5.05.2012

O Julii Tymoszenko, czyli o urządzaniu show dla mas


Do niedawna niemiecka opinia publiczna nie zajmowała się specjalnie kwestią demokracji na Ukrainie (albo raczej nie zajmowano jej tą sprawą). Jeszcze przed Pomarańczową rewolucją mało kogo interesowały zarzuty kierowane przeciwko Kuczmie w związku z zabójstwem Gongadzego. A nawet i sama Pomarańczowa rewolucja nie cieszyła się większym wsparciem ze strony Niemiec. Niemieccy politycy i komentatorzy (słusznie) wskazywali na rolę Stanów Zjednonocznych w jej przeprowadzeniu. Dla nich był to przejaw amerykańskiego imperializmu i niepotrzebne drażnienie rosyjskiego „niedźwiedzia”. A jak wiadomo, Niemcy wolą tego „niedźwiedzia” na wszelkie możliwe sposoby obłaskawiać ( bo po co drażnić kogoś, z kim robi się świetne interesy). Także odsunięcie „pomarańczowych” od władzy nie było specjalnie postrzegane przez pryzmat niebezpieczeństwa obniżenia „demokratycznych standardów” w tym kraju. A nawet i sam proces przeciwko Julii Tymoszenko przeszedł bez większego echa. 

Aż tu nagle niemiecka prasa zaczęła rozpisywać się na temat niedoli byłej pani premier. Na Ukrainę została wysłana niemiecka ekipa ratunkowa. Jak podają media, w połowie kwietnia Julia Tymoszenko została przebadana w więzieniu przez zespół zagranicznych lekarzy. Byli wśród nich m. in. dyrektor berlińskiej kliniki Charite Karl Max Einhäupl i ordynator oddziału ortopedii Norbert Haas. Po przeprowadzeniu badań szef Charite publicznie zaapelował do ukraińskiego prezydenta, aby ten „kierując się wartościami humanitarnymi pozwolił jej wyjechać za granicę, do Europy, na leczenie.” Podkreślił przy tym, że wyjątkowo sceptycznie podchodzi do leczenia Tymoszenko na Ukrainie "nawet z udziałem dwóch, czy trzech niemieckich lekarzy". (http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/594206,Niemieccy-lekarze-chca-leczyc-Tymoszenko)

Co więcej, sam minister spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle złożył ukraińskim władzom ofertę przeniesienia Tymoszenko do berlińskiej kliniki. Ostatecznie jednak stanęło na tym, że jak poinformował szef Charite, była premier Ukrainy Julia Tymoszenko zgodziła się na leczenie w szpitalu w Charkowie. Kurację mają jednak nadzorować lekarze niemieccy. 

Ciągle jednak trwa gorąca dyskusja na temat ewentualnego bojkotu Euro 2012 na Ukrainie. Guido Westerwelle jest zaniepokojony traktowaniem innych przedstawicieli ukraińskiej opozycji przebywających w tamtejszych więzieniach. A niepokój z powodu stanu zdrowia ukraińskiej polityk wyraziły także Unia Europejska i Rosja. Natomiast pełnomocnik niemieckiego MSZ ds. praw człowieka Markus Löning zarzucił władzom Ukrainy stosowanie tortur wobec Tymoszenko. Bojkot tej imprezy sportowej miałby więc przywołać Ukrainę do porządku”. 

Zachowanie niemieckich polityków jest klasycznym przykładem Realpolitik w praktyce. Nie przypominam sobie specjalnego zaangażowania niemieckich polityków w walkę o zaprowadzanie „demokratycznych standardów” w Rosji czy Chinach. Niemieccy politycy nie bojkotowali olimpiady w Pekinie, nic nie wskazuje na to, że zbojkotują olimpiadę  w Soczi. Wynika to z tego, że niemiecka polityka zagraniczna ma tylko jeden priorytet. Są nim interesy niemieckiej gospodarki. Obrona praw człowieka jest wyłącznie „opium dla ludu”, którym masa karmiona jest wtedy, kiedy Niemcy mogą coś na tym ugrać. Lud to kupuje, więc dlaczego mu tego nie sprzedawać, skoro przekłada się to na wymierne korzyści materialne (z których ostatecznie korzysta sam lud)? 

Niemieccy politycy potrafią być skuteczni. A moralność? A jaką niby moralnością mają kierować się w epoce „przewartościowania wszystkich wartości”? To jest właśnie cena emancypacji, z której szczególnie Niemcy są tak dumni. Niemcy, którzy ciągle nas krytykują za to, że nie chcemy wyzwolić się z „katolickich przesądów”. Tak, drodzy niemieccy obywatele. Karmcie się dalej tą propagandą, którą oferują wam wasze elity. Tylko przestańcie nam zarzucać, że w – przeciwieństwie do was – jesteśmy za mało wyemancypowani (czyli zbyt ulegli w stosunku do papieża)  i że w związku z tym nie potrafimy samodzielnie myśleć...

5 komentarzy:

  1. Dla mnie wyglą to na interesy między Rosją a Niemcami.Niemcy poprowadzą do bojkotu Ukrainy w zamian za co będą mieli dług wdzięczności u Rosjan za pchnięcie Ukrainy w rosyjskie łapki (
    pewnie dostaną znowu tani gaz i ropkę)

    OdpowiedzUsuń
  2. To mi od początku śmierdziało.
    Lepiej by się zajęli niedolą Polonii na Ukrainie - to jest dopiero powód do bojkotu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Niemcy tez coraz glosniej zadaja przeniesienia Euro do Niemiec, ale nie wierze, zeby UEFA sie zdecydowala na to...

    OdpowiedzUsuń
  4. .

    Zob.:

    Bojkot ukraińskiego Euro – po co to Polsce?
    http://piastpolski.pl/readarticle.php?article_id=82

    .

    OdpowiedzUsuń