11.19.2017

„Dwie korony” – recenzja filmu na temat o. Maksymiliana Kolbe

W połowie października wszedł na ekrany kin film Michała Kondrata poświęcony życiu św. o. Maksymiliana Kolbe pt. „Dwie korony”. Film jest połączeniem dokumentu z sekwencjami fabularyzowanymi. Reżyserowi udało się pozyskać do współpracy takie gwiazdy kina jak Paweł Deląg, Cezary Pazura, czy też Artur Barciś.

Wejście tego dzieła na sale wielkich multipleksów jest bardzo ważnym wydarzeniem. Wbrew temu co twierdzą niektórzy „spece od sprzedaży”, okazuje się, że filmy poruszające poważne i trudne zagadnienia, cieszą się dużą popularnością. Warunek jest tylko jeden: unikanie wszelkiej kiczowatości, co Michałowi Kondratowi w dużej mierze się udało.

Pierwszym walorem filmu jest przybliżenie widzowi biografii tego wielkiego świętego, który większości Polaków kojarzy się tylko i wyłącznie z jego męczeńską śmiercią. Pokazano przede wszystkim rozmach jego działalności. Przypomniano, że wydawany przez niego „Rycerz Niepokalanej” osiągnął nakład miliona egzemplarzy, że założony przez niego klasztor Niepokalanów stał się największym klasztorem katolickim na świecie – przebywało tam prawie 800 zakonników i kandydatów, jak również że Opatrzność zaprowadziła go także do Azji, o czym dalej więcej powiem.

Drugim walorem filmu – dla mnie zdecydowanie ważniejszym – jest pokazanie, jak dużo człowiek może zdziałać, jeśli autentycznie chce się poświęcić walce ze Złym. Przypomnijmy, że bezpośrednim impulsem, który pchnął św. Maksymiliana na drogę pełnienia służby jako Rycerz Dobra stało się jego zetknięcie się z demonstracją masonów w Rzymie w 1917 r., którzy na sztandarach nieśli wypisane hasło: „szatan będzie rządził w Watykanie, a papież będzie mu służył za szwajcara”. Data ta – 1917 r. – nie była przypadkowa, przypadały nań bowiem dwie rocznice: 400-lecie wystąpienia Lutra, które doprowadziło do rozbicia Kościoła, i 200-lecie powstania masonerii w jej obecnej formie. Dla masonerii są to daty wyznaczające etapy upadku wiary katolickiej. Rok 1917 natomiast miał otworzyć trzeci, ostatni etap, uwieńczony całkowitym upadkiem Kościoła.

Św. Maksymilian w chwili, kiedy zrozumiał plan Złego, postanowił stanąć do walki. Krótko potem zakłada „Rycerstwo Niepokalanej” a następnie zaczyna wydawać „Rycerza Niepokalanej”. Dba o wysoki, merytoryczny poziom swojego pisma. Jak dowiadujemy się z filmu, zamieszczał w nim także artykuły na tematy przyrodnicze i z zakresu nauk ścisłych. Chodziło mu o to, by Polacy podnosili swój poziom wiedzy, kształcili się, tak, by byli w stanie skutecznie przeciwstawić się złu. Św. Maksymilian świetnie bowiem rozumiał znaczenie nowoczesnej nauki i techniki! W filmie pokazane są choćby jego projekty skonstruowania pojazdu kosmicznego, tak bardzo wyprzedzające jego epokę. Dowiadujemy się, że ściśle współpracował z naukowcami, którzy m.in. stworzyli schemat organizacji wielkiego, niepokalanowskiego klasztoru. Sprowadzał z zagranicy nowoczesne prasy drukarskie, marzył także o stworzeniu radiostacji i podjął kroki w celu realizacji tego pomysłu, ale nie dane było mu dokończenie tego dzieła.

Swoją epokę wyprzedzał także pod innym względem. Zrozumiał, że o przyszłości świata w coraz większym stopniu będzie decydować Azja. Stąd postanowił pojechać na misje do Azji, jego celami były Japonia, Chiny i Indie. I tak w latach 1931–1935 prowadził działalność misyjną w Japonii, gdzie rozpoczął wydawanie japońskiego odpowiednika Rycerza Niepokalanej. W 1931 z jego inicjatywy w mieście Nagasaki założono franciszkański klasztor Ogród Niepokalanej. Podobne ośrodki założył także w Chinach i w Indiach. Kwestią bardzo wymowną jest to, że pomimo sugestii pozostałych duchownych, aby klasztor umiejscowić w centrum Nagasaki, a konkretnie w katolickiej dzielnicy Urakami, Kolbe zdecydował o jego budowie na zboczu jednej z gór. Czternaście lat później decyzja ta okazała się zbawienna dla klasztoru, gdy na Nagasaki spadła bomba atomowa, a zbocze góry osłoniło budynek przed falą uderzeniową.

Jak wspomniałam, działalność św. Maksymiliana była skierowana przede wszystkim przeciwko masonerii. Ten wielki Święty nie przyjął strategii wzbudzania w polskich – i nie tylko – katolikach nienawiści do masonów, jak również nie karmił ich lęków. Wręcz przeciwnie, modlił się o nawrócenie masonów. Jego strategia polegała na skutecznym szerzeniu dobra za pomocą możliwości, które daje nowoczesna techniki, w tym przede wszystkim środki masowego przekazu. Nie chciał paraliżować ludzi za pomocą budzenia w nich strachu przed masonerią, tylko chciał ich usprawnić do tego, by tejże masonerii stawili aktywnie czoła budując kulturę opartą na prawdzie.

I to ostatnie stwierdzenie powiązane jest z trzecim walorem filmu, o którym chciałabym krótko wspomnieć. Patrząc na aktualny stan Kościoła katolickiego wielu wiernych zadaje sobie pytanie o to, czy przypadkiem nie jest tak, że masoni bliscy są osiągnięcia swojego celu. Wskazuje na to choćby całkowite milczenia hierarchii kościelnej na temat reformacji w roku, w którym protestanci obchodzą 500-lecie rozbicia Kościoła przez Złego. Co więcej, wielu hierarchów uczestniczy w uroczystościach rocznicowych. Przede wszystkim należy tutaj przypomnieć wizytę papieża Franciszka w Lund i odprawienie tam nabożeństwa wspólnie z prymaską szwedzkich luteranów Antje Jackelen. Ta ostatnia postać nie została przypomniana tutaj bez powodu – m.in. z wywiadu, którego udzieliła „Wysokim obcasom” wyraźnie wynika, że jej nauczanie w absolutnie żadnym punkcie nie różni się od programu masońskiego („Arcybiskupka Antje Jackelen: konflikt między wiarą a nauką to mit”).   Warto też wspomnieć, że w skład Komitetu Honorowego uroczystości jubileuszowych polskich luteranów wchodzi także prymas Polski Wojciech Polak.

Powstanie recenzowanego filmu jest dowodem na to, że Opatrzność czuwa nas swoim Kościołem, mimo tego, że wielu pasterzy sprzeniewierzyło się swojemu powołaniu. Nie można wykluczyć, że to w dużej mierze świeccy stoczą ostateczną batalię o to, by Kościół wrócił na właściwą drogę. Za wysokim prawdopodobieństwem takiego rozwoju wypadków świadczyć może to, że od świeckich wychodzi coraz więcej podobnych inicjatyw. Można wspomnieć o ostatniej książce Pawła Lisickiego poświęconej właśnie Lutrowi i bieżącej destrukcji Kościoła, jak również o filmie Grzegorza Brauna na temat reformacji, który niedługo ma wejść na ekrany. Przyszłość pokaże, czy rzeczywiście inicjatywy te były dziełem Bożej Opatrzności, czy też nie.
Jedno jest pewne. Św. Maksymilian powinien być wzorem do naśladowanie dla wszystkich tych, którzy chcą być Rycerzami Dobra. Ten wielki Święty ciągle powtarzał, że katolik ma nieść miłość, dobro i prawdę i ma wystrzegać się jadu nienawiści i złości. Był przy tym wierny zasadzie, że miłość to nie pobłażliwość dla tego, co złe. Jego wielkość polegała właśnie na tym, że umiał łączyć bezkompromisowość w walce z różnymi przejawami zła z olbrzymim zrozumieniem, które okazywał konkretnym ludziom. Przynosił ludziom prawdę i dobro, czym podbijał ich umysły i serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz