9.08.2012

Niemiecka pułapka


Od kilkunastu dni w księgarniach dostępna jest książka Piotra Zychowicza "Pakt Ribbentrop-Beck czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki". Autor stara się w niej udowodnić, że  w 1939 Polska powinna była pójść na "bolesne prestiżowe ustępstwa" i zawrzeć przejściowy sojusz z Niemcami. 

Zdaniem Zychowicza można było w ten sposób uniknąć brutalnej niemieckiej okupacji, jak również i sowieckiej. Teza nie jest oryginalna, bo prezentowana była m.in. przez Pawła Wieczorkiewicza, który pisał o wspólnej paradzie zwycięstwa na placu Czerwonym w Moskwie, przyjmowanej przez Hitlera i Rydza-Śmigłego. Wieczorkiewicz był zdania, że w takim wypadku nie doszłoby do zagłady Żydów, którzy byliby wysiedleni z Europy, a nie wymordowani. Po śmierci Hitlera system natomiast złagodniałby. Także Andrzej Piskozub uważa, że Polska powinna była stanąć u boku Hitlera. Piskozub, podobnie jak Piotr Zychowicz, widzi siebie jako kontynuatora linii politycznej reprezentowanej przez Władysława Studnickiego, który był politycznym germanofilem. Niedawno ukazał się również artykuł Krzysztofa Kłopotowskiego pt. "Człowiek stulecia i jego cień" (Rzeczpospolita, w PlusMinus z 11 - 12 sierpnia 2012, pełna elektroniczna wersja tekstu: http://wpolityce.pl/artykuly/34184-czlowiek-stulecia-i-jego-cien-ciagle-malo-wiemy-do-czego-zdolny-byl-churchill), którego autor idzie jeszcze dalej, gdyż czyni Polskę i Anglię współodpowiedzialnymi za wybuch II Wojny Światowej. Kłopotowski powołuje się na książkę Patricka Buchanana „Churchill, Hitler and the Unnecessary War”, której autor twierdzi, że to Churchill wydał Hitlerowi „niepotrzebną wojnę”.  Kłopotowski tak przedstawia stanowisko Patricka Buchanana: 


"Czy należało inaczej rozegrać konflikt europejski w 1939 roku? Tak sądzi Patrick Buchanan. Wprawdzie nie jest on uczonym historykiem, ale za to praktykiem polityki, doradcą trzech prezydentów, trzykrotnie ubiegał się o nominację w wyborach do Białego Domu. Nad jego tezami warto się zastanowić i dopiero potem - przyjąć lub odrzucić. Czy Gdańsk był wart wojny? – pyta Buchanan. – I czy była jej warta Polska, skoro kraju nie można było ocalić? Gdyby Wielka Brytania nie dała Polsce gwarancji bezpieczeństwa i nie wypowiedziała wojny III Rzeszy, to Zachodnia Europa mogłaby całkiem walk uniknąć, gdyż Hitler uważał za wroga ZSRR, zaś Anglię za naturalnego sojusznika. (…) Premier Chamberlain także sądził, że w pokojowy sposób Gdańsk powinien wrócić do Rzeszy, gdyż tego chciała ogromna większość mieszkańców. Jednak 5 maja szef polskiego MSZ Józef Beck odrzucił w Sejmie te żądania ponieważ „honor” nie pozwolił ulec. (…)  W ostatniej godzinie przed katastrofą, Polacy odrzucili 30 sierpnia ultimatum III Rzeszy wierząc w honor Anglików. Jednak „gdyby nie było gwarancji wojennych, to Polska izolowana i bez przyjaciół musiałaby ustąpić w sprawie Gdańska i uniknąć sześć milionów zabitych” pisze Buchanan. (…) Gdyby Polska przyjęła żądania niemieckie w 1939 roku, to Armia Czerwona, wyniszczona przez czystkę wyższych oficerów, mogłaby załamać się pod uderzniem Wermachtu, który ruszyłby na ZSRR a nie na Francję. Komunizm mógłby zniknąć w 1940 roku zamiast żyć jeszcze 50 lat mordując dziesiątki milionów ludzi więcej w Rosji, Chinach, Korei, Wietnamie i na Kubie. Wojna Hitlera i Stalina mogła być jedyną w Europie wojną lat 1940-tych. I - także zdaniem Buchanana - Polska powinna wziąć udział w wyprawie na ZSRR u boku III Rzeszy".

Książka Zychowicza rzekomo ma być obiektywną analizą geopolityczną, która ma rozprawić się z mitami, które zagnieździły się w umysłach Polaków.  Jego zdaniem, "Spokojna, pozbawiona emocji analiza naszej sytuacji geopolitycznej w końcu lat 30. prowadzi do wniosków bardzo nieprzyjemnych dla naszej wrażliwości historycznej" (link do tekstu poniżej). Podobnie Piskozub stawia sobie za cel „wyprostowanie polskiej historii z pierwszej połowy XX wieku, poprzez oczyszczenie jej z mitów, zakłamań i tendencyjnych przemilczeń” (piszę na ten temat w tekście „Białe plamy w historiografii polskiej”). Także Kłopotowski uważa, że negatywny stosunek społeczeństwa do idei sojuszu polsko-hitlerowskiego jest wyłącznie dziełem propagandy: "Dominująca część obecnej elity kraju została osadzona bezpośrednio przez Armię Czerwoną a pośrednio wychowana przez taką propagandę"

Czy rzeczywiście jednak autorzy Ci wyłącznie „walczą z propagandą”, nie ulegając przy tym żadnym mitom? Mam co do tego poważne wątpliwości. 

Przyjrzyjmy się bliżej tezom prezentowanym przez Zychowicza w wywiadzie na temat jego książki, przeprowadzonym przez Michała Karnowskiego dla portalu www.wpolityce.pl (25.08.2012, http://wpolityce.pl/wydarzenia/34789-czy-polska-powinna-byla-w-1939-roku-isc-z-hitlerem-michal-karnowski-rozmawia-z-piotrem-zychowiczem-autorem-glosnej-ksiazki-pakt-ribbentrop-beck).  Główna teza Zychowicza jest taka, że w pierwszej fazie wojny Polska powinna była bić bolszewików z Niemcami, a następnie, gdy Związek Sowiecki już się załamał, dokonać odwrócenia sojuszy i bić Niemców razem z demokracjami zachodnimi. Zychowicz, podobnie jak Buchanan, przyjmuje za pewnik zwycięstwo demokracji zachodnich nad Hitlerem.  Ale czy rzeczywiście zwycięstwo aliantów nad Hitlerem było takie pewne? Zacznijmy od początku. 

Zychowicz stwierdza, że sam Hitler miał plan pokonania Związku Radzieckiego przy pomocy Polaków: 

"Fakty przeczą bowiem temu, co od lat wbija nam się do głowy. Jakkolwiek by to fatalnie nie zabrzmiało Hitler w latach 1933 — 1939 darzył Polaków olbrzymim szacunkiem. „Dajcie mi polską piechotę, a zdobędę cały świat! ” — powtarzał. Uważał nas za naród antykomunistów i dzielnych żołnierzy. Jego idolem był Józef Piłsudski. Stosunek Hitlera do Polski zmienił się w kwietniu 1939 roku, gdy Beck ostatecznie odrzucił jego awanse i zawarł pakt z Anglią. Wtedy Hitler wpadł w szał. Krzyczał, że „uwarzy nam diabelski koktajl”. Polaków, którzy pokrzyżowali mu jego misterne plany, znienawidził wówczas całą duszą (Oczywiście jeżeli ten człowiek miał duszę). Straszliwa brutalność i bezwzględność niemieckiej okupacji Polski była więc efektem... zawiedzionej miłości. Wracając do pańskiego pytania: wszystkie zachowane niemieckie dokumenty i relacje z epoki, świadczą, że oferta składana Polsce była poważna i szczera. Nie była to żadna pułapka. Hitler naprawdę chciał mieć Polskę u swojego boku podczas II wojny światowej". 

Z cytowanego fragmentu jasno wynika, że zdaniem Zychowicza Polacy poprzez swoją niechęć do Hitlera pokrzyżowali mu szlachetne plany. Zychowicz mówi dalej:

"Właśnie zdając sobie sprawę ze słabego potencjału surowcowego Niemiec, Heinz Guderian opracował strategię Blitzkriegu. Czyli błyskawicznego uderzenia, które od razu powalało przeciwnika. Wbrew powszechnej opinii Niemcy nie przegrały wojny z Sowietami pod Stalingradem w lutym 1943 roku. Oni ją przegrali późną jesienią 1941 roku, gdy nie udało się „z marszu” zająć Moskwy. To była decydująca bitwa tej wojny. Nie ma większych wątpliwości — szczegóły w mojej książce — że udział 40 polskich dywizji w operacji „Barbarossa” doprowadziłby do zdobycia sowieckiej stolicy już w roku 1941. To byłby koniec Sowietów i koniec komunizmu".

Ze słów Zychowicza wynika więc, że to my ponosimy główną odpowiedzialność za to, że Związek Radziecki nie upadł. Można jednak postawić sobie pytanie, co by się stało, gdyby upadł. Prawdopodobnie pozycja Hitlera umocniłaby się tak bardzo, że zachodnie demokracje nie byłyby w stanie go pokonać, jak to przyjmują Zychowicz i Buchanan. Hitler bynajmniej nie ruszył na wojnę ze Stalinem z powodów ideologicznych, tylko dlatego, że po pierwsze chciał sobie zapewnić dostęp do rosyjskich surowców, a po drugie chciał stworzyć blok kontynentalny pod swoim przywództwem. Jak pisze np. Rainer Zietelmann w biografii Hitlera "Adolf Hitler. Eine politische Biographie" (Musterschmidt, Göttingen 1989), blok ten miał być przeciwwagą dla USA. Poprzez dostęp do rosyjskich surowców nie tylko Niemcy ale i cała Europa miały uniezależnić się od Stanów Zjednoczonych i innych państw trzecich. Ideałem Hitlera był stworzenie europejskiej autarkii (od Lizbony po Władywostok). Gdyby więc  Polska stanęła u boku Hitlera, jak chcą tego Zychowicz, Buchanan i inni, Hitler być może mógłby zrealizować swój plan. Czy po zdobyciu Moskwy przez Hitlera, Europejczycy stanęliby do walki przeciwko Niemcom? Przypomnijmy, że ideologia Hitlera cieszyła się dużą sympatią wśród europejskich konserwatystów, i to nie tylko ze względu na jego antykomunizm, ale także antyliberalizm i antydemokratyzm. Niewykluczone, że Hitler w celu umocnienia swojego reżimu posłużyłby się żywym w Europie antyamerykanizmem. Tym bardziej, że jak  słusznie stwierdza Zychowicz: "Przed wybuchem II wojny światowej ofiary Hitlera liczono bowiem dopiero na setki. W roku 1939, gdy proponował nam przymierze, Hitler był jeszcze normalnym europejskim politykiem, przyjmowanym na salonach i traktowanym przez inne państwa jak partner". Idea stworzenia wspólnego bloku kontynentalnego w opozycji do USA i amerykańskiego "dekadentyzmu" mogłaby znaleźć wśród europejskich elit wielu zwolenników. Tym bardziej, że większość członków europejskiego ruchu oporu rekrutowała się ze środowisk komunistyczno-socjalistycznych. Prawdopodobnie po upadku Związku Radzieckiego antyfaszystowski ruch oporu po prostu by się załamał. Jednym słowem, szanse na to, że projekt ustanowienia  "tysiącletniej III Rzeszy" zostałby wdrożony w życie, są całkiem spore. A Polska prawdopodobnie odegrałaby kluczową rolę we wznoszeniu imperium Hitlera. Nie dziwi więc, że Hitler tak bardzo na nas się zdenerwował... Nie sądzę jednak, że wynikało to z "zawiedzionej miłości",  jak tego chce Zychowicz. Diabelski plan się nie powiódł, a Hitler wpadł w furię, jak każdy socjopata, który nie dostał tego, czego chce.

Należy sobie zadać pytanie, jak wyglądałby reżim Hitlera, a przede wszystkim, jakie miejsce zajęłaby w nim Polska. Wydaje się, że mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że Hitler rozpoczął swój podbój Europy z pobudek … altruistycznych (w jego przekonaniu oczywiście). Hitler miał przed oczami wizję Nowej Europy, w której chciał zaprowadzić prawdziwy porządek. Narodowego socjalizmu nie da się w żaden sposób zrozumieć bez niemieckiej koncepcji europejskiego Neuordnung (czyli "uporządkowania" Europy na nowo). 

Centralną kwestią dla Hitlera była sprawa stworzenia nowego europejskiego porządku gospodarczego. Przypomnijmy, Europa miała stać się przeciwwagą dla USA, a to wymagało stworzenia nowej europejskiej przestrzeni gospodarczej. I tak, już we wrześniu 1939 powstało w Dreźnie Stowarzyszenie Europejskiego Planowania oraz Gospodarki Wielkoprzestrzennej (Gesellschaft für europäische Wirtschaftsplanung und Großraumwirtschaft e.V.). Celem stowarzyszenia było prowadzenie badań mających na celu stworzenie nowego systemu gospodarczego w Europie (warto wspomnieć, że w radzie naukowej instytutu zasiadał sam Carl Schmitt). Nie wchodząc w szczegóły, publikacje wydane przez instytut przedstawiały pomysły na europejską integrację gospodarczą. Także inne instytucje zajmowały się kwestią utworzenia europejskiej przestrzeni gospodarczej. Na początku 1942 r. w Berlinie została wygłoszona seria referatów, których przedmiotem był projekt utworzenia Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Odczyty zostały opublikowane w tym samym roku w książce pt. "Europäische Wirtschaftsgemeinschaft" (Europejska Wspólnota Gospodarcza). Jak czytamy na samym początku wprowadzenia do książki, napisanego przez prof. Heinricha Hunke, wysoko postawionego urzędnika NSDAP: 

"Na przełomie lat 1939-40 większa część Europy znajdowała się świadomie albo nieświadomie w niewoli angielskiego pojmowania ekonomii. W przeciągu ostatnich lat, zostało ono jednak politycznie, militarnie oraz gospodarczo wymiecione z państw kontynentalnej Europy". 

Hunke dalej stwierdzał, że to właśnie dzięki dojściu NSDAP do władzy Europa przebudziła się i zaczęła zajmować się kwestią "europejskiego pytania". Hunke wskazał na Kongres Europejski, który odbył się w listopadzie 1932 r. w Rzymie, podczas którego Alfred Rosenberg przedstawił "imponujący pokaz myśli", czyli swój referat pod znamiennym tytułem "Kryzys i odrodzenie Europy". Hunke przedstawił, jakie są najbardziej palące problemy związane ze stworzeniem nowego europejskiego porządku gospodarczego. Pod koniec wprowadzenia padają znamienne słowa: 

"Tak więc od 1940 r. znajdujemy się w fazie bezprzykładnego przewrotu gospodarczo-politycznego. Problemy, przed którymi stoimy, są trudne, ale do rozwiązania. Rozwiązanie ich przyniesie Europie pokój, a przez to wielką epokę wspólnego budowania, a co opłaca się walczyć". 

Wśród referentów znajdował się prominent NSDAP Walther Funk, pełniący funkcję Ministra Gospodarki oraz Prezydenta Banku Rzeszy. Tytuł jego przemówienia brzmiał następująco: "Das wirtschaftliche Gesicht des neuen Europas" (Gospodarcza twarz nowej Europy). Wystąpienie Funka było swego rodzaju manifestem zapowiadającym stworzenie nowego europejskiego systemu gospodarczego, dzięki któremu w Europie wreszcie zapanuje prawdzie "socjalny porządek życia" (soziale Lebensordnung). Funk podkreślał,  że europejczycy potrzebują woli do "europejskiej pracy wspólnotowej": 

"To oznacza nieustanne staranie się o to, by rozumieć wielkie cele i nadchodzące zadania, jak również, by się odpowiednio na nie nastawić. To oznacza także konieczność odpowiedniego podporządkowania swoich interesów europejskiej wspólnocie; to jest najwyższy cel, którego wymagamy od pańsw europejskich, i który chcemy zrealizować. W poszczególnych przypadkach może powstać konieczność poniesienia ofiary, w ogólnym rozrachunku wszystkiego narody odniosą z tego korzyść".

Czy naziści byliby w stanie w latach czterdziestych ubiegłego wieku dokonać integracji europejskiej pod swoimi auspicjami? Po upadku Związku Radzieckiego prawdopodobnie tak. 

Jak natomiast wyglądał plan zagospodarowania Europy Wschodniej? Po przegranej I Wojnie Światowej  wielu niemieckich naukowców w ramach tak zwanego "Ostforschung" (Ost-wschód, Forschung-badania, nauka) postanowiło udowodnić, że Europa Wschodnia to tereny o germańskich korzeniach, które należą się Niemcom. Część naukowców próbowała wykazać, że języki słowiańskie wywodzą się z germańskich, inni, że Słowianie nie stworzyli w ogóle żadnej kultury, tylko wszystko co mają, zawdzięczają Germanom. Ostforschung zyskało politycznie na znaczeniu po dojściu NSDAP do władzy. Po rozpoczęciu wojny, plan germanizacji Europy Wschodniej mógł już zostać wprowadzony w życie. Jak wynika z pracy pod redakcją Isabel Heinemann i Patricka Wagnera "Nauka – Planowanie – Wypędzenie. Koncepcje tworzenia nowego porządku oraz polityka przesiedleń w 20. wieku" (Wissenschaft – Planung – Vertreibung. Neuordnungskonzepte und Umsiedlungspolitik im 20. Jahrhundert, Stuttgart 2006), już na początku wojny Konrad Meyer, autor późniejszego Generalnego Planu Wschód, przystąpił do opracowywania planu "przestrzennego zagospodarowania" podbitych terytoriów. W 1940 opublikował artykuł, w którym twierdził, że narodowy socjalizm przyniósł ze sobą zwycięstwo "nowego myślenia w kategoriach porządku" (neues Ordnungsdenken). Meyer miał przy tym na myśli, że rządy narodowego socjalizmu przyniosą możliwość stworzenia nowego porządku agrarnego i demograficznego w Europie. W szczególności zajmowała go kwestia "uporządkowania" Europy Wschodniej, co konkretnie miało oznaczać germanizację tych terenów. Nie wchodząc w szczegóły, Konrad Meyer przewidywał likwidację albo zniewolenie wielu milionów Słowian. Przełożony Meyera, Heinrich Himmler, po zapoznaniu się z "Generalnym Planem Wschód" polecił mu opracowanie kolejnego "planu zagospodarowania przestrzennego", tym razem dla całej Europy.  Warto dodać, że Meyer został przed Trybunałem Norymberskim oskarżony m.in. o morderstwa, porywanie dzieci, przymusowe aborcje i kradzież mienia. Został jednak wybroniony przez swojego adwokata, który twierdził, że plany Meyera nigdy nie zostały wdrożone w życie, a gdyby nawet zostały, to przyniosłyby znaczące podwyższenie standardu życia mieszkańców dotkniętych wojną terenów… Po wojnie Meyer kontynuował swoją pracę naukową, w szczególności interesowana go kwestia ochrony środowiska, zrównoważonego rozwoju oraz … europejskiej polityki regionalnej. Warto wspomnieć, że Generalny Plan Wschód przewidywał obniżanie płodności Polaków poprzez wprowadzenie aborcji, ograniczenie dostępu do służby zdrowia,  ucisk gospodarczy, planowe wysyłanie żonatych Polaków i zamężnych Polek do pracy przymusowej do Niemiec, sterylizację. Warto też przypomnieć, że na terenie Polski po raz pierwszy wprowadzono pełną dopuszczalność aborcji 9 marca 1943 r., kiedy to hitlerowski okupant wydał rozporządzenie zezwalające Polkom na nieograniczone żadnymi sankcjami zabijanie nienarodzonych dzieci. 

Czytając wywiad z Piotrem Zychowiczem można by odnieść wrażenie, że niemieckiego rasizmu nigdy nie było! Przecież Hitler rzekomo nas szanował.  Nawet bardzo. Oczywiście, można zadać pytanie, czy gdyby Polska stanęła o boku Hitlera, Generalny Plan Wschód rzeczywiście by nie powstał? Obawiam się, że Polska po wypełnieniu swojego zadania, jakim było dostarczenie mięsa armatniego do wojny z ZSRR, stała by się przedmiotem tak samo brutalnej polityki, jak to miało miejsce pod niemiecką okupacją. Moi zdaniem Zychowicz popełnia poważne nadużycie, twierdząc, że zbrodnie popełnione na Polakach były wynikiem wyłącznie "zawiedzionej miłości". Trudno o większą nadinterpretację kokietowania Polaków przez Hitlera, które miało miejsce w latach 30. Każdy, kto choć raz poważniej zajmował się sprawą Ostforschung, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakie zamiary Niemcy miały wobec Europy Wschodniej. 

Podsumowując tę część rozważań, należy stwierdzić, że w przypadku, gdyby Hitler pokonał Związek Radziecki, walka z nim stałaby się sprawą niezwykle trudną. Hitler dysponował bowiem świetnie zorganizowaną organizacją państwową, zdyscyplinowaną armią, wsparciem ze strony niemieckich naukowców, inżynierów, przedsiębiorców, bankierów.  Jego państwo było dużo lepiej zorganizowane niż większość, jeśli nie wszystkie ówczesne państwa. Zwycięstwo nad Związkiem Radzieckim sprawiłoby, że przywiązanie Niemców do swojego Führera zostałoby przypieczętowane na amen. A Hitler przystąpiłby do porządkowania Europy zgodnie ze swoją wizją europejskiego Neuordnung.  Czy jego plany spotkałyby się z większym oporem ze strony innych państw? Obawiam się, że nie. 

Przyjmijmy jednak, że po pokonaniu Związku Radzieckiego przez Niemcy i Polskę, zawiązałaby się koalicja zachodnich demokracji przeciwko Hitlerowi. Polska przystąpiłaby do niej, przez co stałaby się "koniem trojańskim Ameryki". Czy rzeczywiście można przypuszczać, że Hitler by do tego dopuścił? Czyż nie wydaje się, że bardziej prawdopodobnym scenariuszem byłby taki, że w przypadku objawów  jakiegokolwiek nieposłuszeństwa Hitler z Polską zrobiłby to, co zrobił z Warszawą po powstaniu warszawskim? Przecież po pokonaniu Związku Radzieckiego Polska znalazłaby się w środku imperium, a więc radykalne spacyfikowanie jej nie byłoby dla Hitlera żadnym problemem. Można się także zastanowić, czy polscy żołnierze – ci którzy przeżyliby wojnę ze Związkiem Radzieckim – byliby w stanie wydostać się z hitlerowskiego imperium, żeby wesprzeć aliantów. Czy też, zdaniem Zychowicza, mieliby rozpocząć wojnę partyzancką przeciwko Niemcom? Nie na tyłach wroga, ale w samym środku jego imperium. Szczerze powiedziawszy, pomysł zdrady Hitlera w przypadku Polski, która położona jest dokładnie między Niemcami i Rosją, a nie na peryferiach Europy, uważam za wyjątkowo nieodpowiedzialny. Bo taka "zdrada" ściągnęłaby na nas jeszcze większą furię Hitlera niż to, co faktycznie miało miejsce. 

Warto jeszcze krótko wspomnieć o kwestii żydowskiej. Zdaniem Zychowicza: "W Polsce zginęło tylu Żydów dlatego, że znaleźliśmy się pod całkowitą okupacją i Niemcy mogli u nas robić co tylko chcieli". Czytając te słowa, odnoszę wrażenie, iż Zychowicz chyba zapomniał, że w Polsce mieszkała największa ilość Żydów i właśnie przez to sytuacja Polski znacząco różniła się od innych państw europejskich. Możemy oczywiście spekulować, czy po upadku Związku Radzieckiego Żydzi zostaliby przetransportowani w głąb Rosji, czy też Niemcy zdecydowaliby się jednak na Endlösung. Obawiam się, że po wypełnieniu swojego zadania Polacy i Żydzi (którzy w wizji Zychowicza walczyliby w polskiej armii przy boku Hitlera) mimo wszystko staliby się ofiarami brutalnych represji. Natomiast twierdzenie, że Polacy, gdyby stanęli po stronie Hitlera, uratowaliby Żydów, jest najwyższym szczytem przewrotności. Przewrotności godnej samego Lucyfera! 

Powyższe rozważania miały na celu przybliżenie nas do problemu kluczowego dla stanowiska prezentowanego przez Zychowicza, Piskozuba i innych. Zychowicz słusznie twierdzi, że: 

"Słynny historyk Golo Mann pisał, że z obserwacji trzech ostatnich stuleci można wyciągnąć wniosek, iż w geopolityce Europy Środkowej występują tylko trzy powtarzające się scenariusze: Polska z Rosją przeciwko Niemcom, Niemcy z Polską przeciwko Rosji albo Niemcy i Rosja przeciwko Polsce. Przykro mi, ale innej możliwości nie ma". 

Te trzy konstelacje znajdują odbicie w trzech polskich koncepcjach geopolitycznych: Piłsudskiego (z Niemcami przeciwko Rosji), Dmowskiego (z Rosją przeciwko Niemcom) oraz "prozachodniej" (z USA albo Wielką Brytanią przeciwko Niemcom i Rosji). Zychowicz nie ma żadnych wątpliwości co do tego, która koncepcja jest słuszna: 

"Już w 1914 roku Józef Piłsudski mówił, że najlepiej dla Polski byłoby gdyby „zwycięstwo poszło ze Wschodu na Zachód”. Czyli gdyby najpierw Niemcy pokonali Rosję, a potem sami przegrali z aliantami zachodnimi. Komendant w latach 1914 - 1918 starał się prowadzić działania zmierzającą do realizacji właśnie tego scenariusza. Teza mojej książki jest więc prosta: Józef Beck podczas II wojny światowej powinien był powtórzyć politykę swojego mistrza z czasu I wojny światowej".

Jednym słowem, zdaniem Zychowicza Józef Beck: "Sprzeniewierzył się tym samym przestrogom Józefa Piłsudskiego. „My na dwa fronty wojny prowadzić nie możemy — powtarzał Marszałek swoim generałom. — Więc ja was wojny na dwa fronty uczyć nie będę. Wojna na dwa fronty to znaczy ginąć tu na Placu Saskim z szablami w dłoni w obronie honoru narodowego”. Na sprawę można popatrzyć także inaczej: Beck sprzeniewierzył się także przestrogom Dmowskiego. Do tego wątku jeszcze powrócę. 

Na razie pozostańmy przy koncepcji Piłsudskiego, którego Zychowicz nazywa "mistrzem".  "Mistrz Piłsudski" był wieloletnim współpracownikiem austriackiej i niemieckiej agentury, o czym pisze Ryszard Świątek w książce "Lodowa ściana". Piłsudski grał dokładnie w tej samej drużynie co Lenin i inni rewolucjoniści, gdyż ich wspólnym celem było zniszczenie carskiej Rosji poprzez prowadzenie działalności dywersyjnej. Ostatecznie to Lenin okazał się dla Niemców ważniejszym współpracownikiem, co zostało dokładnie opisane przez  Elisabeth Heresch w książce  pt. "Sprzedana Rewolucja. Jak Niemcy Finansowały Lenina". Zdaniem autorki, Niemcy wspierali bolszewików do samego końca, bez tego wsparcia rewolucja nie miała szans powodzenia. Także Piłsudski został do samego końca wierny swojej antyrosyjskiej strategii. W 1919 r. nie udzielił pomocy generałowi Antonowi Denikinowi, dowódcy głównej części armii "białej" Rosji, przez co prawdopodobnie także przyczynił się do zwycięstwa bolszewików. Piłsudski nie wszedł wtedy w "egzotyczny sojusz" z Anglikami i nie pomógł białej armii, o co apelowała angielska dyplomacja. Czy Piłsudski mógł obronić Europę i świat przed komunizmem? Nie będę spekulować na ten temat, chciałabym tylko zwrócić uwagę na pewien ciekawy dokument. Chodzi o telegram z 2 kwietnia 1935r. wysłany przez ambasadora Wielkiej Brytanii w Polsce, sir Howarda Kennarda, do Londynu. W telegramie tym Kennerd informuje swoich przełożonych o przebiegu rozmowy, którą odbył z Marszałkiem. Między innymi pisze, że nawiązanie kontaktu z Piłsudskim było utrudnione, gdyż często wypowiadał się w niezrozumiały sposób, a słysząc  pytania dotyczące bieżącej sytuacji politycznej, kierował rozmowę na inne tory. Oto fragment depeszy: 

"Main political theme, so far as it could be disentangled, was that he had his pact with Germany & Russia, that latter country's policy was always very difficult to fathom, that other nations often misunderstood it & that Mr. Lloyd George in particular was a crowning example of these errors of judgment. As an instance of this, he referred to Mr. L-G s support of Denikin. The Marshal had always known that Denikin never had a chance but Mr. L-G. had sadly miscalculated the situation. The Marshal appeared to wish that Britain should occupy herself  with her colonies & not follow L-G's bad example. What, for instance, he asked, was the political situation in Jamaica? I retorted that if Europe were only as little important as Jamaica we should not have to worry. (…) I told him for our part we wished for nothing better than to leave Europe to her own troubles, but that our experience was that those troubles had an unhappy knack of involving our own country. The Marshal did not dissent". 

Czytając te słowa, można odnieść wrażenie, że Piłsudski sam przed sobą próbował usprawiedliwić swoją ówczesną decyzję. Jak było naprawdę, tego się nigdy nie dowiemy… (telegram przypadkowo znalazłam na neonazistowskiej stronie http://reichsarchiv.com. Zgodnie z informacją umieszczoną na stronie, dokument wszedł w posiadanie Niemców po zajęciu przez nich Warszawy. Link do dokumentu: http://reichsarchiv.com/Buecher/01_Bis_1945/A/Auswaertiges-Amt-Weissbuch-3.php).

Podsumowując powyższe rozważania, można by stwierdzić, że polsko-niemiecka współpraca przeciwko Rosji przyniosła światu komunizm. W tym miejscu powtórzę swoją wcześniejszą tezę, że polsko-niemiecka współpraca przeciwko Związkowi Radzieckiemu przyniosłaby światu panowanie hitleryzmu. Z obu tych stwierdzeń wynika też jasne przesłanie na przyszłość, o czym piszę na końcu tekstu. A na razie podejmijmy wspomniany już wątek koncepcji Dmowskiego. 

Czy Polska powinna była wtedy wejść w sojusz ze Związkiem Radzieckim przeciwko Hitlerowi? Pozwolę sobie na pewną psychologiczną dywagację. Domyślam się, że pytanie to wywołało u wielu Czytelników uczucie awersji. Hitlera jeszcze można by jakoś przełknąć, ale Stalina?!  W tekście "W tym szaleństwie jest metoda" Bohdan Piętka pisze, że w 1939 roku był w Polsce człowiek, który całkiem poważnie rozważał możliwość sojuszu z ZSRR przeciw Niemcom. "Tym człowiekiem nie była bynajmniej Wanda Wasilewska, ale podpułkownik dyplomowany Stefan Mossor. (…)W marcu 1939 roku ppłk S. Mossor złożył szefowi Sztabu Głównego „raport o położeniu strategicznym”, w którym uważał za konieczne „przygotowanie baz dla lotnictwa radzieckiego w rejonie Brześcia i przewidzenie przemarszu sił radzieckich przede wszystkim przez północną Polskę do uderzenia na Prusy Wschodnie”. Jedynym rezultatem tego raportu było usunięcie ppłk. S. Mossora z Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych" (http://konserwatyzm.pl/artykul/5145/pietka-w-tym-szalenstwie-jest-metoda). O tym, że taki sojusz był nie tylko możliwy, ale także leżał w naszym interesie pisze Konrad Rękas w tekście "Nierealizm magiczny" (http://konserwatyzm.pl/artykul/5158/nierealizm-magiczny). Przeciwnicy takiej opcji chętnie podkreślają, że Stalin zamierzał podbić całą Europę i dlatego nie należało wspierać go w realizowaniu jego wizji (tak jak by Hitler nie zamierzał podbić całej Europy…).  A czyż nie należało po pokonaniu Hitlera u boku Stalina wejść w sojusz z zachodnimi demokracjami i wspólnie pokonać Stalina? Czyż nie jest przypadkiem tak, że zarówno zachodnie demokracje, jak i Hitler najbardziej bały się takiego właśnie scenariusza? Dla Zachodu oznaczałoby to bowiem, że Związek Radziecki znalazłby się w Zachodniej Europie, i to właśnie tam toczone byłyby najcięższe walki. Przede wszystkim w tym wypadku Niemcy znalazłyby się w oku cyklonu, a nie Polska, jak to się faktycznie stało. Główny front wszelkich zmagań wojennych przechodziłby właśnie przez Niemcy, gdyż na terenie tego kraju miałaby miejsce konfrontacja sowiecko-hitlerowska, a następnie wyzwalanie Niemiec spod sowieckiej okupacji. Piekło, które zostało zgotowane nam, zostałoby zgotowane Niemcom. Komu zależało na tym, żeby Niemcom coś takiego właśnie zostało oszczędzone? Mimo że w gruncie rzeczy na to zasłużyli. Bo bez ich Realpolitik nie byłoby Związku Radzieckiego, a bez ich naiwności nie byłoby Hitlera (to, że Zachód został oszczędzony przed takim rozwojem wypadków, może wynikało z tego, że nie zdobyłby się na prawdziwe bohaterstwo i nie przystąpiłby do walki na śmierć i życie. A to rzeczywiście mogłoby mieć tragiczne skutki. Może więc rację ma Jan Engelgard, który twierdzi, że musimy bronić Józefa Becka? http://sol.myslpolska.pl/2012/09/musimy-bronic-jozefa-becka/)


Koncepcja współpracy ze Związkiem Radzieckim może u wielu czytelników wywoływać opór ze względu na moralny aspekt takiej polityki. Przyjrzyjmy się bliżej tej kwestii. Sam Zychowicz nie widzi żadnego problemu w zawieraniu sojuszy ze zbrodniczymi reżimami:  

"Niestety wielu Polaków uważa, że wojny są jakimś zbiorowym patriotycznym całopaleniem, w ramach którego co kilka pokoleń należy się dać wymordować. Że bez męczeństwa i masowych rzezi Polacy przestaną istnieć jako naród. Że wojny są jakimiś narodowymi rewolucjami. Dla mnie jako osoby o konserwatywnym światopoglądzie, takie podejście jest nie do przyjęcia. Wojnę — według mnie — prowadzi się po to aby ją wygrać. Prowadzi się ją po to aby zdobywać terytoria, a nie je tracić. Aby chronić swoich obywateli przed cierpieniami, a nie aby ich na cierpienia narażać. Innymi słowy: wojnę toczy się nie dla honoru, jak to mówił Józef Beck, ale po to aby realizować własny interes narodowy." Oraz: "W takich sytuacjach duchową tradycję należy odłożyć na półkę. Trzeba prowadzić Realpolitik". 

Zychowicz odwołuje się tutaj do formuły "realizmu politycznego",  która ostatnio cieszy się sporą popularnością wśród wielu polskich konserwatystów. Czy jest to jedyna formuła realizmu politycznego? Czy Polska rzeczywiście musiała i musi wybierać między moralnością pozbawioną skuteczności a amoralną skutecznością? 

Idea pruskiej Realpolitik wywodzi się z luterańsko-machiavellistycznej koncepcji polityki, która każe politykom "duchową tradycję odłożyć na półkę". Koncepcja ta jest jak najbardziej do przyjęcia dla pruskiego konserwatysty, ale nie katolika. Niestety, w Polsce pokutuje inna tradycja, która także jest na bakier z katolicką koncepcją rozumu praktycznego. Chodzi o przekonanie, że każde działania musi być "moralnie czyste", co oznacza, że należy odrzucić wszelką formę współpracy z "nieczystymi" moralnie politykami. Koncepcja ta jest na bakier z katolicyzmem, gdyż – w przeciwieństwi do katolicyzmu – jej podstawą jest przekonanie o dobrej naturze człowieka. Np. jakobini wierzyli w możliwość ustanowienia moralnie czystej polityki poprzez zmianę systemu politycznego i fizyczną likwidację ludzi "popsutych" przez stary system. Podobne założenia przyjmował Marks. Natomiast z zgodnie z wiarą katolicką człowiek jest obarczony grzechem pierworodnym i nie jest istotą "czystą". Etyka katolicka nakłada na swoich wiernych obowiązek doskonalenia się moralnego. Katolik jednak żyje w świecie, który nie jest "moralnie czysty" i musi współpracować z różnymi ludźmi. 

Żeby lepiej wyjaśnić ten problem, wystarczy przywołać postać prymasa Wyszyńskiego. Wyszyński "układał się" z komunistycznym reżimem, przez co ochronił polski Kościół przed zagładą. Jednakże nigdy nie podejmował działań moralnie złych, czyli takich, które są sprzeczne z Dekalogiem.  Warto wspomnieć, żę prymas Wyszyński nigdy nie reprezentował ideologii radykalnego antykomunizmu; on zabiegał o uratowanie tego, co w tamtej sytuacji można było uratować. 

Konserwatyzm ma więc wiele twarzy, Realpolitik natomiast tylko jedną. Formuła konserwatyzmu, której zwolennikiem jest Zychowicz, prowadzi do dechrystianizacji polityki. Myślę, że fascynacja pruską Realpolitik, która daje się zaobserwować w "obozie germanofilskim", wynika z pewnego oszołomienia skutecznością niemieckiej polityki. Polscy germanofile też by chcieli prowadzić taką politykę. Jeśli nie samodzielnie, to przynajmniej u boku Niemców…

Wracając do kwestii ewentualnego sojuszu ze Związkiem Radzieckim. Nie uważam, że taki sojusz sam przez się musiał być moralnie zły. Jeśli w jego ramach  Polska zachowałaby swoją ideologiczną niezależność  i nie musiała uprawiać apologetyki reżimu Stalina, nie uważam, aby taki układ był moralnie zły. Tak jak nie uważam, aby polityka, którą prowadził prymas Wyszyński, była moralnie zła. 

Na zakończenie należy stwierdzić, że interpretacja historii forsowana przez Zychowicza, Piskozuba i Kłopotowskiego służy konkretnemu politycznemu celowi. Najdobitniej wyraził to Kłopotowski, który tak odpowiada na postawione przez siebie pytanie, co robić z Niemcami?: 

"Minister Radosław Sikorski uchylił się na półpublicznym spotkaniu od odpowiedzi, jak postąpiłby na miejscu Becka w 1939 roku: czy wierzyłby w gwarancje brytyjskie, czy może przyjął żądania niemieckie i poprowadził Polskę z Hitlerem na Moskwę? Dziś polityk nie może publicznie przyznać, że lepiej popełnić zbrodnię na cudzym narodzie, niż na własnym. Ale musi grać między Niemcami a Rosją. W przemówieniu berlińskim Sikorski wezwał więc Niemcy do przywództwa w Europie. Nauczony skutkami „niepotrzebnej wojny”, przerażony Smoleńskiem, chyba doszedł z premierem Donaldem Tuskiem do wniosku, że od „honoru” ważniejsza jest ochrona materialnej substancji narodu. Patriotyczna prawica nie zostawiła na nich za to suchej nitki, choć słychać tu było całkiem patriotyczny podtekst „ratujcie nas przed Moskwą!” Niemcy są dominującym narodem kontynentu i trzeba się z tym pogodzić". 

Nic dodać nic ująć, program jest jasny, a przyszłość zdeterminowana. Tak jak chcieli tego nazistowscy darwiniści społeczni, Niemcy są "skazane na zwycięstwo". Z Rosją przeciwko Niemcom i budowanej przez nich Unii Europejskiej? A fuj.. W celu utwierdzania  Polaków  w przekonaniu o słuszności proniemieckiego kursu celowo podtrzymywana jest legenda "mistrza Piłsudskiego" (z przemilczeniem jego agenturalnej przeszłości i sprawy Denikina oczywiście), dezawuowanie Dmowskiego i endecji,  straszenie Rosją, podtrzymywanie ideologii antykomunizmu i mitu "Solidarności". 

A konflikt między Niemcami i Rosją na tle ideologicznym staje się coraz bardziej realny. Niemcy wpadły w pułapkę swojej własnej polityki, uprawianej pod sztandarami niesienia ludzkości demokracji i praw człowieka. Po odstawieniu show z Julią Tymoszenką w roli głównej, niemieckim politykom nie wypada dłużej milczeć  w kwestii "standardów demokratycznych" w Rosji. Zapoczątkowana przez Franka-Waltere Steinmeiera polityka "Zbliżenia się poprzez powiązanie" ("Annäherung durch Verflechtung") okazała się być jednym wielkim niewypałem. Putin chętnie "zbliża" się z Niemcami w kwestii współpracy gospodarczej i wojskowej, ale na tym jego fascynacja Niemcami się kończy. 

Wspólne orędzie polskiego Kościoła katolickiego i Cerkwi jest więc krokiem w dobrym kierunku. Polska powinna wydostać się z niemieckiej strefy wpływów, gdyż to Niemcy i budowana przez nie Unia Europejska stały się głównym nośnikiem rewolucji społeczno-obyczajowej. Patrząc na ostatnie dwadzieścia lat miłościwie panującej nam demokracji, można stwierdzić, że uczyniła ona większe spustoszenie niż hitleryzm i komunizm razem wzięte. Owszem, mamy markety z pełnymi półkami, nowoczesne domki jednorodzinne i odremontowane fasady (za unijne pieniądze). Tyle, że zadłużenie kraju i jego mieszkańców rośnie w zastraszającym tempie, co oznacza postępującą utratę suwerenności. Państwo polskie staje się zwykłą atrapą, a społeczeństwo zmienia się w amorficzną masę, w której "wybić" może się tylko to, co niskie, podłe i prymitywne.  I dokładnie przed tym ostrzegali Polaków zwolennicy endenckiej tradycji, którzy nie ulegli ideologii antykomunizmu, przez co przez "polskich patriotów" i antykomunistów odżegnywani są od wszelkiej czci. 

Sojusz z Rosją wydaje się więc lepszym rozwiązaniem niż z Niemcami, czy też USA. Należy oczywiście zachować pełną świadomość CYWILIZACYJNEJ ODMIENNOŚĆI POLSKI I ROSJI. W Rosji panuje system, który jest swoistą mieszanką cywilizacji bizantyńskiej i turańskiej w nowym, mafijnym wydaniu. Także między Kościołem katolickim a prawosławiem istnieje wiele różnic, o których nie można zapomnieć. Należy jednak powiedzieć, że Niemcy i kontrolowana przez nie UE już prawie zupełnie odcięły się od chrześcijańskich korzeni, czego polska prawica zupełnie nie dostrzega! (wizja uczestniczenia w niemieckim dobrobycie dla wielu polskich katolików jest bardziej interesująca niż panująca w tym kraju ideologia). A symbolem ideologicznych podstaw polsko-niemieckiej współpracy może być otwarcie tegorocznego Przystanku Woodstock przez prezydentów Polski i Niemiec… 

Jednym słowem, obóz proniemiecki robi wszystko, by w najbliższym starciu Polska stanęła po stronie Niemiec (ewentualnie także USA) i wyznawanej przez nie ideologii demokracji i praw człowieka. Katastrofa smoleńska odgrywa tutaj ważną rolę. Pomszczenie ofiar Smoleńska będzie dla wielu "patriotów" usprawiedliwieniem tego, że staną w jednym rzędzie z niemieckimi organizacjami lewackimi i ruszą na krucjatę przeciwko Rosji. Jak niegdyś Piłsudski z Leninem. To dlatego zarówno niemieckie, jak i amerykańskie fundacje krzewiły i nadal krzewią w Polsce ideologię antykomunizmu: dla wielu Polaków antykomunizm stał się synonimem prawicowości. A antykomunizm to właśnie demokracja i prawa człowieka… Niestety, książka Zychowicza przyczyni się do utrwalenia tej właśnie propagandy. 

P.S. Życzę sobie, aby nastały czasy, kiedy Polacy i Niemcy będą wspólnie budować Nową Europę. Warunkiem tego jednak jest odwrócenie się Niemców od ich chorobliwej antyłacińskości. Polska może być wielka tylko w cywilizacji łacińskiej. A ta jest przez Niemców sukcesywnie niszczona.


30 komentarzy:

  1. Jeśli Polska ma stanąć po stronie lewackich bojówek, to dlaczego Niemcy wspierają u nas ruch antykomunistyczny? Co dla Polski oznacza porzucenie polityki antykomunistycznej(czy jest to np. porzucenie lustracji? rozwiązanie IPN?) Jeśli dobrze rozumiem intencje autorki, Pojednanie z Rosja powinno nastąpić na drodze chrześcijańskiego dialogu. Nasz naród, a szczególnie jego elity powinny odnaleźć w sobie "misje cywilizacyjną" i ruszyć razem z Rosjanami, jeżeli zajdzie taka potrzeba, przeciwko zachodniej zgniliźnie obyczajowo - moralno - politycznej, dając grunt do powrotu w Europie normalności czyli cywilizacji łacińskiej. Myślę, że jest to zadanie niesamowicie trudne na miarę nowej epoki, a realizacja wręcz niemożliwa. Dobrze jednak, że są ludzie i blogi promujące taką wizje polskości bo ma ona w sobie pewne ideały i cnoty, a to dla mnie jest o wiele ciekawsze niż wszechobecny nihilizm i serwilizm propagowany przez media głównego nurtu oraz niektóre partie polityczne.
    Z góry przepraszam za pewien chaos wypowiedzi, lecz po paru miesiącach śledzenia wpisów na blogu pokusiłem się o krótkie podsumowanie.
    Pozdrawiam
    P.W

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz. Współczesna lewica jest bardzo antykomunistyczna, bo tak samo jak rzekoma prawica, walczy o demokrację i prawa człowieka. Antykomunizm stał się ideologią, która pod swoimi sztandarami jednoczy lewicę i prawicę. Współczesna lewica przestała walczyć o dyktaturę proletariatu. Kwestia "misji cywilizacyjnej": w tej chwili nie chodzi o misję cywilizacyjną, tylko o postawienie tamy dalszej demoralizacji narodu i związanemu z tym rozpadowi państwa. Chodzi tylko o to, żeby zatrzymać ten fatalny proces. Najpierw musimy uratować samych siebie, a potem będzie można mówić o misji cywilizacyjnej. Dlaczego Rosja? Bo nie wyobrażam sobie Putina na przystanku Woodstock. Putin nie jest dla mnie żadnym katechonem, itp. Uważam tylko, że system panujący w Rosji jest mniej demoralizujący dla Polski, niż system panujący na Zachodzie. Jak to opisałam w poprzednim tekście niemiecki prezydent nie widzi problemu w występowaniu na przystanku Woodstock i zachwycaniu się Owsiakiem. W przypadku Putina, nie mogę sobie wyobrazić czegoś takiego...

      Usuń
    2. "w tej chwili nie chodzi o misję cywilizacyjną, tylko o postawienie tamy dalszej demoralizacji narodu i związanemu z tym rozpadowi państwa"

      to jest w ramach misji cywilizacyjnej.

      Usuń
  2. Mozna rozwazac rozne warianty strategiczne ale wydarzenia potoczyly sie trak jak sie potoczyly nie w wyniku bledu ale w wyniku aktualnych wtedy pogladow polskiego rzadu oraz filozofii niepodleglej mocarstwowosci , do ktorej aspirowala Polska. Stosunki pomiedzy Niemcami a Polska byly bardzo dobre do konca 1938 roku kiedy to wspolnie dokonalismy podzialu Czechoslowacji przejmujac ziemie ksiestwa Cieszynskiego. Polska jednak nie wiedziala sie w roli niemieckiego dominium a do tego sprowadzilaby sie wspolna wyprawa na Wschod. Z ZSRR mielismy wtedy pakt o wzajemnej nieagresji i wszystko co bylo potrzeba to nacisk na zachodnie granice Niemiec ze strony Francji i Anglii w wypadku agresji. Taka pomoc wojskowa byla gwarantowana przez pakt wojskowy z Francja i miala nastapic po uplywie dwoch tygodni od momentu rozpoczecia walki z Niemcami. Z tego wlasnie powodu ZSRR czekal az do 17 wrzesnia aby zobaczyc czy Francja wywiaze sie ze swoich zobowiazan. Z chwila gdy bylo jasne, ze alianci zachodni nie zamierzaja wywiazac sie ze swoich zobowiazan, Stalin zdecydowal sie skorzystac z okazji. Byla to akcja analogiczna do polskiego zajecia Slaska cieszynskiego w roku 1938. Gduby Francja zaatakowala Niemcy, tak jak powinna to byla zrobic sytuacja skonczylaby sie zapewne obaleniem Hitlera. Byl to blad ale nie jedyny w calej historii tej wojny. Polska jednak nie miala innego wyjscia jak to, ktore wybrala. Sojusz z Niemcami oznaczal kleske panstwowosci polskiej (taka jaka mamy obecnie) , sojusz z ZSRR/Rosja byl nie do przyjecia bo Rosja uwaza nasze ziemie przedrozbiorowe za wlasne ze wzgledu na prawoslawie panujace w populacji i pokrewienstwo jezykowe. Jedyny wyjsciem dla Polski jest wypracowanie wlasnej sily militarnej i sojusz ze znajdujacymi sie w podobnej sytuacji Czechoslowacja, Wegrami i Rumunia. Zgoda na wlaczenie sie w roli drobnego udzialowca do bloku niemieckiego czy rosyjskiego jest praktycznie zdrada polskich interesow narodowych i panstwowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We wspomnianym w tekście raporcie o położeniu strategicznym, S. Mossor przewidywał, że Francja może nas wykiwać. Stąd wariant współpracy ze Związkiem Radzieckim. Jak się okazało, jego wątpliwości były uzasadnione... "Jedyny wyjsciem dla Polski jest wypracowanie wlasnej sily militarnej". Teoretycznie tak, ale w tej chwili jest to zupełnie niemożliwe. Polska rządzona jest przez niemieckiego namiestnika, którego zadaniem jest osłabianie państwa na wszelkie możliwe sposoby. Naszym największym przekleństwem nie jest Rosja, ale współpraca niemiecko-rosyjska albo Rosja znajdująca się pod niemieckimi wpływami. Przecież od czasów Piotra Wielkiego to Niemcy w dużym stopniu zaczęli rządzić tym krajem. Katarzyna była Prusaczką, a carska Ochrana bodajże także została stworzona przez Niemca. Komunizm także przylazł do Rosji z Niemiec, a w tej chwili to Niemcy najbardziej wspierają reżim Putina. Należy wbić klina między Rosję i Niemcy, i możemy to zrobić wyłącznie na płaszczyźnie ideologicznej. Trzeba uprawiać odpowiednią propagandę pokazującą Rosjanom poziom zdegenerowania niemieckiego społeczeństwa, i szukać z nimi porozumienia. Moim zdaniem to jest jedyna droga, żeby osłabić wpływy Niemiec w regionie, i to nie tylko u nas, ale także i w Rosji.

      Usuń
  3. Od siebie dodam tylko tyle, że warto spojrzeć na stosunki gospodarcze III Rzeszy z państwami mniejszymi a im podległymi. Włączenie w niemieckie strefy wpływu oznaczało właściwie zamarcie gospodarki i deindystrializację. Szczególnie doświadczyła to Jugosławia, która od lat 30 eksport szedł wyłącznie na Niemcy (nawet jak się Niemcom nie opłacało). Później przemysł jugosłowiański padł, ponieważ Niemcy już nie chcieli kupować po ich cenie, a na innych rynkach już Jugosławia dawno nie istniała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu jest ciekawy artykuł na temat mitu gospodarczego sukcesu III Rzeszy. http://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/analizy/mit-gospodarczego-sukcesu-iii-rzeszy/

      Usuń
  4. Jeśli Hitler zabiegałby o względy Polski nie żądałby Gdańska i korytarza. Chyba,że dostał kosza i potem zmienił koncepcję . Dla mnie takie co by gdyby, między dżumą i cholerą nie wiele zmienia. Nie jest sztuką zmieniać historię znając przeszłość , sztuką jest przewidzieć historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "sztuką jest przewidzieć historię." Tak. Dlatego jestem zdania, że książka Zychowicza w mniejszym stopniu dotyczy analizy przeszłości, a programowania Polaków na przyszłość.

      Usuń
    2. Hitler nie był za bardzo racjonalny i nie przejmował się innymi. Nie rozumiał, że dla nas korytarz jest sprawą kluczową właściwie od początku istnienia państwa. Na potwierdzenie tego, że nie interesował się innymi można zobaczyć co robił na froncie wschodnim - Rosjanie chcieli z nim współpracować, utworzyć normalne państwo Rosyjskie, a ten ich kazał ich traktować jak psy i ścierwo. Racjonalny wojskowy w ogóle nie ruszyłby na Sowietów nim nie skończy wojny na zachodzie i w Afryce.

      Usuń
  5. "Generalny Plan Wschód przewidywał obniżanie płodności Polaków poprzez wprowadzenie aborcji, ograniczenie dostępu do służby zdrowia, ucisk gospodarczy, planowe wysyłanie żonatych Polaków i zamężnych Polek do pracy przymusowej do Niemiec"

    To zdaje się prawie dokładnie to, co teraz mamy.-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemiaszki po wojnie zrozumiały, że siłą już nic nie zdziałają. Dlatego przeszli na spiski, knowania i niejawną propagandę.

      Usuń
    2. Realpolitik w praktyce. Ta sama, którą Zychowicz się tak bardzo zachwyca...

      Usuń
  6. NIEMIECKA PUŁAPKA, to kolejny znakomity tekst Pani Magdaleny.
    Moje gratulacje dla Autorki.
    Z wyrazami szacunku - Emil Zin

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zagłosowałem na Pana Piotra Zychowicza tylko, dlatego, że fantazjuje z perspektywy dzisiejszej. Dzieli skórę niedźwiedzia, która jest już podzielona i zwietrzała. Podzielam Jego zdanie o fałszywym pojęciu patriotyzmu. Za mało napisał o zaściankowym narodowym szowinizmie i nacjonalizmie zakorzenionym w Polskiej kulturze. Moje pytanie jest, co by się stało gdyby Polska zaakceptowała te "16 punktów" rządu niemieckiego. Pewne jest, że Niemcy uderzyły by na Francję, aby zmazać narzucony hańbiący Traktat Wersalski. Czy dzisiaj już tyle lat po wojnie znana jest Mowa Stalina z 19 sierpnia 1939 roku? Beck nie powinien zawierać układu z Ribbentropem. Polska powinna ogłosić neutralność i grać na zwłokę. Umierać za Gdańsk i Górny Śląsk nie chcieli Francuzi, Anglicy i Amerykanie już długo przed wojną tylko Polacy o tym nie wiedzieli, dlaczego? Jak Polska dała by pomoc Francji przeciwko Niemcom to pod koniec wykrwawienia otrzymała by Polska pomoc od swojego wiecznego wroga i stała się republiką radziecką. Podobnie jak wiele innych państw w Europie. Armia Czerwona zatrzymałaby się dopiero w Lizbonie. Anglia dałaby USA swoje kolonie w zastaw i została lotniskowcem USA. Ale takie dywagacje generują tylko zamęt i nie przynoszą żadnych korzyści jak już stwierdzono. Lepiej szukać faktów w archiwach zamiast produkować chętnych do marszu za naszą i waszą po pijaku czwórkami do nieba. A pełno już jest takich mości państwo w Polsze umiłowanej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na pewno należy postawić pytanie o formę polskiego patriotyzmu, jak on ma wyglądać w XXI wieku. Powinniśmy bardziej troszczyć się o stworzenie dobrej i realistycznej wizji przyszłości, niż ciągle kłócić się o przeszłość. Zychowicz ma jasną wizję: mamy trwać u boku Niemiec i razem z nimi budować IV Rzeszę, tak by Komorowski z Gauckiem ogłosili kiedyś w Moskwie triumf demokracji.

      Usuń
  8. Święte słowa Pani Magdaleno Ziętek tylko ta IV Rzesza to coś nie tak.
    Rozsądek mi podpowiada, popadanie z jednej skrajności w drugą także może być niezdrowe.
    Mnie by już wystarczyło gdyby Pan Putin sam u siebie ogłosił z Dumą tryumf demokracji parlamentarnej i rezygnację z imperialistycznej polityki w tym samym dniu jak to zrobią USA.
    Czy mówi Pani coś śmierć Publiusza Kwinktyliusza Warusa? A może rola kurfirstów i dawniej jak i dzisiaj piętna federacji w Niemieckich Landach?
    Z wyrazami szacunku – H. May.

    OdpowiedzUsuń
  9. W Polsce ścierają się trzy imperializmy: rosyjski, niemiecki i amerykański, które wzajemnie się nakręcają. Decentralizacja Niemiec jest fikcją, Niemcy coraz silniej powracają do pruskiej tradycji. Czego przykładem były szumne obchody 2000 - rocznicy pokonania Rzymian przez Germanów w 2009 roku. Prasa pisała, że 15 milionów euro na to popłynęło. Cóż, barbarzyństwo wygrało wtedy nad cywilizacją, i Niemcy właśnie z tego są dumni...

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdyby Warus nazywał się Wars i był z plemienia Polan ? Ile by wydali Polacy na imprezę? Czy można też porównać barbarzyńskich drużynników Bolesława z niosącym cywilizację Ottonem? Jaka ma być rola Panslawizmu w zjednoczonej europie i tylko w cywilizacji łacińskiej? Czyż nie było już kiedyś w Polsce tak, ze szlachta mówiła po łacinie, mieszczaństwo, rzemieślnicy po niemiecku i hebrajsku a chłopi po rosyjsku, ukraińsku i po polsku?
    H. May.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bynajmniej. Wokół Warusa stworzono w Niemczech mit dotyczący wyższości germańskości nad światem łacińskim. Mit ten został następnie połączony z Reformacją i Lutrem, który "wyzwolił" Niemców spod panowania Rzymu (papieża). Na tym micie został zbudowany niemiecki nacjonalizm głoszący wybraństwo Niemców do panowania nad światem. Jeśli Niemcy znowu zaczynają go podgrzewać, to znaczy, że znowu coś im się marzy. Różnica między Rzymianami a Ottonami (a potem Krzyżakami) była taka, że Rzymianie nie wyrzynali w pień tych, których mieli cywilizować. Ja osobiście jestem przeciwko wszelkich Panslawizmom i innym rasizmom i formom uniformizacji, opowiadam się za taką właśnie strukturą społeczną, jaka istniała przed powstaniem nowożytnych nacjonalizmów i rasizmów.

    OdpowiedzUsuń
  12. To widzę w Pani wypowiedzi pewną lukę. Niemieccy historycy podają, że zwycięstwo Warusa zastało nadużyte przez nacjonalistów i krytykują i nie akceptują tego faktu. Ponadto Warus jako zakładnik został wychowany na Rzymianina i rycerza, który stanął w obronie nie kultury germańskiej lecz przeciwko grabieży i podatkom Rzymian. Warus zginął dlatego, że chciał rządzić jak dyktator (król) czego nie znali Germanowie, bo oni wybierali swoich przywódców na czas. Te struktury plemienne Germanów mają swoje piętno do dzisiaj w formie federalnej. Jak wszystkim wiadomo były do tej pory 3 Rzesze. (Zrzeszony.) Luter z kolei nie korzystał z Warusa zwycięstwa tylko zwalczał komercjalizm odpustów i inkwizycji kościoła katolickiego (łacińskiego). Łacińskie imperium Rzymskie u podstaw oparte było na niewolnictwie. Podobnie u Galów, Germanów i Słowian. Państwa nacjonalne (naród) powstawały dopiero po Pokoju Westfalskim. Pisze Pani o ścieraniu się imperializmów w Polsce. Pierwszy raz czytam, że Niemiecka Republika Federalna jest państwem imperialistycznym. Jak definiuje Pani imperializm niemiecki w porównaniu do innych imperial izmów? Polska jest członkiem EU. Wszystkie państwa członkowskie są demokratyczne. Przed przystąpieniem do Unii Italii, Hiszpanii, Portugalii, Grecji wiodło się Unii znakomicie. Widzę, że z tą łaciną coś nie tak. Jak Pani sądzi, ma się Polska kierować na tych, co lepiej gospodarują i produkują albo na tych, co pięknie mówią i żyją na pożyczkach?
    H.M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RFN uprawia świetną propagandę, za którą skrywa się brutalna Realpolitik. RFN nie bombarduje innych państw ale rozwala je od środka, poprzez setki niemieckich organizacji i specjalistów, którzy przejmują kontrolę nad ośrodkami dowodzenia tych państw. Często pisze o tym niemiecki portal: http://www.german-foreign-policy.com/de/news/.
      Zaczęłam pisać serię artykułów na ten temat, na razie ukazała się tylko pierwsza część, mam nadzieję, że wkrótce wrócę do tematu: http://diarium.pl/2012/07/%E2%80%9Eneuordnung%E2%80%9D-jako-idee-fixe-niemieckiej-polityki-zagranicznej-czesc-1/.

      Usuń
  13. Skoro o tym piszą to znaczy, że sprawa rozpoznana iw debacie.
    Neu Ordnung jest ideą wprowadzoną w życie przez USA jeszcze w czasie, gdy RFN nie była wolna. (1994) WBO i inne światowe organizacje tego typu są opanowane przez USA. Ich system finansowy oparty jest na systemie Anglo - Saskim . Niemiecka Freiburger Schule (Politikwissenschaft) została przez globalizacje wyparta. (Przekupieni politycy niemieccy.) Sprawa została rozpoznana, przedyskutowana a jej wyniki ze strategicznych względów słusznie nie muszą być publikowane. EU musi się zdecydować, chce mieć funkcjonujące systemy socjalne musi mieć socjalny system finansowy albo podać się USA i Anglikom i przejść jak USA na gospodarkę rabunkową i wojny. Do tej pory Niemcy okupowały swoją wolność , i słusznie. Pod naciskiem i szantażem zmuszono RFN do zmiany w Konstytucji i brania udziału w wojnie jugosłowiańskiej. USA żąda bez przerwy od Niemiec większego udziału Niemiec w polityce światowej a co za tym idzie brania odpowiedzialności, ale jakiej nie precyzują? Miejsca w Radzie Bezpieczeństwa odmawiają. A więc Niemcy mają siedzieć cicho i płacić jak do tej pory. Wszystkie nadwyżki idą na opłat ę chuligańskiej polityki USA i oszukańczych rządów europejskich. ( Grecja- oszustwa, Anglia - przywileje.) Sytuacja na dzisiaj; które państwo mniej produkuje tym więcej i częściej strajkują. Im więcej biorą jak dają tym więcej obrażają Niemców. Im mniej uczonych (instytutów badawczych) tym więcej mędrców i reformatorów. Niektórzy jeszcze przed przystąpieniem do EU zgłaszali swoje zapotrzebowania i żądali przywilejów (Polska) nie mając absolutnie pojęcia, co to jest EU. Polacy mają strach przed Niemcami. Myślę, że, kto ma czyste sumienie to nie musi mieć strachu. Czytałem Pani artykuł i tak mimo woli pomyślałem czy niektóre pasaże nie są namawianiem do ingerencji w prywatne sprawy obcego państwa? Ktoś kiedyś niedawno powiedział, że Polska polityka to dyplomacja warcholstwa na wysokim poziomi. To było chyba jeszcze przed Tuskiem. Chyba jakiś germanożerca. Dla Pani polecam osobiście Pani kolegę po fachu Richarda Davida Prechta na You Tube Richard David Precht auf dem FDP-Freiheitskongress "Chancen für morgen" .
    Dziękuję, H.M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi bardzo, za długo mieszkam w Niemczech, żeby wierzyć w mit uciśnionych przez USA Niemców. Niemcy USA zawdzięczają, to że ich kraj po II WŚ nie został rozparcelowany między sąsiadów, do czego np. dążyła Francja i na co w gruncie rzeczy sobie zasłużyli. To dzięki USA został zrealizowany plan utworzenia UE, który został opracowany przez nazistów w 1942 r. (o czym też już pisałam). A teraz Niemcy poczuli się na tyle silni, że nie ukrywają swoich zamiarów stworzenia swojego nowego mocarstwa. Tak, Europa musi się wyzwolić spod wpływów USA, ale nie po to, żeby stać się tym razem niemiecką kolonią. Na sprawę Kosowa można także spojrzeć inaczej: http://www.naszdziennik.pl/mysl/22103,niemiecki-cien-nad-ras.html
      Ingerowanie w sprawy obcego państwa: Niemcy robią to notorycznie, pod płaszczykiem "wprowadzania standardów demokratycznych" przez swoje fundacje, w Polsce najgorszym tego przykładem jest Fundacja Adenauera.

      Usuń
  14. Świadome ukrywanie i pomijanie ma także swoją wymowę. Nikt w Niemczech nie zaprzecza, że USA pomogło Niemcom zbudowania demokracji. Fakt jest, że USA potrzebowała RFN (mięso armatnie) przeciwko ZSRR. Prosperująca niemiecka gospodarka dodatkowo utrzymywała wydatki USA, Francji i Anglii na zbrojenia. Żołnierze zachodnich Aliantów otrzymywali drugi żołd, czynsz i leczenie za darmo od RFN. Poniszczone autostrady i tereny rolnicze przez stacjonujące wojska i szkody wywołane składowaniem odpadów radioaktywnych, chemicznych i paliwa płaciły gminy niemieckie. Przestępstwa kryminalne i drogowe nie mogły być ścigane przez prawo niemieckie. Na terenie koszar mieli wolnocłowe sklepy a niemieckie produkty w cenie produkcji. Wiadomość z pierwszej ręki od stacjonującego w Ludwigsburgu polonusa. Zorganizowanie Bundeswehry niezgodne z konstytucją (robota USA) przynosiło niemałe dochody. Zainstalowanie wywiadu nazi Galena też robota USA. Szpiegowanie gospodarki i kontrola niemieckich patentów przynosiły USA miliardowe dochody. (Wg.. CIA-20 mld $ rocznie po 1990) Żaden kraj nie spłacił tak szybko pożyczki Marshalla jak RFN. Odszkodowania za 1 i 2 Wojnę Światową spłacone z nawiązką. EU finansowana przez RFN. Polskie komunistyczne długi (20 miliardów $) umorzone. Wyprowadzka aliantów na koszt podatnika zapłacona, co do grosza. Na pewno takie małostki nie uszły Pani uwadze będąc w RFN. Straciły na tym dyskoteki i bary piwne. Media informowały o tym 100 razy na godzinę o tych pozytywnych raz nocą, ale na pewno wtedy ludzie pracy śpią. Jestem za tym, żeby za udział w EU wszyscy płacili równe składki a pieniądze wydać tylko na drogi transportowe. Pożyczek i pomocy gospodarczej nie dawać bez zastawu. Granice pozostawić otwarte tylko dla ruchu personalnego z kontrolą taką jak na lotniskach. Tylko tym sposobem można zapobiec, aby Polska w swoich etnicznych granicach nie była kolonią RFN. Żyć jak za króla Sasa mają Polacy dosyć, chcą się rozliczać z Europą i Niemcami jak Żydzi i kochać jak bracia a kto niema miedzi niech pracuje aż mu garb wyrośnie, tak mówi nowe przysłowie. Jaka byłaby pod „płaszczykiem” Pani kontra propozycja do tych „standardów” i Fundacji Adenauera?
    HM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniał Pan o niemieckich zbrodniarzach chronionych przez USA. Denazyfikacja była fikcją, a Norymberga miała stworzyć fasadę dymną. Niemcy nie mają powodów do narzekania, po tym co rozpętali mogli albo zostać rozparcelowani przez innych albo w całością połknięci przez ZSRR. Moja propozycja: zlikwidować ustawodawstwo unijne,za pomocą którego rozwala się słabsze podmioty gospodarcze, zlikwidować unijną redystrybucję, za pomocą którego uzależnia się państwa od żebrania u silniejszych, a nawet częściowo przywrócić cała, żeby RFN przestały zalewać swoimi produktami Europę. Ekonomiści jasno mówią: w Niemczech bezrobocie spadło, bo wzrosło w Europie wschodniej, która została gospodarczo zniszczona. I jeszcze taka ciekawostka: "Drugim celem polityki regionalnej jest realizacja wspólnych unijnych celów zapisanych w strategii na rzecz wzrostu (Europa 2020) - m.in. w dziedzinie energii odnawialnej, badań i rozwoju, zmniejszania biedy. Dla krajów płatników netto do budżetu UE to dobry interes. Analizy zamówione przez nas wspólnie z polskimi władzami pokazują, że z 1 euro wydanego przez Niemcy w Polsce w ramach polityki strukturalnej 89 eurocentów wróci do Niemiec w postaci zamówień dla niemieckich firm. A to tylko bezpośredni efekt."
      Read more: http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,12604718.html#ixzz2JnBKcVCS

      Usuń
  15. Nie zapomniałem, proszę Pani, tylko Pani taktyka przeskakiwania z tematu na temat i unikania niewygodnych dla Pani tematów czyni mnie podejrzliwym. Zapomniała Pani napisać, że Watykan wystawiał paszporty dla zbrodniarzy. Rattenlinie. Zapewniam, że Niemcy narzekają na swój los mniej jak Polacy. Rozpracowanie historii nazistowskiej i jej skutków żaden kraj nie przeprowadził lepiej jak Niemcy. Japonia, Włochy? RFN do wewnętrznej polityki nie wciągają spraw 2 wojny i nie obciążają jej tym tematem, bo to nie sprawa Unii. Wszyscy kanclerzy RFN podkreślają z naciskiem wolę pokojowej polityki wynikającej z tragicznego doświadczenia minionej wojny. Niemieccy politycy mają też doświadczenie, że na minionej wojnie zarabiało się miliardy. Napisał o tym Dr Norman G. Finkelstein. Jeżeli ktoś jest przekonany, że wystarczy niemieckiemu politykowi urodzonemu po wojnie powiedzieć, że jego kultura jest barbarzyńska, albo zwyczajnie prosto z mostu „ ty świnio nazistowska, rozpętałaś 2 wojny to płać” i otrzyma za to leprze koncesje, to myli się, już jest inaczej. Pruska kultura ma w Świecie inną definicję. Polska jest znana, że ma na wszystko swoje prawdziwe niepodważalne definicje, powtarzam; jeszcze przed wstąpieniem do Unii robiła zastrzeżenia do jej prawnych reguł. Następnego, co się od Pani obawiam to, że nagle dorzuci Pani do tematu Panią Steinbach, która też ma wielkie znaczenie dla Polaków w szantażu. Od czasu jak Polska jest w Unii nie powodziło jej się tak dobrze. Ma teraz najsilniejszą gospodarkę jaką kiedykolwiek miała i stabilność taką, że zazdroszczą jej Włochy, Hiszpania i wiele innych państw. Polskie chorobliwe zakompleksienia nie należy wnosić do polityki unijnej. Manię wielkości i kompleks mniejszości mają polskie elity a nie naród. Niemiecka gospodarka narodowa funkcjonuje na prawie niemieckim i unijnym, handel zagraniczny na prawie unijnym i międzynarodowym. Ma Polska problemy? Są sądy. Straszenie własnego narodu zagrożeniem germańskim, dzisiaj? Przecież po to jest Polska w NATO i EU. Beck to robił. Kaczorowski próbował. Ponadto na polskim rynku jest więcej towarów chińskich. Samochodów wiadomo. „Akcja żelazo” się kłania. Chłop powiedział; „na mój chłopski rozum, Panie, jak ma być dobrze, robotnik na polu a chłop w fabryce, historyk wymyśla a filozof historyzuje, kwiatki kupuje się na stacji a w kwiaciarni bilety (przeżyłem we Wrocławiu.) Taż to chłoliera, ta łoj ta jojku”. Jak Pani myśli? Miał rację? Wszystko jasne, Niemcy są winne!Gierek wziął pożyczkę we Francji i zakupił towary konsumpcyjne, przejedli, przepili strwonili. Później ktoś wziął kredyt na autostradę, nie zbudowali. Następny raz Niemcy i Unia dała pieniądze, awantury, bo Polak potrafi lepiej i taniej budować i ma światowe doświadczenia. Nic z tego, kontrola albo nix. Niemcy kontrolowali, pilnowali nocami przed złodziejami ryzykowali życiem, bo przecież nie będzie nam złodziejom Niemiec pluł w twarz. Policja, a kto to widział, żeby Niemcy pilnowali polskiego mienia, wygnać do cholery jasnej gdzie pieprz rośnie. Autostrada stoi. Niemiecki nadzór, nigdy więcej do Polski, lepiej na Alaskę. Tak zainwestować 1 € żeby się po dwóch latach spłacił a później zarabiał. Mercedes Werk Sindelfingen. Nie liczyć innym, sobie - pruska zasada, Tugend-cnota nie mylić z błoną dziewiczą.
    Pozdrawiam, HM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę nadal karmić się niemiecką propagandą (także tą uprawianą w niemieckich gadzinówkach publikowanych w Polsce), jest Pan wolnym człowiekiem, i ma Pan do tego prawo. Ja nie muszę. Na zakończenie powiem tylko jedno: Hitler napadając na Polskę także twierdził, że bronił pokoju. I jest wielu Niemców (ze starszego pokolenia), którzy do dzisiaj w to wierzą. I jeszcze jedno. Budowanie "europejskiego pokoju" Hitler zaczął od "Intelligenzaktion" czyli mordowania "polskich nacjonalistycznych fanatyków". Pan się posługuje dokładnie tą samą retoryką, co Hitler i jego banda. Przypadek? Żegnam Pana.

      Usuń
    2. Summa summarum.
      Z tego, co Pani do tej pory napisała można wyciągnąć pewne wnioski, co do Pani stanowiska w stosunku do Niemiec i UE. Pani jest filozofem a nie germanofilem, germanożercą, panslawistą, itd. Nie znam ani jednego filozofa niemieckiego, który dzisiaj tendencyjnie manipuluje. Rola filozofii, jako pomoc jest nieodzowna i ma olbrzymie znaczenie dla zrozumienia zachodzących zmian w świecie. Już sama forma Pani krytyki książki Piotra Zychowicza nie jest zgodna z regułami jakiegokolwiek kierunku filozoficznego poza Makia-welizmem.
      Jako filozof preferuje Pani filozofię prawego rozumu a to wskazuje na istnienie lewego. Czy może przeżyć prawy bez lewego? Tak, może, ale to UTOPIA. Od czasu Arystotelesa filozofia poczyniła wielkie postępy ciągle wyjaśniając zachodzące zmiany i wskazywała kierunek. Dziadek mój mówił mi „mądry kieruje się rozumem a inteligentny rozsądkiem” (I. Kant.) Od XIX filozofia wycofała się z życia publicznego a ich nowe rozpoznania pozostały w archiwach uniwersyteckich. Filozofowie pracują na usługi partii i lobbystów. Muszę stwierdzić, że w Polsce do dzisiaj. Nie każdy po wystudiowaniu filozofii zostanie Arystotelesem, ale może i powinien zająć czynnie stanowisko w życiu publicznym, czego wymaga etyka zawodowa. Proszę wziąć przykład od Richarda Davida Prechta w RFN, tu jego wystąpienie na You Tube gzie mówi we wstępie do dyskusji o roli filozofii w XXI wieku; Richard David Precht auf dem FDP-Freiheitskongress "Chancen für morgen". Jest Pani młodą kobietą z potrzebnym Polsce zawodem, który Pani chlebodawca nadużywa egoistycznie do swoich polityczno – lobbystycznych celów. Pani publikacje nie mają żadnej wartości naukowej. Są destruktywne subiektywnie połączone z nieukrywaną chorobliwą nienawiścią. Miałem to napisać na samym początku, ale moje prowokacyjne pytania pokazały mi jak daleko posunięte jest otumanianie narodu polskiego, kto to czyni i na jaką skalę. Celem doskonalenia polecam Pani współpracę z Wikipedią, może na początek Pani uzupełnić pod hasłem Werwolf „potrzebne źródło”, albo na czysto przetłumaczyć na nowo z języka, który Pani zna a tam są wszystkie źródła. Może się Pani wtedy za profilować, jako mądrzejsza od tego, co to hasło spartolił i nanieść poprawki do swojej publikacji. Pisząc o pomniku dla wypędzonych w Berlinie powinna Pani, jako pierwsze wytłumaczyć, jaka jest różnica między Denkmal a Mahnmal i jaką wagę ma to w pojęciu niemieckim. A także przetłumaczyć z niemieckiego hasło Denkmal i uzupełnić w polskim „pomnik”. Przy okazji przetłumaczyć „Mahnmal” i utworzyć na stronach Wikipedii nowe hasło w polskim języku. To co przeoczył może nieświadomie staruszek Władysław Bartoszewski pozwoliłoby prawdopodobnie na niepotrzebny cyrk wokół tej sprawy. Polska postawiłaby swój „pomnik męczeństwu wygnanych prześladowanych i pomordowanych” w Warszawie o po turbulencjach z Putinem, Ukrainą, Białorusią i Litwą i braku pieniędzy skończyłoby się tak jak z weteranami.
      Powodzenia na prawej drodze życia w łacińskiej Europie, żegnam HM.

      Usuń
  16. Gratuluje autorke za wspanialy artykul!!!

    OdpowiedzUsuń