Kto nie jest za PiS, ten jest za PO – mówią zwolennicy PiS.
Zwolennicy PO twierdzą natomiast, że każdy kto ich nie popiera, popiera
PiS. Dzięki temu zabiegowi podział polskiej sceny na zwolenników dwóch
głównych partii – czy też sił politycznych, jeśli PO rozszerzymy o KOD –
wydaje się być zabetonowany.
Co więcej, tuszuje on podstawowy fakt, że wspomniane stronnictwa
prawie niczym się od siebie nie różnią. A podobieństwa te stają się
nader wyraźne, jeśli spojrzy się na polską scenę polityczną przez
pryzmat cywilizacji łacińskiej.
Cywilizacja łacińska zakłada prymat norm poznawczych nad
ideologicznymi oraz norm etycznych nad prawnymi. Czy obydwa stronnictwa
różnią się czymkolwiek w swoim stosunku do tak zdefiniowanego pojęcia
cywilizacji łacińskiej? Wydaje się, że niczym. Obydwa hołdują myśleniu ideologicznemu oraz etatystycznemu. Jeśli chodzi o ideologię, jest to ideologia euro-atlantyzmu. Jeśli natomiast chodzi o etatyzm, żadne z nich nie walczy z rozrostem biurokracji, i to zarówno polskiej, jak i europejskiej.
Między obydwoma stronnictwami jest tylko jedna różnica: PO-KOD nie
udaje tego kim jest, natomiast PiS stroi się w szatki
prawicowo-katolickie, w co - niestety – wierzą ich wyborcy. Dlatego też
przyjrzyjmy się bliżej kwestii tego, dlaczego PiS nie jest politycznym
reprezentantem cywilizacji łacińskiej.
Zacznijmy od tego, że krytyka 8 lat rządów PO formułowana przez PiS oczywiście jest jak najbardziej słuszna.
Państwo i naród znajdują się w opłakanym stanie, teza o wygaszaniu
Polski, formułowana przez niektórych intelektualistów PiS, nie jest w
żadnym stopniu przesadzona. PiS mówi rzeczy, które Polacy widzą na
własne oczy, a których w oficjalnej propagandzie PO po prostu nie było,
albo były to rzekomo tylko wymysły opozycji. I właśnie dzięki temu PiS
cieszy się ciągle dużym poparciem społecznym. Rzecz w tym, że środki
zaradcze, które proponuje PiS, z cywilizacją łacińską nie mają nic
wspólnego.
Już sama nazwa partii wskazuje na jej etatystyczne ciągoty,
co prawdopodobnie w dużej mierze wynika z etatystycznego światopoglądu
prezesa J. Kaczyńskiego. Jak bowiem PiS chce walczyć z korupcją
i prywatą, które są prawdziwym utrapieniem państwa polskiego?
Oczywiście za pomocą środków prawnych, a nie poprzez zwiększanie
motywacji etycznych w narodzie. Prawo ma ścigać i rozliczać wrogów
państwa, czemu ma sprzyjać atmosfera podejrzliwości i rzucanie na prawo i
lewo fałszywych oskarżeń. Co natomiast PiS robi w kierunku umocnienia
norm etycznych? PiS robi dużo, ale w kierunku dokładnie przeciwnym.
Wystarczy spojrzeć na to, jak silne – to znaczy słabe – są normy
etyczne w czołówce partii PiS. Czy bowiem ciągłe rzucanie oskarżeń w
kierunku ciągle to nowych „agentów” czy to Rosji, czy też służb PRL jest
do pogodzenia z etyką, szczególnie tą katolicką? Ósme przykazanie Boże
stawia tę sprawę w sposób zupełnie jasny: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego natomiast czytamy, że przykazanie
to „zabrania fałszowania prawdy w relacjach z drugim człowiekiem. Ten
przepis moralny wypływa z powołania Ludu świętego, by był świadkiem
swojego Boga, który jest prawdą i chce prawdy. Wykroczenia przeciw
prawdzie – przez słowa lub czyny – wyrażają odmowę zobowiązania się do
prawości moralnej; są poważną niewiernością Bogu i w tym sensie
podważają podstawy Przymierza” (KKK 2464). Na marginesie należy
stwierdzić, że problem z zachowaniem tego przykazaniu ma wielu polskich
katolików, dla których antykomunizm stał się ideologią, a werdykty IPN
są ważniejsze niż zasady ich własnej religii.
Ale nie tylko o rzucanie fałszywych oskarżeń chodzi. PiS jest takim
samym specjalistą w sianiu nienawiści do członków własnego narodu, jak
choćby media Michnikowe. Dziel i rządź – głosi stara zasada
realpolityki. PiS ją opanował do perfekcji, tym samym depcząc podstawowy
polityczny postulat cywilizacji łacińskiej, czyli dbałość o dobro
wspólne. A dbałość o dobro wspólne wymaga szacunku dla innych,
rozmawiania, wspólnego szukania najlepszych rozwiązań, ciągle mając
przed oczami dobro państwa, a nie swoje partyjne interesy. A czy
rzeczywiście wśród polityków czy członków innych partii politycznych nie
ma prawdziwych patriotów, czy też ludzi, którzy naprawdę mają
kompetencje do tego, by służyć własnemu państwu? Retoryka stosowana
przez PiS to wyklucza, co świadczy, że partia ta hołduje innej, skrajnie
niełacińskiej zasadzie prymatu interesu partyjnego nad interesem
państwowym. A partia, jak wskazuje etymologiczne pochodzenie tego słowa,
jest od tego, by dzielić, co się w sposób fundamentalny kłóci z zasadą
dobra wspólnego.
Retoryka propaństwowa tak chętnie stosowana przez PiS służy w rzeczywistości niełacińskim celom.
Państwo ma być silne – czytaj rozbudowane i scentralizowane – bo wtedy
będą przyrastały etaty dla partyjnych kolesi. PiS ma sprawować pełną
kontrolę nad aparatem państwowym, bo tylko wtedy, nie będzie musiał się
dzielić stołkami z innymi. A program 500+? PiS idzie tutaj dokładnie tą
samą drogą co Bismarck, który chciał szerokie masy społeczne uzależnić
od państwa, a w efekcie uzależnił państwo od partyjnego rozdawnictwa
pieniędzy podatników. A wystarczyło wprowadzić odpisy od podatków, na
których skorzystałaby przede wszystkim klasa średnia, i które wymagają
dużo mniejszych nakładów finansowych i administracyjnych niż program
500+.
Niestety, dezinformacja uprawiana przez propagandzistów PiS jest
dodatkowo wzmacniana przez postawy wielu członków hierarchii Kościoła,
co w gruncie rzeczy nie dziwi, jeśli się zważy na to, że sam Kościół
katolicki w coraz mniejszym stopniu jest łaciński. Niestety, Kościół
także ulega różnym współczesnym ideologiom, i w coraz mniejszym stopniu
pełni rolę wychowawcy narodu, a jego przedstawiciele to często zwykli
biurokraci, którzy walczą o najbardziej lukratywne stołeczki w kurii
albo „lepsze” parafie.
Problem polega na tym, że ideał cywilizacji łacińskiej wydaje się być
współcześnie trudny do wyobrażenia dla większości Polaków. Czy potrafią
oni jeszcze sobie wyobrazić państwo zdecentralizowane, w którym mają
realny wpływ na kształtowanie swojego najbliższego otoczenia? I
oczywiście związaną z tym odpowiedzialność? Wydaje się, że nie. Polacy
żyją ciągle mitem Piłsudskiego, który sam jeden miał zaprowadzić
„porządek” w państwie – pogonić prywatę i zapewnić Polsce pozycję
mocarstwową. Miejsce Piłsudskiego obecnie zajął PiS. Świadczyć
to może o dominacji cywilizacji turańskiej i bizantyńskiej w polskim
społeczeństwie. Problem polega na tym, że wyjątkowo często ci sami,
którzy podtrzymują mit Piłsudskiego, jednocześnie wychwalają pod
niebiosa demokrację szlachecką z jej ideą „złotej wolności”.
Szlachta polska robiła wszystko, żeby przeciwdziałać powstaniu silnej
władzy centralnej – bądźmy szczerzy, takiego Piłsudskiego przegnałaby w
te pędy!
Wydaje się więc, że mamy w Polsce do czynienia z jakimś pęknięciem
cywilizacyjnym – być może to jest właśnie największą tragedią
współczesnej Polski? Nie jesteśmy konsekwentni: z jednej strony większa
cześć Polaków czeka na silnego wodza niczym księcia na białym koniu
(cywilizacja turańska), ale czy rzeczywiście jest taka skora to takiego
podporządkowania się temuż wodzowi jak Niemcy podporządkowali się
Hitlerowi? Z jednej strony marzymy o silnym państwie i praworządności
(cywilizacja bizantyńska), ale czy jesteśmy w stanie traktować poważnie
obowiązujące prawo? Lubimy niezależność i działanie na własną rękę i na
własny rachunek (cywilizacja łacińska), ale czy rzeczywiście chcemy
ponosić także pełną odpowiedzialność za skutki tego, co robimy? Na
marginesie można wskazać na to, że ciekawą sprawą byłoby zbadanie
normotypu cywilizacyjnego osób, które w Polsce „idą do polityki” – na
oko wydaje się, że łacinnicy są tam niezwykłą rzadkością, co ostatecznie
sprawia, że w polskiej polityce cywilizacji łacińskiej praktycznie nie
ma.
Niestety, nie ma w Polsce żadnej znaczącej siły, która byłaby
zainteresowana zaprowadzeniem cywilizacji łacińskiej. Jedyną drogą
prowadzącą do osiągnięcia tego celu wydaje się być zbudowanie szerokiego
ruch społecznego, stworzonego za pomocą metod sterowania pośredniego.
Należy tylko znaleźć sposób, by propagować ideały cywilizacji łacińskiej
w sposób interesujący i przekonujący, szczególnie dla ludzi młodych.
Żeby osiągnąć ten cel, trzeba przede wszystkim wyrywać Polaków ze
szponów fałszywych ideologii poprzez rozbudzanie w nich motywacji
poznawczych, tak by w coraz większym stopniu mogli samodzielnie chronić
się przed manipulacją ze strony partyjnych cwaniaków, w tym także tych z
PiS.
Magdalena Ziętek-Wielomska
Myśl Polska, nr 27-28 (3-10.07.2016)
Myśl Polska, nr 27-28 (3-10.07.2016)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz