kategorii
wypracowanych przez Konecznego. Z bardzo prostego powodu: cywilizacje, które badał Koneczny, były wynikiem
ewolucyjnego i spontanicznego rozwoju, natomiast forma cywilizacyjna, o którą
tutaj się rozchodzi, jest w gruncie
rzeczy sztucznym tworem. To konstrukt
ludzkiego (czy tylko ludzkiego?) umysłu,
który jest siłą narzucany ludzkości. Sprawa
musi być przedmiotem osobnej analizy. W tym tekście chciałabym poruszyć tylko
te aspekty zagadnienia, które są istotne z punktu widzenia wypracowania przez nas skutecznej strategii
obrony przed pomówieniami o współodpowiedzialność za Holokaust.
Jak wyżej
wspomniałam, korzeni tej cywilizacji należy szukać we wczesnej nowożytności. Jej
literacki opis znajdziemy w powieści Franciszka Bacona pt. „Nowa Atlantyda”. Przedstawia ona idealne
państwo, w którym panuje prawdziwa szczęśliwość. Państwo to bowiem uporało się
z tym wszystkim, co w chrześcijaństwie uważane jest za skutek grzechu pierworodnego, czyli biedą, chorobą, anarchią, przemocą, moralnym złem. To raj
na ziemi, ale raj bez Boga, zbudowany wyłącznie przez człowieka siłami jego własnego rozumu. W jaki sposób, zdaniem
Bacona, człowiek sam może się wyzwolić ze skutków grzechu pierworodnego? Za
pomocą techniki, nauki i organizacji państwowej. Powieść Bacona przedstawia
program, który sukcesywnie będzie realizowany przez całą nowożytność. Aż do dnia dzisiejszego. I być może kryzysy
toczące „cywilizowany świat” są niczym innym jak oznaką tego, że cywilizacja ta
podzieli los Atlantydy...
Cywilizacja,
która mozolnie budowana jest przez całą nowożytność, odrzuciła katolicyzm z jego
nauką o prawie naturalnym. Cywilizacja ta w międzyczasie w pełni
„wyemancypowała” się spod władzy Kościoła, katolickiej teologii i filozofii.
Jednym z przejawów tego procesu było odrzucenie katolickiej nauki o
konieczności podporządkowania polityki zasadom moralności. Nowa cywilizacja
przyjęła inną zasadę działania: skuteczność przed moralnością. Cywilizacja ta
odrzuciła także inny ideał, który jest fundamentem cywilizacji łacińskiej:
prawdę, jako wartość samą w sobie. To nie kto inny jak Bacon uznał, że wiedza
to władza, i w związku z tym przypisał jej wartość wyłącznie utylitarną.
Bezinteresowne poszukiwanie prawdy przestało być głównym celem nauki: nauka
miała stanąć w służbie budowy Nowej Cywilizacji. I stanęła.
Natomiast ideał
cywilizacji łacińskiej najpełniej został wyrażony w koncepcji prawego rozumu (orthós
logos) św. Tomasza z Akwinu. Za Arystotelesem wskazał on na to, że ludzkie
poznanie może być nakierowane na cele teoretyczne (theoria), praktyczne
(praksis) i wytwórcze (poiesis). Wszystkie te dziedziny działania rozumu
znajdują odpowiednio uzewnętrznienie w trzech dziedzinach kultury. Są to nauka,
etyka (indywidualna, ekonomika, polityka) oraz sztuka i technika. W każdej tej
dziedzinie, jeśli rozum chce działać prawidłowo, musi kierować się odpowiednią
zasadą działania. Tomasz z Akwinu wyróżnił więc potrójną dziedzinę działalności
prawego rozumu: usprawniony prawdą [prawy] rozum teoretyczny, usprawniony
prawdą o dobru [prawy] rozum praktyczny oraz usprawniony prawdą o pięknie
[prawy] rozum wytwórczy. Wszystkie trzy dziedziny są też ściśle powiązane ze
sobą. I tak na przykład rozum wytwórczy korzysta z praw odkrywanych przez rozum
teoretyczny; jednocześnie musi być
podporządkowany rozumowi praktycznemu, tak aby jego wytwory nie stały w
sprzeczności z tym, co dobre.
Nowożytność zrywa
z koncepcją prawego rozumu. Zamiast tego filozofia nowożytna rozwija swoją
własną koncepcję rozumu, który jest swoistą syntezą rozumu teoretycznego i
wytwórczego. Rozum praktyczny natomiast zostaje wyeliminowany z gry.
Nowożytność stoi pod znakiem
wytwarzania: nie tylko przedmiotów materialnych, ale całej rzeczywistości.
Wytwarzane są społeczeństwa (inżynieria społeczna), wytwarzane są państwa (na
podstawie różnych ideologicznych programów), coraz w większym stopniu wytwarzana
jest przyroda (dzięki genetyce), w przyszłości wytwarzany ma być i człowiek (jego ciało). Ale to nie
wszystko: w nowożytności wytwarzany także jest duch, czyli subiektywne formy
świadomości. W celu kształtowania świadomości mas ludzkich, wytwarzana musi być
„prawda”. Tak, prawda także stała się przedmiotem działalności wytwórczej. Co
łączy wszystkie te obszary – w gruncie rzeczy – produkcji? Podporządkowanie ich
zasadzie technicznej skuteczności.
Nowa Cywilizacja
zrywa więc z ideałem obiektywnej prawdy, której człowiek powinien poszukiwać i
której powinien się podporządkować z szacunku dla niej samej. Nowa Cywilizacja
zrywa także z idałem obiektywnego dobra, które powinno być urzeczywistniane tu
na Ziemi, przez ludzi, we wszystkich podejmowanych przez nich działaniach. Nowa
Cywilizacja odrzuciła też ideał obiektywnego piękna, któremu powinna być
podporządkowana działalność wytwórcza człowieka. Zamiast tego człowiek stał się
konstruktorem i stwórcą otaczającego go świata i samego siebie. Zamiast odkrywać to, co prawdziwe, dobre i
piękne, człowiek zaczął wymyślać rzeczywistość od nowa. Tak, aby dopasować ją
do swoich własnych preferencji. Rozum człowieka przestał być prawy. Zamiast
tego, został zdeprawowany.
Nowa Cywilizacja
została zbudowana na ludzkiej pysze. Człowiek uwierzył w to, że sam może zbudować
sobie raj. Łacińskie słowo vanitas oznacza próżność, marność, czczość, nicość,
złudę. Ono najlepiej opisuje stan ducha mieszkańców Nowej Cywilizacji, czyli wszechobecną próżność, której skutkiem
jest nicość. Nicość jest nieunikniona, bo prawdziwy byt zakorzeniony jest w tym,
co prawdziwe, dobre i piękne.
Vanitas jest
najtrafniejszym określeniem dla stanu tej niemieckiej kultury, która została
zbudowana na gruzach cywilizacji łacińskiej. To narcyzm w czystej postaci. Jego
skutkiem było niszczenie wszystkiego, co sprzeciwiało się budowaniu idealnego
porządku zaprojektowanego przez niemieckich półbogów:
„Na kartach swojej książki Rosenberg pisał: „Kościoły
wszystkich wyznań ogłosiły: Wiara kształtuje człowieka… Jednakże
Nordycko-Europejska Religia – świadomie lub też nie – ogłasza: to człowiek
kształtuje swoją wiarę, lub precyzyjniej: człowiek określa rodzaj i zawartość
wyznawanej przez siebie wiary [pogr. G.K.]”. Główny ideolog narodowego
socjalizmu zgłosił ponadto postulat utworzenia w Niemczech „Kościoła ludowego”
(Volkskirche), który przede wszystkim miał stać na straży honoru
narodowego i niemieckiego chrześcijaństwa. Także postać Jezusa
została swoiście przez Rosenberga zreinterpretowana: „Jezus jawi się nam
dzisiaj jako świadomy siebie mistrz. (…) Dla germańskich ludów liczy się
Jego życie, a nie Jego śmierć, gloryfikowana przez rasy alpejskie i
śródziemnomorskie. Radykalny antropocentryzm, fascynacja okultyzmem i gnozą,
postulat „ludowego Kościoła”” – wszystko to w jakiś szczególny sposób zbliża
narodowy socjalizm do współczesnego New Age’u, postmodernistycznego bałaganu
myślowego, współczesnych naprawiaczy Kościoła (jakże podobnie do postulatu Volkskirche
brzmi wezwanie współczesnych „reformatorów” Kościoła z Austrii: „Wir sind
die Kirche „– My [lud] jesteśmy Kościołem)” (Grzegorz
Kucharczyk, „Swastyka przeciw Krzyżowi”, http://www.pch24.pl/swastyka-przeciw-krzyzowi,3327,i.html).
W cytowanych wyżej słowach Rosenberga
pobrzmiewa opisany przez Konecznego bizantynizm. Prawda i moralność nie stoją
ponad niemieckim państwem albo niemieckim narodem, wręcz przeciwnie, to państwo
i naród wytwarzają swoją własną prawdę i swoją własną moralność. A ostatecznym
celem niemieckiego państwa było (i moim zdaniem ciągle jest) zdobycie
nieograniczonej władzy. Czyli zupełnie tak, jak tego chciał Bacon: żądza władzy
to ważny element składowy nowożytnego programu. Bez żądzy władzy nie da się zrozumieć pruskiego
bizantynizmu, bez którego z kolei nie da się zrozumieć Holokaustu.
Budowniczy Nowej
Cywilizacji nie chcą przyznać się do tego, że Holokaust jest ich dzieckiem.
Dlatego też próbują podrzucić go społeczeństwu, które w porównaniu z wieloma
innymi społeczeństwami, w dużo mniejszym stopniu przejęło nowożytne ideały. Co
w jakim sensie czyni nas też bezbronnymi w stosunku do perfidnych metod
stosowanych przez przeciwnika. My ciągle wierzymy w ludzką prawość i nie
rozumiemy, jak działa polityka oparta wyłącznie na cynicznej skuteczności.
Bronimy się przed
niesłusznymi zarzutami o współudział w Holokauście, bo bliski nam jest ideał
prawdy. Nie chcemy „wybielać” własnej historii. Chcemy, żeby była ona przedmiotem
rzetelnych naukowych badań. Tak, aby każdy pojedynczy przypadek współdziałania
Polaków z Niemcami został należycie wyjaśniony, czyli przy zachowaniu
odpowiednich standardów naukowości. Bronimy się przed instrumentalizacją
Holokaustu do celów czysto politycznych. Jednym słowem, walczymy o to, by nasza
własna przeszłość nie stała się historią (opowieścią) wymyśloną i narzuconą nam
przez tych, którzy mają jakiś interes w tym, żeby była ona właśnie taka, a nie
inna. Chcemy, aby nasza historia miała pokrycie w rzeczywistości, czyli żeby
była prawdziwa.
W sprawie
„polskich obozów koncetracyjnych” mamy więc do czynienia ze zderzeniem dwóch
cywilizacji: łacińskiej oraz Nowej Cywilizacji. Cywilizacja łacińska odwołuje
się do ideału prawdy (veritas), fundamentem Nowej Cywilizacji jest vanitas. Sprawa
„polskich obozów koncentracyjnych” to wielkie przedsięwzięcie propagandowe,
które ma na celu przerzucenie odpowiedzialności za Holokaust na przedstawicieli
narodu, który sam prawie doszczętnie został zniszczony przez tą cywilizację. To kolejna odsłona tej samej historii: Nowa Cywilizacja może bowiem zatryumfować
wyłącznie na gruzach świata łacińskiego.
Po raz kolejny
stajemy do samotnej walki przeciwko potęgującej się deprawacji ludzkiego ducha.
Niesty, sami jej nie wygramy. Dlatego też czym prędzej musimy zrozumieć, że nie
chodzi tutaj tylko o Polskę, ale o przyszłość całej ludzkości. Szukajmy
sojuszników wśród tych członków innych narodów, którzy tak jak my przywiązani
są do ideału cywilizacji łacińskiej. A hasłem naszej walki niech będzie: Pro
veritate, contra vanitatem!
Wojny cywilizacyjnej nie sposób wygrać bez pomocy z zewnątrz. Polska nie była w stanie wygrać wojny z Niemcami hitlerowskimi, a potem z komunistycznym Związkiem Sowieckim. A nawet - mimo otrzymanej dwukrotnie nieszczerej pomocy - trudno powiedzieć, że jej na dzień dzisiejszy nie przegrała. Liberalizm - tak, jak hitleryzm i komunizm - to także jest socjalizm. Zachodni liberalizm jest głównym wrogiem i niszczycielem cywilizacji łacińskiej.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie jesteśmy dziś osamotnieni. Naszą naturalną sojuszniczką jest Słowiańszczyzna, a w jej obrębie najważniejsza dzisiaj obrończyni chrześcijaństwa i wspieranych przez nie zasad personalizmu - ROSJA. Hasło naszej walki o zachowanie polskości, wiary chrześcijańskiej i o przywrócenie podstaw cywilizacji łacińskiej-personalistycznej jest proste: "POLACY, ROSJANIE, TO BRACIA SŁOWIANIE!"
* * *
W innym wątku Autorka napisała: "jestem też za tym, żeby nie popierać elit niemieckich, rosyjskich i innych. Bo elity niemieckie albo rosyjskie często właśnie "jadą" na antyamerykanizmie wielu europejczyków"?
Cóż chciała przez to powiedzieć? Czyżby przeciwnicy popierania Stanów Zjednoczonych i sojuszu Polski z tym państwem jawili się jej jako zaślepieni "użyteczni idioci", na których "jadą" - jak twierdzi - "elity niemieckie albo rosyjskie"???
Lecz w takim razie, co mamy powiedzieć o przeciwnikach popierania Rosji i sojuszu Polski z tym państwem, na których bezmyślnej lub, co gorsza, cynicznej i wyrachowanej rusofobii jadą (bez cudzysłowu) elity amerykańskie, usiłujące zamerykanizować nam Polskę do szczętu?!
Autorka zresztą nie ma tu racji, gdyż to Amerykanie wywołują swym postępowaniem antyamerykanizm, a my powinniśmy jak najbardziej popierać autentyczne elity rosyjskie, czyli pragnące zachować niepodległość Rosji od Zachodu, a zwłaszcza od USA. Powinniśmy je popierać bez względu na wrogą im propagandę, ponieważ tylko w oparciu o suwerenną Rosję może nastąpić odrodzenie Polski i całej Słowiańszczyzny.
Powinniśmy także popierać elity niemieckie - lecz tylko w takim przypadku, gdy będą prowadziły politykę prorosyjską i jednocześnie zrezygnują z polityki antypolskiej.
Jest to zupełnie możliwe, bo gdyby było niemożliwe, to polskojęzyczni zwolennicy Stanów Zjednoczonych (oraz ich płatni propagandyści) nie staraliby się tak usilnie wzniecać nad Wisłą brutalnej rusofobii i strachu przed współpracą Niemiec, Polski i Rosji.
* * *
Zob. tekst Jana Engelgarda o "głupcach uznających się za wielkich obrońców narodu polskiego":
http://engelgard.pl/?p=565 (18.06.2012)
Link nie działa (tutaj): http://engelgard.pl/?p=565
OdpowiedzUsuńPodaję adres alternatywny:
http://sol.myslpolska.pl/2012/06/im-wiecej-%E2%80%9Erosyjskiej-agentury%E2%80%9D-tym-wieksza-rusofobia/
Z Engelgardem można się zgadzać lub nie, ale: "audiatur et altera pars"!
To jest nieprawda, że Polacy pragną "wojny cywilizacyjnej" z Niemcami. Polacy chcą żyć z Niemcami w przyjaźni.
OdpowiedzUsuńZob.: Wierzymy w przyjaźń polsko-niemiecką
http://www.trans.info/message/view/12686.html
"Polacy wierzą w ogromną przyjaźń między naszym krajem, a Niemcami. Dowodzi tego sondaż CBOS, według którego cztery piąte Polaków (81 proc.) uważa, że możliwe jest przyjazne i partnerskie ułożenie relacji z naszym sąsiadem. Co ciekawe, nie wyobraża sobie tego tylko 12 procent.
(...)
Dwie piąte ankietowanych (czyli 41 proc.) uważa relacje polsko-niemieckie za dobre, z kolei połowa Polaków ocenia te stosunki jako względnie dobre. Zatem obecna ocena stosunków polsko-niemieckich jest najlepsza od grudnia 2005 r. Za kadencji Jarosława Kaczyńskiego w 2007 roku, jedynie 18 procent Polaków uznała nasze stosunki z sąsiadem za pozytywne."
* * *
Jest to dobry kierunek myślenia: przezwyciężenie nieprzyjaźni i zarzucenie waśni z Niemcami, Rosjanami i Ukraińcami jest jedyną drogą do pomyślnej przyszłości narodu polskiego. Jest wręcz warunkiem przetrwania naszego narodu.
Społeczną energię należy kierować przede wszystkim na zlikwidowanie psychologicznej bariery, którą wrogowie polskości wybudowali pomiędzy Polakami i Rosjanami, ale także pomiędzy Polakami i Ukraińcami. Należy więc szukać porozumienia i współpracy z sąsiednimi narodami, a nie rozniecać germano-, ruso- i ukrainofobię.
Zagrożenia dla Polski są oczywiste: niewykluczone niemieckie roszczenia terytorialne, podsycany przez Zachód ukraiński, białoruski i litewski nacjonalizm (dla "osaczenia Rosji"), zalew kosmopolityczno-liberalnej zachodniej głupoty.
Ale zachodni socjalistyczny liberalizm już się powoli kończy, dopala. Może jeszcze buchnie fałszywym płomieniem, nim ostatecznie zagaśnie, ale na tym koniec. Ludzie już nie chcą amerykańskiej dominacji i kapitalistycznego oszustwa.
Pozostaniemy my, Polacy, Niemcy, Czesi, Słowacy, Litwini, Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie. I musimy się ze sobą dogadać. Wbrew wszelkim przeszkodom i podżegaczom.
Zgadza się. Polacy nie chcą wojny cywilizacyjnej z Niemcami, bo zostali poddanymi Nowej Cywilizacji. Maszyneria propagandowa od 20 lat intensywnie nad tym pracuje, żebyśmy odrzucili własną tożsamość i stali się stadem, zarządzanym przez Brukselę i Berlin. Niestety, akcja prowadzona jest bardzo skutecznie. Jeśli Niemcy chcą być stadem w ramach Nowej Cywilizacji, to ich sprawa. My nie musimy.
UsuńP.S. Z przyjaźnią polsko-niemiecką jest dokładnie tak samo jak z przyjaźnią polsko-radziecką. Tyle,że w przyjaźń polsko-radziecką mało kto wierzył. Dmowski miał rację: niemiecka maszyneria państwowa jest dużo bardziej skuteczna. A przez to niebezpieczna.
UsuńNo nie, proszę Pani, nie można stosować w dyskusji takich prymitywnych chwytów. Co ma piernik do wiatraka? Co ma propagandowe hasło "przyjaźni polsko-radzieckiej" do rzeczywistej dzisiejszej potrzeby narodów: polskiego, niemieckiego i rosyjskiego (i innych wyżej wymienionych) wyzwolenia się z okowów brytyjsko-amerykańskiej polityki "dziel i rządź" i ustanowienia własnego, przyjaznego sobie ŁADU?
UsuńNie można patrzeć na polskie CELE do osiągnięcia poprzez pryzmat dzisiejszych Niemiec, czy dzisiejszej Polski. A tym bardziej przez pryzmat nieistniejącego już od dawna Związku Radzieckiego.
Największą klęską Europejczyków okresu międzywojennego było to, że dali się oni skłonić do powtórzenia wojny światowej. Dlaczego? Wspomniany już w innym wątku przedstawiciel angielskiej gałęzi rodu Warburgów, James P. Warburg mówił publicznie w 1932 roku: ""Powinniśmy pobudzać gospodarkę planową i socjalistyczną, a następnie włączyć ją w jeden socjalistyczny system o wymiarze światowym." Jeden z produktów domu wydawniczego, stworzonego przez Stinnesa i [hamburczyka Maxa M.] Warburga dla prowadzenia agitacji antycarskiej rozpoczętej w 1916, nosi tytuł: "Prawda o Rosji i bolszewikach". Jest to pamflet gloryfikujący Lenina. Wydano go na początku 1918, a sygnowany jest przez kogo? Ni mniej, ni więcej, tylko przez Williama Boyce Thompsona, od 1914 dyrektora "Federal Reserve System", owego ogółu banków rządowych, którego instygatorem był Paul Moritz Warburg [amerykański przedstawiciel rodu, ze spółki "Kuhn, Loeb and Company"].
Źródło: Pierre de Villemarest, Źródła finansowe komunizmu i nazizmu czyli w cieniu Wall Street, Wyd. Fulmen, Warszawa 1997, rozdział: Wall Street u źródeł rewolucji sowieckiej.
http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_39.html
Z książki Villemaresta jasno wynika, że socjalizmy europejskie, które rozpętały II wojnę (narodowy socjalizm i komunizm) nie były radosną twórczością Niemców i Rosjan, lecz kreaturami amerykańsko-europejskiej plutokracji (ogólnie mówiąc). Wynika stąd wniosek, że cele owej plutokracji są sprzeczne z celami tych narodów, które z rozmysłem zostały pogrążone w serii straszliwych nieszczęść. A my wraz z nimi.
Polacy w 1939 roku wcale nie chcieli wojny z Niemcami. Owszem, pojawiły się nastroje niechęci do polityki niemieckiej i powszechny sprzeciw wobec propozycji sojuszu z rządem Hitlera, ale wojny z Niemcami nie chciano i nawet nie wyobrażano jej sobie. Pod koniec sierpnia 1939 roku inteligencja polska w Poznaniu była podobno w zdecydowanej większości przeświadczona, że do wojny nie dojdzie. Był to wyraz tyleż naiwnej wiary w dobre intencje "zachodnich demokracji", co i pragnienia pokoju i normalizacji stosunków z zachodnim sąsiadem.
Proszę więc nie opowiadać bzdur, że Polacy chcący dziś pokoju i przyjaźni z Niemcami są produktami-niewolnikami "Nowej Cywilizacji", bo w roku 1939 Polacy chcieli w istocie tego samego, a cywilizacja była u nas wtedy jeszcze łacińska-personalistyczna.
Tym razem to już rzeczywiście moja ostatnia reakcja na Pana komentarz. Pan nie ma zielonego pojęcia o tym, co się działo w Niemczech od połowy XIX wieku. Jeśli Pan uważa, że niemiecka ideologia rasy panów była dziełem wyłącznie amerykańskim, to jest Pan prawdziwym ignorantem. USA miało swoje interesy, i też nigdy temu nie zaprzeczałam. Ale cały Narodowy Socjalizm sprowadzić do amerykańskiej prowokacji, to prawdziwe intelektualne dno. Polska nie chciała wojny z Niemcami, bo polskie elity nie zrozumiały, co się w tym kraju dzieje. I to było największą tragedią Polski: gdyby Polacy wtedy zrozumieli, czym jest Narodowy Socjalizm i do czego jest zdolny, prawdopodobnie szukałyby porozumienia ze Związkiem Radzieckim. A wtedy historia inaczej by się potoczyła. A teraz proszę zostawić mnie w spokoju. żegnam.
UsuńŻałuję, że nie jest Pani w stanie dyskutować, tylko ucieka się Pani do ataków ad personam i przypisywania rozmówcy niewypowiedzianych przezeń treści. To tylko Pani tu powiedziała, że „niemiecka ideologia rasy panów była dziełem wyłącznie amerykańskim”, a Pani sugestia jakobym miał „cały Narodowy Socjalizm sprowadzić do amerykańskiej prowokacji” – jest zwyczajnie nieuczciwa.
UsuńZ okładki wspomnianej wyżej książki de Villemaresta:
„Każdy, kto jest zainteresowany faktami mówiącymi o tym, jak KOSMOPOLICI REPREZENTUJĄCY MIĘDZYNARODÓWKĘ PLUTOKRATYCZNĄ finansowali czerwonych socjalistów Lenina i brunatnych socjalistów Hitlera, powinien sięgnąć po ten tytuł, tym bardziej, że niekwestionowany profesjonalista Pułkownik Pierre Paillole - Prezes Stowarzyszenia Byłych Pracowników Służb Specjalnych i Obrony Narodowej Francji - tak pisał na jej temat: "(...) Pierre de Villemarest opublikował w Éditions Godefroy de Bouillon pracę poświęconą badaniom nad finansowaniem rewolucji bolszewickiej oraz przetrwania ZSSR do roku 1990, przez banki i firmy zagraniczne, w tym amerykańskie. Ta międzynarodowa operacja finansowa z nazistowskimi Niemcami przed wojną, jak również z Sowietami przed, podczas i po drugiej wojnie światowej, została nam ukazana wraz z jej wszystkimi skandalicznymi i odrażającymi aspektami. Pierre de Villemarest (…) Jako historyk jest bardzo ceniony w wielu czasopismach narodowych i innych publikacjach krajowych. Jego kompetencje cieszą się też wielkim uznaniem tak we Francji, jak i w wielu innych krajach.””.
Polecam też inną odtrutkę:
Antony Cyril Sutton (1925-2002):
How the Order Creates War and Revolution (1985)
w jęz. ros.: http://www.rus-sky.com/history/library/sutton1/
Wall Street and the Bolshevik Revolution (1974, 1999)
w jęz. ang.: http://reformed-theology.org/html/books/bolshevik_revolution/index.html
w jęz. ros.: http://www.rusidea.org/?a=450000
Polacy w roku 1939 mieli wystarczającą wiedzę na temat okrucieństw bolszewizmu i planów hitleryzmu, natomiast mieli (siłą rzeczy) stanowczo zbyt małą wiedzę na temat roli amerykańsko-europejskiej plutokracji. To spowodowało, że naiwnie uwierzyli w „pomoc zachodnich sojuszników”: Anglii, Francji, a potem Stanów Zjednoczonych.
Z tego błędu musimy dziś wyciągnąć naukę i nie dać się popchnąć do beznadziejnej walki z Niemcami i Rosją.
Warto przeczytać:
OdpowiedzUsuńRodowody "interbankierów"
http://www.kki.pl/piojar/polemiki/novus/rodowody/rodowody.html
.
OdpowiedzUsuńIdeologiczne i finansowe źródła komunizmu
http://www.kki.pl/piojar/polemiki/novus/komunizm/kom.html
Opracowanie zawiera rozdziały:
Centrum Rewolucji Światowej - 120 Broadway
Wall Street i rewolucja bolszewicka w Rosji
Współpraca sowiecko-nazistowska
Udział Wall Street w budowie potęgi Związku Sowieckiego
Skandal Lend-Lease
.
OdpowiedzUsuńIdeologiczne i finansowe źródła nazizmu
http://www.kki.pl/piojar/polemiki/novus/hitler/hitl.html
Opracowanie zawiera rozdziały:
Ideowe i finansowe źródła nazizmu
Plan Dawesa i Younga
Międzynarodowe kartele warunkujące rozwój III Rzeszy
Koło Kepplera i Himmlera
Fundusze Hitlera i NSDAP
Współpraca sowiecko-nazistowska
Świetny wpis.
OdpowiedzUsuńTylko jak to zrobić, by w sposób skoordynowany prowadzić działania przywracające pamięć o źródłach totalitaryzmu i antysemityzmu w zachodniej Europie, skoro władzy to nie interesuje.
Słowa Nałęcza, że " na ołtarzu dobrych stosunków z Rosją należy położyć tragedię Smoleńską " pokazują, że tak naprawdę za cenę doraźnego zysku politycznego władza jest w stanie zapomnieć o długofalowym dobru Narodu, któremu ma służyć.
Ta postawa w znacznie większym stopniu, moim zdaniem, dominuje w relacjach Polski z krajami europy zachodniej.
Jednocześnie, odnosząc się do jednego z komentarzy nie rozumiem postawy że tylko Słowiańszczyzna jest cacy a reszta be.
" Dogadywanie się " z elitami rosyjskimi nie jest możliwe, do Rosja ma tylko ideę imperialną i innej mieć nie może, więc pole konfliktu jest oczywiste i dość wyraźnie określone.
Podobnie jest w relacjach Polski z Niemcami.
No, chyba że zrezygnujemy z podmiotowości wobec tych krajów, co się właśnie dzieje.
Tylko stosunek podległości a nie partnerstwa nie będzie chyba w Polsce w dłuższej perspektywie zaakceptowany powszechnie.
Na władzę nie możemy liczyć, obce państwa zadbały o to, żeby władze Polski nie troszczyły się o własny kraj. Musimy przejąć inicjatywę. Powoli będę rozkręcać tę akcję, może nawet powstanie strona internetowa. Krok po kroku. Lepiej robić nawet małe rzeczy niż w ogóle nie robić nic i biernie czekać na katastrofę. Albo działać na oślep. W tej chwili nie jesteśmy partnerem dla żadnych "dużych graczy", i na dzień dzisiejszy musimy to po prostu zaakceptować. Ważna jest praca od podstaw, i tym każdy może się zająć w swoim najbliższym otoczeniu. Ważne, żeby ludzie uwierzyli, że mogą coś zmienić. Bo mogą. W perspektywnie długofalowej trzeba stworzyć nowe elity, które zaczną dbać o sprawy Polski.
UsuńA jeśli chodzi o kwestię Słowiańszczyzny: jest to taka sama ideologia jak niemiecka teoria rasistowska albo amerykański neokonserwatyzm. Ja należę do zwolenników koncepcji Konecznego. Polska ma walczyć o cywilizację łacińskę i naszymi przyjaciółmi są wszyscy ci, którzy także chcą walczyć o tę cywilizację.
BZDURY: "Słowiańszczyzna: jest to taka sama ideologia jak niemiecka teoria rasistowska albo amerykański neokonserwatyzm"
UsuńTu się Autorka zupełnie odkryła. Widać, że nie reprezentuje ona polskiego interesu narodowego i tylko mąci ludziom w głowach.
Wtłaczanie przez Autorkę ludziom do mózgów, że "Polska ma walczyć o cywilizację łacińską" - to typowy zabieg propagandowy. Polska (w sensie: świadomi Polacy) mogą dzisiaj walczyć co najwyżej o zachowanie ZIEMI, RELIGII i MOWY, natomiast cywilizacji łacińskiej już nie ma, więc nie ma o co walczyć (co nie znaczy, że nie należy spróbować wdrożyć zasad personalizmu w przyszłości - w oparciu nie tylko o państwa katolicko-prawosławne).
Podział Konecznego jest podziałem już historycznym. Jego propagowanie miało może jakiś polityczny sens w 1935 r., gdy w Polsce i kilku innych krajach Europy resztki cywilizacji łacińskiej-personalistycznej toczyły jeszcze nierówną walkę o przetrwanie z kilkoma socjalizmami europejsko-amerykańskimi na raz. Natomiast dzisiaj antycywilizacja zachodnia zniszczyła ostatecznie podstawy cywilizacji łacińskiej-personalistycznej w Europie Zachodniej i w Polsce, a starcie cywilizacyjne odbywa się pomiędzy socjalistycznym liberalno-kapitalistyczno-masońskim Zachodem z jednej strony, a blokiem chrześcijaństwa walczącego z Zachodem (z Rosją na czele), wspomaganego przez Wschód (państwa azjatyckie).
Przyjaciółmi Polaków są zatem te narody i kraje, które wspólnie z nami mogą przeciwstawić się zachodnim niszczycielom chrześcijaństwa i naszej starej, nieistniejącej już cywilizacji, a w tym także dzisiejszym zachodnim niszczycielom narodów słowiańskich.
Dlaczego zwolennicy polityki proamerykańskiej galopują chętnie w ostatnich latach na koniku germanofobii, powiewając przy tym chorągiewką Konecznego?
Adam Danek: „…teoria cywilizacji prof. Feliksa Konecznego w środowiskach luźno pojętej prawicy w Polsce darzona [jest] zupełnie nieuzasadnionym kultem. W świetle poglądów tego polskiego historiozofa cały świat powinna objąć „cywilizacja łacińska (zachodnia)”, inne zaś cywilizacje są złem i należy je rugować. Decyzje Stolicy Apostolskiej, które hamowały tępienie innych cywilizacji w imię „cywilizacji łacińskiej”, na czele z zawarciem unii brzeskiej, spotykają się z potępieniem Konecznego. Choć on sam tego nie przyznawał, „cywilizacja łacińska” w jego rozumieniu okazuje się tożsama z zachodnią kulturą liberalną. Przykładowo, Koneczny zaliczał do „cywilizacji łacińskiej” kraje protestanckie lub indyferentne religijnie, jak Wielka Brytania czy USA, o ile były liberalne, a z drugiej strony odmawiał przynależności do niej katolickiej Rzeszy ottońskiej, zaliczając ją do złej „cywilizacji bizantyńskiej”.” („Pielgrzymka przez Czerwone Wrota”)."
Wszystko już jasne.
Proamerykańscy propagandyści mogą traktować historyczną już tezę o wyższości "cywilizacji łacińskiej" i konieczności jej rozprzestrzeniania na świecie jak swoją, skoro nie kłóci się ona z amerykańskimi hasłami cywilizowania świata na wzór liberalny, a może być nawet pomocna dla skłócania katolików z prawosławnymi, w tym zwłaszcza Polaków z Rosjanami, i zwalczania słusznego postulatu zjednoczenia się chrześcijańskiej Słowiańszczyzny dla współpracy z Rosją i jej sojusznikami.
Zob. także: Nowe centrum świata
http://geopolityka.org/wywiady/1501-nowe-centrum-swiata
@Magdalena Zietek
OdpowiedzUsuńJa owa Nowa Cywilizacje nazwyam na uzytek wlasny PostZachodem-dotychczas nazwa ta zdawala mi sie jak najbardziej na miejscu ale po dzisiejszym wpisie opisujacym wielosetletni wspoludzial Niemcow w jej ksztaltowaniu(z czym sie zgadzam)musze przyznac ze juz poprawnosci tej nazwy pewny nie jestem.
"To konstrukt ludzkiego (czy tylko ludzkiego?) umysłu"
Coraz wiecej osob zadaje sobie to pytanie-cos mi sie zdaje ze TO jest wlasnie pytanie za 100 punktow.
@Bolszewizm
O tym ze WallStreat i City finansowaly zarowno komunistow jak i faszystow to juz kazdy w miare rozgarniety wie i autorka bloga temu NIE zaprzecza.Rzecz jednak w tym ze w Niemczech(szczegolnie tam)okultyzm,ideologia wielkogermanska,ukryty poganizm oraz imperialna i bizantyjska w swym pochodzeniu ideologia i konstrukcja panstwa.Skoro tak obaj dobrze znacie FINANSOWE zrodla faszyzmu to teraz poszukajcie w Google na temat wielkogermanskich loz paramasonskich w Niemczech konca XIX i poczatku XX wieku oraz na temat okultystycznych powiazan nazistow z wielkogermanskimi lozami takimi chocby jak Thule czy Vril.Moze i WallStreet to sfinansowala ale ideologicnzy i filozoficzny podklad przygotowali sami Niemcy.
Piotr34
Niemcy są mistrzami działania po cichu. W jakimś sensie jest to fascynujące. I może to nie jest przypadek, że Faust (jako postać historyczna i dzieło literackie) wyszedł właśnie z Niemiec...
OdpowiedzUsuńW teoriach spiskowych dość często pojawia się wątek germańsko-rasistowski, zgodnie z którym to rasa germańska ma rządzić światem, a ludy romańskie, słowiańskie itd. mają zostać zniewolone. Niemcy i Anglosasi (czyli ludy germanńskie) albo się dogadują albo między sobą walczą o przywództwo. Do tego oczywiście dochodzi żydowski naród wybrany... A finansowaniu ideologii interesująco pisał coryllus, ale ten wspis Pan pewnie zna :) http://nicek.info/2012/06/22/czy-panstwo-moze-pokonac-korporacje/
Musimy do cholery wreszcie przestać podczepiać się pod kogokolwiek i zacząć samemu uniezależniać się umysłowo żeby uniezależnić Polskę od obcych!Żadnych ,,Słowiańszczyzn" (co to w ogóle ma być?!),żadnych Niemców,żadnej Unii Europejskiej,żadnej Ameryki,żadnej Rosji,żadnego Przedsionka Piekła zwanego Izraelem,żadnego nic oprócz Wielkiej Polski,która może być tylko Narodowa!
OdpowiedzUsuńNikt nie jest samotną wyspą :) Pełna niezależność nigdy nie będzie możliwa, chodzi o to, by umieć kształtować relacje korzystnie dla siebie :) A do tego myślenie jest niezbędne...
UsuńJasne,że myślenie jest potrzebne-bez tego nie ma żadnej polityki:-) Ale czym innym jest myślenie a do myślenia trzeba mieć wiedzę żeby nie chodzić myślami we mgle a czym innym jest taka fascynacja innymi narodami,która przekracza granice bezpieczeństwa narodowego i samodzielności myśli polskiej.Jak nie Przedsionek Piekła alias Izrael to Rzesza alias Niemcy,jak nie oni to Wielkoniemiecka Rzesza alias Unia Europejska,jak żadne z nich to albo Ameryka albo Rosja i tak w koło Macieju kręcą się rozmyślania osób należących do szeroko pojętego obozu propolskiego.A ja mówię za Dmowskim:dość tego!Jak ktoś krytykuje System między innymi za politykę zginania karku przed obcymi ale sam o niczym innym nie myśli jak tylko o podporządkowaniu polityki polskiej wybranej przez siebie obcej sile,któa go fascynuje to dziękuję ale nie dziękuję.Żeby robić zdrową politykę narodową,której oś musi się kręcić wokół utrzymania i/lub odzyskania niepodległości Polski to po pierwsze trzeba być samemu niezależnym umysłowo.A ja widzę,że ludzie należący do różnych grup obozu propolskiego różnią się tylko tym komu chcą robić dobrze i tak:ci,którzy są zauroczeni Ameryką to idą przeciw Niemcom i Rosji,ci będący za Niemcami i/lub Rosją to przeciw Amerykanom i to mnie wkurza.O czym my gadamy?czytam komentarze na Pani blogu i na wielu innych stronach i to się ciągle powtarza.PO PIERWSZE NIEPODLEGŁOŚĆ MYŚLI!
UsuńMyślę, że popadamy z jednej skrajności w drugą. Albo wpadamy w słodką bezczynność, i oczekujemy, że inni zajmą się naszymi sprawami. Albo zaczynamy "wymachiwać szabelką" i drażnić wszystkich dookoła, dziwiąc się później, że dostajemy po głowie. Chodzi o to, żeby utrzymać jakąś zdrową równowagę. Nie możemy ignorować silnych, bo nas zgniotą, taka jest brutalna prawda. Nie chodzi też o to, żeby się biernie wpasowywać w ich politykę, tu się w pełni z Panem zgodzę. A niepodległość myśli zakłada wolę samodzielnego kształtowania swojej sytuacji. A tej rzeczywiści u nas brak, co prawddopobonie wynika ze zwykłego lenistwa.
Usuń