5.07.2012

Polityka historyczna

"Planowane przez MEN zmiany programu nauczania historii napotykają na opór wielu przedstawicieli kręgów prawicowo-konserwatywnych. Co więcej, obronę rozbudowanego programu szkolnego w kwestii historii uważają oni za wyraz ich prawicowego czy też konserwatywnego światopoglądu. A sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. W końcu idea kształtowania świadomości społecznej poprzez zuniformizowane publiczne szkoły ma oświeceniowy, a więc w gruncie rzeczy lewicowy rodowód. Natomiast propagowanie twierdzenia, że w związku z tym historia powinna zostać praktycznie usunięta ze szkół publicznych, a najlepiej znieść jeszcze sam obowiązek szkolny, niestety także jest dość problematyczne. W moim tekście chciałabym pokazać, jak zawiła jest problematyka polityki historycznej."


Link do tekstu: Polityka historyczna

4 komentarze:

  1. Zob.:

    Czy Polacy odzyskają swą historię?

    http://piastpolski.pl/readarticle.php?article_id=76

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W gruncie rzeczy nic nie stoi na przeszkodzie, zeby historycy "patriotyczni" tworzyli wlasne stowarzyszenia i zajeli sie popularyzowaniem historii wsrod mlodziezy. Nie ma co czekac na panstwo.

      Usuń
  2. Państwowa polityka historyczna to nie królik wyciągany z cylindra

    Po pierwsze, model w którym państwo uprawia politykę historyczną w interesie zarówno samego państwa, jak i narodu polskiego (!) - jest pożądany i słuszny, tylko czy jest możliwy w obecnej chwili? (myślę o ostatnich 23 latach). Żeby państwo działało na tym polu w interesie narodu polskiego (!), to musi najpierw być sprecyzowany interes narodowy Polaków i podjęta polityka zagraniczna, która temu interesowi służy. W tym momencie dopiero można robić przegląd kadr mogących realizować państwową politykę historyczną i próbować ją wdrażać.

    A zatem warunkiem wstępnym zaistnienia państwowej polityki historycznej broniącej żywotnych interesów Polaków (!) jest zaistnienie polityki państwowej chcącej bronić tychże interesów, a nie wybranej opcji geopolitycznej.

    Patrząc na twórczość i wypowiedzi sztandarowych historyków i publicystów historycznych opcji proamerykańskiej (pronatowskiej, proatlantyckiej, "radiomaryjnej"), nie sposób nie skonstatować, że nie są oni żadną alternatywą. Dlatego przeciwnicy odgórnej państwowej polityki historycznej mają DZIŚ rację w tym sensie, że realizowana przez zwolenników pozornej alternatywy rusofobiczna państwowa polityka historyczna przyniosłaby narodowi polskiemu (!) zdecydowanie więcej szkód, niż korzyści. Lepiej już byłoby uczyć dzieci samemu, w domu, zamknąwszy na kłódkę internet i telewizor.

    Prof. Wielomski wyjaśnił ten fenomen w swoich dwóch ostatnich tekstach:

    1. Romantyczne rozumienie polityki
    http://konserwatyzm.pl/artykul/4538/romantyczne-rozumienie-polityki (25.05.2012)

    2. O konserwatywnym rozumieniu polityki
    http://konserwatyzm.pl/artykul/4550/o-konserwatynym-rozumieniu-polityki (27.05.2012)

    Ciekawe, jaka będzie reakcja "bartyzelowców" - wszak Wielomski zarzuca wprost, że cała ich uczona gadanina (pisanina) jest "pseudokonserwatywną" zasłoną dymną dla wyrażania buntowniczych treści i kontynuowania postoświeceniowej liberalnej rewolucji, która przyszła do nas z Zachodu.

    Wielomski dobrze przy tym rozumie, że bogojczyźnane hasła i martyrologiczno-insurekcyjne "sukcesy" naszych Przodków są tylko narzędziami tej rewolucji, używanymi dziś wobec Polaków z naukową precyzją w celu zachęcenia ich do samounicestwienia "kolektywnego mesjasza - narodu polskiego" i umożliwienia "radykalnej sekularyzacji pod religijnymi sztandarami".

    A w sferze praktyczno-politycznej spór "konserwatystów" Wielomskiego i "pseudokonserwatystów" Bartyzela, to jest - jak od dawna można to było podejrzewać - spór o to, czy iść z Rosją, czy znowu przeciwko Rosji?

    Wielomski: "Mam pytanie do zwolenników romantycznego konserwatyzmu: czy w Noc Listopadową 1830 roku poparlibyście podchorążych czy też wasza sympatia jest po stronie zamordowanych przez insurekcjonistów generałów, którzy odmówili przyłączenia się do rebelii? To jest istota pytania o konserwatyzm."

    Mam nadzieję, że Autorka tego bloga nie chciałaby zabijać żadnych polskich generałów, którzy stanęliby po stronie Rosji. Jeśli, rzecz jasna, staliby tym samym po stronie interesu narodowego Polaków, a przeciwko zachodniej bezbożnej rewolucji.

    W każdym razie państwowa polityka historyczna może być wdrażana na serio dopiero wówczas, gdy cele jej twórców zostaną NAJPIERW wyjaśnione i uzgodnione z celami świadomego narodu polskiego (!) i polityki zagranicznej stworzonego przez ten naród państwa.

    A do tego droga daleka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MOja odpowiedź znajduje się pod Pana komentarzem na poście dotyczącym Palikota.

      Usuń