W połowie października wszedł na ekrany
kin film Michała Kondrata poświęcony życiu św. o. Maksymiliana Kolbe pt.
„Dwie korony”. Film jest połączeniem dokumentu z sekwencjami
fabularyzowanymi. Reżyserowi udało się pozyskać do współpracy takie
gwiazdy kina jak Paweł Deląg, Cezary Pazura, czy też Artur Barciś.
Wejście tego dzieła na sale wielkich
multipleksów jest bardzo ważnym wydarzeniem. Wbrew temu co twierdzą
niektórzy „spece od sprzedaży”, okazuje się, że filmy poruszające
poważne i trudne zagadnienia, cieszą się dużą popularnością. Warunek
jest tylko jeden: unikanie wszelkiej kiczowatości, co Michałowi
Kondratowi w dużej mierze się udało.
Pierwszym walorem filmu jest
przybliżenie widzowi biografii tego wielkiego świętego, który większości
Polaków kojarzy się tylko i wyłącznie z jego męczeńską śmiercią.
Pokazano przede wszystkim rozmach jego działalności. Przypomniano, że
wydawany przez niego „Rycerz Niepokalanej” osiągnął nakład miliona
egzemplarzy, że założony przez niego klasztor Niepokalanów stał się
największym klasztorem katolickim na świecie – przebywało tam prawie 800
zakonników i kandydatów, jak również że Opatrzność zaprowadziła go
także do Azji, o czym dalej więcej powiem.
Drugim walorem filmu – dla mnie
zdecydowanie ważniejszym – jest pokazanie, jak dużo człowiek może
zdziałać, jeśli autentycznie chce się poświęcić walce ze Złym.
Przypomnijmy, że bezpośrednim impulsem, który pchnął św. Maksymiliana na
drogę pełnienia służby jako Rycerz Dobra stało się jego zetknięcie się z
demonstracją masonów w Rzymie w 1917 r., którzy na sztandarach nieśli
wypisane hasło: „szatan będzie rządził w Watykanie, a papież będzie mu
służył za szwajcara”. Data ta – 1917 r. – nie była przypadkowa,
przypadały nań bowiem dwie rocznice: 400-lecie wystąpienia Lutra, które
doprowadziło do rozbicia Kościoła, i 200-lecie powstania masonerii w jej
obecnej formie. Dla masonerii są to daty wyznaczające etapy upadku
wiary katolickiej. Rok 1917 natomiast miał otworzyć trzeci, ostatni
etap, uwieńczony całkowitym upadkiem Kościoła.
Św. Maksymilian w chwili, kiedy
zrozumiał plan Złego, postanowił stanąć do walki. Krótko potem zakłada
„Rycerstwo Niepokalanej” a następnie zaczyna wydawać „Rycerza
Niepokalanej”. Dba o wysoki, merytoryczny poziom swojego pisma. Jak
dowiadujemy się z filmu, zamieszczał w nim także artykuły na tematy
przyrodnicze i z zakresu nauk ścisłych. Chodziło mu o to, by Polacy
podnosili swój poziom wiedzy, kształcili się, tak, by byli w stanie
skutecznie przeciwstawić się złu. Św. Maksymilian świetnie bowiem
rozumiał znaczenie nowoczesnej nauki i techniki! W filmie pokazane są
choćby jego projekty skonstruowania pojazdu kosmicznego, tak bardzo
wyprzedzające jego epokę. Dowiadujemy się, że ściśle współpracował z
naukowcami, którzy m.in. stworzyli schemat organizacji wielkiego,
niepokalanowskiego klasztoru. Sprowadzał z zagranicy nowoczesne prasy
drukarskie, marzył także o stworzeniu radiostacji i podjął kroki w celu
realizacji tego pomysłu, ale nie dane było mu dokończenie tego dzieła.
Swoją epokę wyprzedzał także pod innym
względem. Zrozumiał, że o przyszłości świata w coraz większym stopniu
będzie decydować Azja. Stąd postanowił pojechać na misje do Azji, jego
celami były Japonia, Chiny i Indie. I tak w latach 1931–1935 prowadził
działalność misyjną w Japonii, gdzie rozpoczął wydawanie japońskiego
odpowiednika Rycerza Niepokalanej. W 1931 z jego inicjatywy w mieście
Nagasaki założono franciszkański klasztor Ogród Niepokalanej. Podobne
ośrodki założył także w Chinach i w Indiach. Kwestią bardzo wymowną jest
to, że pomimo sugestii pozostałych duchownych, aby klasztor umiejscowić
w centrum Nagasaki, a konkretnie w katolickiej dzielnicy Urakami, Kolbe
zdecydował o jego budowie na zboczu jednej z gór. Czternaście lat
później decyzja ta okazała się zbawienna dla klasztoru, gdy na Nagasaki
spadła bomba atomowa, a zbocze góry osłoniło budynek przed falą
uderzeniową.
Jak wspomniałam, działalność św.
Maksymiliana była skierowana przede wszystkim przeciwko masonerii. Ten
wielki Święty nie przyjął strategii wzbudzania w polskich – i nie tylko –
katolikach nienawiści do masonów, jak również nie karmił ich lęków.
Wręcz przeciwnie, modlił się o nawrócenie masonów. Jego strategia
polegała na skutecznym szerzeniu dobra za pomocą możliwości, które daje
nowoczesna techniki, w tym przede wszystkim środki masowego przekazu.
Nie chciał paraliżować ludzi za pomocą budzenia w nich strachu przed
masonerią, tylko chciał ich usprawnić do tego, by tejże masonerii
stawili aktywnie czoła budując kulturę opartą na prawdzie.
I to ostatnie stwierdzenie powiązane
jest z trzecim walorem filmu, o którym chciałabym krótko wspomnieć.
Patrząc na aktualny stan Kościoła katolickiego wielu wiernych zadaje
sobie pytanie o to, czy przypadkiem nie jest tak, że masoni bliscy są
osiągnięcia swojego celu. Wskazuje na to choćby całkowite milczenia
hierarchii kościelnej na temat reformacji w roku, w którym protestanci
obchodzą 500-lecie rozbicia Kościoła przez Złego. Co więcej, wielu
hierarchów uczestniczy w uroczystościach rocznicowych. Przede wszystkim
należy tutaj przypomnieć wizytę papieża Franciszka w Lund i odprawienie
tam nabożeństwa wspólnie z prymaską szwedzkich luteranów Antje Jackelen.
Ta ostatnia postać nie została przypomniana tutaj bez powodu – m.in. z
wywiadu, którego udzieliła „Wysokim obcasom” wyraźnie wynika, że jej
nauczanie w absolutnie żadnym punkcie nie różni się od programu
masońskiego („Arcybiskupka Antje Jackelen: konflikt między wiarą a nauką to mit”).
Warto też wspomnieć, że w skład Komitetu Honorowego uroczystości
jubileuszowych polskich luteranów wchodzi także prymas Polski Wojciech
Polak.
Powstanie recenzowanego filmu jest
dowodem na to, że Opatrzność czuwa nas swoim Kościołem, mimo tego, że
wielu pasterzy sprzeniewierzyło się swojemu powołaniu. Nie można
wykluczyć, że to w dużej mierze świeccy stoczą ostateczną batalię o to,
by Kościół wrócił na właściwą drogę. Za wysokim prawdopodobieństwem
takiego rozwoju wypadków świadczyć może to, że od świeckich wychodzi
coraz więcej podobnych inicjatyw. Można wspomnieć o ostatniej książce
Pawła Lisickiego poświęconej właśnie Lutrowi i bieżącej destrukcji
Kościoła, jak również o filmie Grzegorza Brauna na temat reformacji,
który niedługo ma wejść na ekrany. Przyszłość pokaże, czy rzeczywiście
inicjatywy te były dziełem Bożej Opatrzności, czy też nie.
Jedno jest pewne. Św. Maksymilian
powinien być wzorem do naśladowanie dla wszystkich tych, którzy chcą być
Rycerzami Dobra. Ten wielki Święty ciągle powtarzał, że katolik ma
nieść miłość, dobro i prawdę i ma wystrzegać się jadu nienawiści i
złości. Był przy tym wierny zasadzie, że miłość to nie pobłażliwość dla
tego, co złe. Jego wielkość polegała właśnie na tym, że umiał łączyć
bezkompromisowość w walce z różnymi przejawami zła z olbrzymim
zrozumieniem, które okazywał konkretnym ludziom. Przynosił ludziom
prawdę i dobro, czym podbijał ich umysły i serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz