Z
Magdaleną Ziętek-Wielomską, filozofem, prawnikiem, założycielką
fundacji Instytut Badawczy Pro vita bona, wykładowcą Narodowej Akademii
Informacyjnej w Warszawie, publicystką portalu www.konserwatyzm.pl oraz
tygodnika Myśl Polska – rozmawia Dorota Niedźwiecka.
„Brońmy
naszej cywilizacji” – słyszymy zachęty osób i grup, którym zależy na
zachowaniu europejskiej tożsamości. Czego dokładnie chcą bronić?
Zanim
wyjaśnimy, czego możemy bronić, warto przyjrzeć się temu, na kogo
dokładnie wskazuje liczba mnoga. Środowisk, które stosują taką retorykę,
jest wiele: środowiska katolickie, nacjonalistyczne i te w sposób
autentyczny odwołujące się do treści neofaszystowskich. Czuję się
upoważniona do mówienia w imieniu tych osób, którym bliska jest narodowa
demokracja oraz pojęcie cywilizacji łacińskiej – stworzone przez prof.
Feliksa Konecznego, a redefiniowane przez doc. Józefa Kosseckieg.
Cywilizacja łacińska to cywilizacja personalistyczna. I mocno
podkreślamy, że nie jest ona tożsama z cywilizacją zachodnią, rozumianą
jako wyrosłą z oświecenia, ani z czymś, co niektórzy określają
„cywilizacją chrześcijańską”.
Jednak chrześcijaństwo jest cechą konstytutywną, określającą tożsamość Europy.
Jedną
z cech. Cywilizacja łacińska definiuje się przez wiele czynników, a
katolicyzm (ale nie protestantyzm i nie prawosławie) jest jednym z nich.
Skoro
dookreśla ją religia katolicka, a nie religie chrześcijańskie,
oznaczałoby to, że cywilizacja łacińska obejmuje część Europy, i to nie
tak dużą część.
Koneczny
wyklucza z cywilizacji łacińskiej protestantyzm luterański (należący
zdecydowanie do cywilizacji bizantyjskiej, czyli stadnej, w której
religia podlega państwu), a zalicza do niej protestantyzm anglosaski,
anglikanizm i taki protestantyzm kalwiński, jaki jest w Holandii czy
Stanach (ze względu na elementy decentralizacyjne wobec państwa).
Kossecki postrzega tę klasyfikację inaczej: podkreślając w tych
ostatnich prymat ekonomii nad etyką, wyklucza je z cywilizacji
łacińskiej.
Czym różni się podejście prof. Konecznego od doc. Kosseckiego?
Metodologią.
Koneczny był empirystą, posługiwał się metodą indukcyjną. Na podstawie
obserwacji rzeczywistości współczesnej i historycznej pogrupował
cywilizacje i je opisał. Natomiast Kossecki podszedł do badań w sposób
dedukcyjny, aksjomatyczny. Stworzył wiele kryteriów, które można ze sobą
kombinować, i w ten sposób opisać pewne typy cywilizacyjne, z których
część już zaistniała i została opisana np. przez Konecznego, część
zaistnieje, a części być może nigdy nie będzie. Metoda Kosseckiego jest
bardziej diagnostyczna. Spośród kryteriów, którymi się posługiwał,
najważniejsze są dwa: stosunek norm poznawczych do ideologicznych i
stosunek norm etycznych do prawnych. W określonej cywilizacji
może być tak, że poznanie prawdy jest nadrzędne wobec norm
ideologicznych, może się z nimi pokrywać lub może być im
podporządkowane. Etyka jest nadrzędna wobec prawa, pokrywa się z prawem
lub jest podporządkowana prawu. Kossecki zdefiniował cywilizację
łacińską jako tę, w której normy poznawcze dominują nad ideologicznymi
oraz normy etyczne nad prawnymi. Jej cechą charakterystyczną jest
dążenie do poznania obiektywnej prawdy i realizacji dobra przede
wszystkim za pomocą etyki, czyli – można powiedzieć – zasad
dobrowolnych, spontanicznych, a nie z przymusu prawnego. Dla cywilizacji
bizantyjskiej, na przykład, charakterystyczny jest prymat ideologii nad
poznaniem prawdy (jeśli państwo powie, że coś jest prawdą to uznaje się
to za prawdę) i norm prawnych nad etycznymi.
W tym kontekście cywilizacja łacińska oznaczałaby bardzo ludzką cywilizację.
Tak.
Idąc głębiej: jednym z jej filarów jest kultura grecka, która
wytworzyła pojęcie prawdy poznawanej rozumowo (w starożytnej Grecji
nastąpiło wyzwolenie od mitu przez filozofię) i kultura rzymska, która
kojarzy się z systemem prawnym, w której normy prawne wynikały nie tyle z
woli państwa, co z etyki. Te dwa elementy zostały uzupełnione o filar
chrześcijaństwa w rozumieniu przedschizmowym – z przekonaniem, że
istnieje nieśmiertelna dusza, że człowiek ma tę samą osobową naturę co
Bóg, czyli jest wolny i rozumny, i z tej natury bytu osobowego wynika
jego miejsce w porządku kosmicznym, powyżej roślin i zwierząt. To
„chrześcijaństwo przedschizmowe” lub, jeśli ktoś woli: katolicyzm, samo
się zlatynizowało, rozwijając – pod wpływem odkrytych w średniowieczu
pism Arystotelesa – racjonalną naukową teologię. (Na marginesie: w
XII-XIII wieku przedstawiciele chrześcijaństwa, judaizmu i islamu
podjęli się wyjaśniania swoich religii za pomocą metodologii
Arystotelesa i toczyli między sobą dyskusje na ten temat;
chrześcijaństwo jako jedyne ostatecznie wykształciło racjonalistyczną
teologię, pozostałe dwa wyznania nie weszły na tę ścieżkę).
Porządkując
pojęcia, podkreśla pani, że chrześcijaństwo nie jest cywilizacją – lecz
jej składową. A przecież słyszymy nieraz sformułowanie „cywilizacja
chrześcijańska”. Czy to pojęcie pochodzi z innych koncepcji
cywilizacyjnych niż te przez panią badane?
To
jest przykład pomieszania pojęć. Pojęcie „cywilizacji chrześcijańskiej”
zostało wymyślone przez protestantów, a potem przejęte przez katolików,
którzy nie dostrzegali, że nie jesteśmy jedną cywilizacją. W
założeniach – antropologicznych – katolicyzm, protestantyzm (i
prawosławie) jednak zbyt się od siebie różnią, by takie ujednolicenie
uzasadnić.
Zadanie dookreślenia europejskiej tożsamości komplikuje jeszcze bardziej pojęcie „cywilizacji zachodniej”.
Zachodniej,
czyli oświeceniowej. Norman Davies, pisząc o niej, podkreślał że w
oświeceniu dokonano przeciwstawienia „postępowego Zachodu” i
„zacofanego, barbarzyńskiego Wschodu”, czego konsekwencje do dziś
obserwujemy w mentalności na Sachodzie, bardzo silnie antagonizmującej
te dwa obszary. Z Europy, dzielonej na Zachód i Wschód – świadomościowo
wypada środek, co ma negatywne skutki dla Polski. Stajemy się wtedy – na
poziomie postrzegania – linią frontu. To już nie jest tak, że możemy
być stadium, które łączy jedno z drugim. Nie ma możliwości połączenia:
jest „albo – albo”. I albo podporządkujemy się temu, co płynie z
Zachodu, albo zostaniemy uznani za „dzikusów". A jeśli jesteśmy tak
postrzegani, to także traktowani lub – co gorsze – sami tak traktujemy
siebie.
Wracając
do pierwszego pytania, czego więc dziś bronimy: cywilizacji łacińskiej,
„cywilizacji” chrześcijańskiej czy cywilizacji zachodniej?
Życzyłabym
sobie, byśmy budowali tę pierwszą. Ale w Europie tej cywilizacji już
nie ma. Ci, którzy chcą dookreślać tożsamość Kontynentu, by w ten sposób
czynić go silnym np. wobec islamu, sami już do cywilizacji łacińskiej
nie należą.
Proszę wyjaśnić.
Jeśli ktoś odwołuje się tylko do „cywilizacji” chrześcijańskiej („Musimy bronić chrześcijaństwa przed islamem”), de facto
sprowadza to wezwanie do wojny religijnej. Cywilizacja łacińska to coś
dużo głębszego niż chrześcijaństwo. To także model edukacji, kładący
nacisk na literaturę klasyczną, na to, żeby rozumieć świat i ludzi.
Model pełen roztropności, pokory wobec skomplikowania rzeczywistości,
unikania różnych jednostronności, uproszczeń. Kształcenie klasyczne
miało na celu stworzenie pewnego typu człowieka, realizującego potrzebę
rozumienia rzeczywistości, pomimo świadomości, że ludzki rozum ma swoje
ograniczenia. Osobom, które mówią dziś o „cywilizacji” chrześcijańskiej,
często brakuje tego zrozumienia, że rzeczywistość jest skomplikowana i
nie da się wszystkiego sprowadzić tylko do prawd wiary religijnej.
Powiedziała pani, że na końcu mamy już tylko wojnę religijną.
Tak,
bo jedni wierzą w to, drudzy wierzą w tamto i nie ma już możliwości
odpowiedzenia na pytanie: „Co jest lepsze dla człowieka?”. A w
cywilizacji łacińskiej jest jeszcze miejsce – powiem o tym teraz – na
koncepcję prawa natury, która zakłada, że po pierwsze istnieje pewien
obiektywny porządek rzeczywistości, po drugie – rozum ludzki jest w
stanie ten porządek pojąć i po trzecie – tylko wtedy gdy go będziemy
rozumieć, jesteśmy w stanie żyć zgodnie ze swoją naturą. Bo jesteśmy
bytami rozumnymi i wolnymi, więc bez rozumienia rzeczywistości nie
jesteśmy de facto pełnymi osobami. Proces rozumienia jest,
oczywiście, rozłożony w czasie, i im więcej mamy informacji o
funkcjonowaniu świata, tym lepiej rozumiemy naturę naszą i otoczenia.
(...)
Całość dostępna w najnowszym numerze "Opcji na prawo":