W ramach drugiej części opracowania chciałabym przedstawić
podstawowe założenia koncepcji pracy Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie,
jak również wytyczne planowanej wystawy stałej (koncepcja ta dostępna jest w
języku polskim na stronie http://sfvv.de/sites/default/files/downloads/koncepcja_sfvv_2012.pdf).
Zacznijmy od podstawowych informacji dotyczących tego
projektu. Pierwsza, ogólna koncepcja centrum wystaw, dokumentacji i informacji
w Berlinie, zajmującego się tematyką ucieczki, wypędzeń i migracji przymusowych
w XX w., została uchwalona przez Rząd Federalny 19 marca 2008 r. Następnie na
podstawie uchwały rządu w dniu 30 grudnia 2008 r. powołano niesamodzielną
fundację pod nazwą „Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”, której
podmiotem prowadzącym jest Niemieckie Muzeum Historyczne (DHM) w Berlinie. Jak czytamy w uchwalonej w czerwcu tego roku szczegółowej
koncepcji pracy Fundacji (link powyżej), poprzez naukową dokumentację historii
czystek etnicznych ma ona przyczynić się - w duchu pojednania i ciągłości
polityki porozumienia Republiki Federalnej Niemiec - do pamięci o bezprawiu wypędzeń
i potępienia wypędzeń; przy czym ucieczka i wypędzenie Niemców mają stanowić
główny akcent pracy Fundacji.
Prace Fundacji opierają się na dwóch filarach. Pierwszy z
nich ma stanowić wystawa stała prezentująca
szerokiej publiczności przyczyny, przebieg i następstwa czystek
etnicznych w Europie, przy priorytetowym potraktowaniu ucieczki, wypędzenia i
integracji Niemców. Drugim ma być Centrum Dokumentacji i Informacji, które "ma zapewniać pogłębiające wiedzę
oferty edukacyjne i umożliwiać prowadzenie badań oraz działać jako
wyspecjalizowana instytucja przekazująca rezultaty badań dotyczących
niemieckich, europejskich i globalnych migracji przymusowych". Wystawa
stała Fundacji uzupełniana ma być regularnymi wystawami czasowymi.
Prace Fundacji mają cel nie tylko dokumentacyjny, ale także
i polityczno-ideologiczny: "Fundacja
chce przyczynić się do tego, by wypędzenia były zawsze i wszędzie potępiane
jako instrument przemocy politycznej i naruszenie praw człowieka". Instytucja
ta nie ogranicza więc swoich prac do pokazania przebiegu dokumentowanych
wydarzeń, lecz także poddaje je określonej ideologicznej interpretacji. Z
polityczno-ideologicznym aspektem pracy Fundacji powiązany jest także inny cel
jest prac, czyli przyczynianie się do porozumienia między narodami: "Tak w naukowym, jak i międzyludzkim,
powodowanym wzajemnym porozumieniem dialogu europejskich sąsiadów chodzi o
zbadanie i zanalizowanie narodowych obrazów historii, o wyczulenie na wspólne
wspomnienia i pamięć i w o przyczynienie się ten sposób do pojednania i
partnerstwa w Europie". Stąd też Fundacja ma prowadzić nie tylko intensywną
działalność naukową, ale też i polityczną oraz edukacyjną: "Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie postrzega swą rolę jako
jedyne w całych Niemczech ustanowione w skali ogólnoeuropejskiej i widoczne w
skali międzynarodowej miejsce edukacji i pamięci na temat historii migracji
przymusowych w XX w. (…)". Misją edukacyjną tej instytucji objęta jest
więc społeczność międzynarodowa: "Wystawy
Fundacji skierowane być mają do szerokiej publiczności. Mają one przekazywać
wiadomości dotyczące ucieczki, wypędzenia i integracji Niemców podczas i po II
Wojnie Światowej oraz innych migracji przymusowych, przede wszystkim w Europie
XX w. Jako grupy docelowe w rachubę wchodzą obok wypędzonych i ich potomków
mieszkańcy stolicy oraz goście odwiedzający z kraju i zagranicy. W krajach
pochodzenia wielu zwiedzających temat migracji przymusowych obecny jest równie
często jak w Niemczech. Obok całkowitej wielojęzyczności wystawa stała ma też
inne oferty (audio-przewodniki, specjalne oprowadzenia itp.) dla zagranicznych
zwiedzających pochodzących właśnie z obszaru północno-wschodniej, środkowej,
południowo-wschodniej i wschodniej Europy." Oraz: "Centrum Wystaw, Dokumentacji i Informacji ma zwracać się
bezpośrednio do uczniów, nauczycieli i studentów a także dysponować ofertami
kursów, seminariów i warsztatów w zakresie edukacji dorosłych. W rachubę
wchodzą przy tym zwłaszcza klasy szkolne, w rodzinach uczniów których spotykane
są często doświadczenia związane z migracjami, w tym przymusowymi i integracją
w nowym środowisku. Fundacja postrzega ponadto swą rolę jako widoczne w skali
międzynarodowej centrum kompetencji dysponujące dzięki specjalistycznej
bibliotece i zbiorom dokumentów możliwościami prowadzenia badań naukowych".
Praca Fundacji ma także kształtować tożsamość narodową
Niemców: "Ucieczka i wypędzenie
około 14 milionów Niemców1 i utrata znacznej części terytorium państwa stanowią
jedne z najcięższych doświadczeń historycznych w dziejach Niemiec, wymknęły się
jednak na długo z centrum uwagi pamięci. „Ta katastrofa” jest, by ująć to
słowami takiego autora jak Karl Schlögel, ważnym rozdziałem historii Niemiec i
„musi zająć w narodowej pamięci główne miejsce” (2003). W 1945 r. przepadły
również „duchowe krajobrazy” (Horst Bienek), bez których obraz Niemiec przez
wiele stuleci byłby tak samo niepełny, jak bez Frankonii czy Meklemburgii.
Historyczne niemieckie prowincje wschodnie zostały w wyniku polityki
narodowo-socjalistycznej utracone. Nigdzie jednak nie zostało napisane, jak
stwierdził Günter Grass, że tym samym „w zapomnienie popaść ma również
substancja kulturowa tych prowincji i miast”. Historia ucieczki i wypędzenia
oraz dziedzictwo kulturowe dotkniętych tymi zjawiskami obszarów stanowią obszar
tożsamości narodowej i wspólnej kultury pamięci Niemiec".
W związku z tym Fundacja ma podtrzymywać pamięć o niemieckim
dziedzictwie kulturowym na obszarach zamieszkałych wcześniej przez Niemców: "We współpracy z istniejącymi muzeami regionalnymi
dofinansowanymi na podstawie paragrafu 96 Federalnej Ustawy o Wypędzonych, tzw.
„paragrafu kulturowego” oraz innymi muzeami z Niemiec i Europy ukazywana ma być
historia regionów północno-wschodniej, środkowej, południowo-wschodniej i
wschodniej Europy, w których często w ścisłych relacjach z sąsiadami żyli lub
po części żyją nadal Niemcy". W celu realizacji tego zadania, w ramach
wystawy zostanie stworzona mapa, po której zwiedzający będą mogli chodzić i
która ma "przedstawiać historyczne
krajobrazy Europy Środkowej, Południowo-Wschodniej i Wschodniej, w których
Niemcy mieszkali często już od XII lub XIII w. i nadać im charakter
przestrzenny. Historia i kultura poszczególnych regionów przedstawiona zostanie
zwiedzającym w formie nagranych dodatkowych informacji wizualnych i
tekstowych".
Już z tego ogólnego opisu prac Fundacji wynika, że mamy
tutaj do czynienia z projektem obliczonym na dużą skalę. W końcu, jak wynika z
powyższego fragmentu, "wypędzenia" mają w narodowej pamięci Niemców
zająć główne miejsce. Jednocześnie za pomocą wystawy i centrum
dokumentacyjnego, sprawa ta ma zostać umiędzynarodowiona. Ze względu na to, że ona bezpośrednio dotyczy
także i nas, należy dokładniej przyjrzeć się założeniom koncepcji prac Fundacji.
Szczegółowa analiza dokumentu nie jest możliwa w ramach tego opracowania, toteż
skoncentruję się wyłącznie na, moim zdaniem, najważniejszych jego aspektach.
Podstawowym założeniem ideologicznym koncepcji jest pogląd,
że "wypędzenia" należy bezwzględnie potępić, gdyż niezależnie od
okoliczności stanowią rażące naruszenie praw człowieka. Jak to już zostało
wyżej wspomniane, jej autorzy chcą "przyczynić
się do tego, by wypędzenia były zawsze i wszędzie potępiane jako instrument
przemocy politycznej i naruszenie praw człowieka". Uzasadniając taki spojrzenie na sprawę,
autorzy koncepcji odwołują się do niemieckiej konstytucji: "Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie poczuwa się do
odpowiedzialności wobec artykułu 1 Ustawy Zasadniczej: „Godność ludzka jest
nienaruszalna”". Na podstawie tych, a także innych fragmentów
omawianego dokumentu można przyjąć, że autorzy koncepcji stoją na stanowisku, iż "wypędzenia" w żadnym wypadku nie
mogą być usprawiedliwiane np. wymogami racji stanu. W kontekście polskim oznacza
to, że państwo polskie, wysiedlając ze swojego terytorium Niemców, dopuściło
się bezprawia, które musi zostać bezwzględnie potępione, a jakiekolwiek usprawiedliwienie
postępowania ówczesnych władz polskich nie jest możliwe. Autorzy dokumentu wprost
stwierdzają, że: "W odniesieniu do
wypędzeń w XX w. należy stwierdzić: bezprawie prowadziło w historii często do
nowego bezprawia, wcześniejsze bezprawie nie stwarza jednak, mimo swego ogromu,
uzasadnienia prawnego i moralnego dla nowego bezprawia. Dotyczy to również i
właśnie wypędzeń Niemców mających miejsce po roku 1945 w Europie
Wschodniej". Taka interpretacja problemu "wypędzeń" dla
autorów koncepcji jest jedynym słusznym sposobem patrzenia na to zagadnienie; w
tekście dokumentu kwestia ta nie jest w żaden sposób dyskutowana, lecz przyjęta
jako aksjomat.
Odrzucenie przez autorów koncepcji możliwości
usprawiedliwienia wysiedlenia Niemców np. względami słusznego interesu państwa
polskiego ściśle związane jest z ich poglądami na temat motywacji działań
ówczesnych władz polskich (oraz innych państw). Ich zdaniem ,
"wypędzenie" Niemców przede wszystkim umotywowane było
ideologicznie; wskazują oni przy tym na
ideologię etnicznie homogenicznego państwa narodowego, jak również ideologię
komunistyczną: "Dla mniejszości
niemieckich w Czechosłowacji, Polsce, Jugosławii, na Węgrzech lub w Rumunii
rozwój ich stosunku do państw, w których żyli oni do roku 1945 miał znaczący
wpływ na ich sytuację po 1945 r. Dlatego w celu wyjaśnienia żądań utworzenia
państwa narodowego bez Niemców uwzględnić należy obok przyczyn
krótkoterminowych i decydujących – wojny wywołanej przez nazistów i prowadzonej
przez nich okupacji – również przyczyny średnio- i długoterminowe. Szukać ich
należy w rozprzestrzeniającej się przed I Wojną Światową wizji etnicznie
jednolitego państwa narodowego i związanych często z licznymi konfliktami
stosunkach nowych państw narodowych z ich mniejszościami po 1918 r." I
dalej: "Wypędzenia XX w. wyjaśnić
można tylko z uwzględnieniem idei etnicznie jednorodnego państwa narodowego. W
miejsce lojalności przednarodowych weszły tu przyporządkowania etniczne. Nawet
jeżeli przynależność etniczna zawiera elementy konstrukcji, to przykładowo
niemiecka, polska czy też czeska przynależność narodowa były często chętnie
akceptowaną formą tożsamości i cechą określającą". Na podstawie tego i
innych fragmentów dokumentu należy wnioskować, że zdaniem jego autorów
okoliczności "wypędzenia" Niemców były takie same, jak
"wypędzenia" dokonywane przez samych Niemców. Brutalna polityka
etniczna, która była konsekwentnie prowadzona przez państwo pruskie, zjednoczone
(pod pruską batutą) państwo niemieckie oraz przez nazistów, w oczach autorów
koncepcji, pod względem ideologicznym niczym się nie różni od działań
ówczesnych władz polskich.
Pójdźmy dalej. Autorzy koncepcji stawiają znak równości
między pojęciami "wypędzeń" oraz czystek etnicznych, jak również
wprowadzają rozróżnienie między tymi pojęciami i pojęciem ludobójstwa: "Między
wypędzeniem a ludobójstwem istnieje istotna różnica: celem czystek etnicznych
jest usunięcie pewnej grupy ludności z określonego obszaru. W przypadku
ludobójstwa celem sprawców jest nie usunięcie, lecz wymordowanie w miarę
możności wszystkich członków określonej grupy. Liczne czystki etniczne w
historii wykazywały jednak skutki w zakresie ludobójstwa, nawet jeśli u ich
podstaw nie znajdowały się takie założenia. Oznaczało to, że sprawcy co
najmniej akceptowali ofiary śmiertelne jako masowe zjawisko towarzyszące. Jasny
analityczny rozdział czystek etnicznych i ludobójstwa, wypędzeń i eksterminacji
jest istotny dla planowanego Centrum Wystaw, Informacji i Dokumentacji".
Także i w tym przypadku skutki przyjęcia takiego rozumienia pojęcia
"wypędzeń" w kontekście Polski są jasne: zdaniem autorów koncepcji,
wysiedlenie Niemców było czystką etniczną. Także i w tym punkcie mamy do
czynienia z kategorycznym stwierdzeniem, niepodlegającym dalszej dyskusji. A
inne spojrzenie na sprawę jest jak najbardziej możliwe, o czym piszę w dalszej
części opracowania.
Przyjrzyjmy się jeszcze krótko warstwie historycznej planowanej
wystawy. Koncepcja oczywiście porusza
problem kształtowania się polsko-niemieckiej granicy po I Wojnie Światowej:
"Przy pomocy
instrumentu referendum stosowane było nabierające pod koniec I Wojny Światowej
na znaczeniu prawo narodów do samostanowienia mając na celu trwałe uregulowanie
na drodze pokojowej przynależności terytorialnej poszczególnych regionów
granicznych w Europie Środkowej. I tak na pograniczu niemiecko-duńskim i
niemiecko-polskim zorganizowane zostały plebiscyty. We wschodnich i
zachodniopruskich okręgach wyborczych Allenstein (Olsztyn) i Marienwerder
(Kwidzyn) wyniki głosowania jednoznacznie doprowadziły do ich pozostania w
Niemczech. Na obszarze plebiscytowym Górnego Śląska zdominowana przez
zwycięskie mocarstwa Liga Narodów decyduje po wyniku wynoszącym niemal 60% za
Niemcami i 40% za Polską o podziale. Na innych spornych między Polską a
Niemcami terenach, jak w dawnych pruskich prowincjach Poznań i częściach Prus
Zachodnich dochodzi tak samo jak w Alzacji-Lotaryngii do odstępowania
terytoriów bez zapytania o zdanie ludności. Zamieszkały niemal wyłącznie przez
Niemców Gdańsk uzyskuje jako wolne miasto status międzynarodowy. O ile
niektórym narodom udziela się prawa do samostanowienia, o tyle innym odmawia
się go. Miliony Europejczyków znajdują się nagle w granicach tworów
państwowych, w których tylko z trudem czują się u siebie. Milion Niemców, ale
również kilkaset tysięcy Węgrów decyduje się ze względu na dyskryminacje i
represje lub też uczucie wyobcowania w stosunku do nowych państw na opuszczenie
swych rodzinnych stron na odstąpionych terytoriach".
Należy zwrócić uwagę na jednostronność sposobu
przedstawienia tej problematyki w dokumencie. Jego autorzy "zapomnieli"
wspomnieć , że wymienione sporne tereny były przedmiotem konsekwentnej i
długofalowej polityki germanizacyjnej prowadzonej przez Prusy, a potem państwo
niemieckie. Celem tej polityki było uzyskanie przewagi "etnicznego
elementu niemieckiego" na tych terenach, tak aby za pomocą prawa do
samostanowienia mogły one ostatecznie zostać uznane za obszary należące się
państwu niemieckiemu.
Przyjrzyjmy się także i temu fragmentowi dokumentu:
"Po odrodzeniu
Rzeczypospolitej Polskiej Niemcy z trzech wcześniejszych zaborów odnajdują się
w nowym państwie. Niemcy z dawnych pruskich prowincji Poznańskiej i Prus
Zachodnich oraz wschodniego Górnego Śląska, z habsburskiej Galicji i z carskiej
Kongresówki i Wołynia nie rozwijają w sobie jednak aż do gwałtownego końca
istnienia II Rzeczypospolitej wspólnej tożsamości mniejszości niemieckiej.
Niemieckie mniejszości mogą wprawdzie wypowiadać się w prasie, stowarzyszeniach
kulturalnych czy partiach politycznych, jednak „polska polityka wypierania”
(Detlef Brandes) prowadziła do wyraźnego spadku udziału ludności niemieckiej w
Wielkopolsce, na Pomorzu Gdańskim i na wschodzie Górnego Śląska z 1,2 mln po
zakończeniu wojny do 342.000 w roku 1926, jak również do wyparcia języka
niemieckiego jako języka nauki szkolnej. Mniejszości niemieckie orientowały się
tam politycznie bardziej na Berlin niż na Warszawę i nie odbierały nigdy Polski
jako swojego państwa".
Z powyższych słów zdaje się wynikać (choć sprawa nie do
końca jest jasna), że żyjący w Polsce Niemcy nie traktowali Polski jako swojego
państwa, gdyż rzekomo prowadziło ono "politykę wypierania". W tym
kontekście należy wspomnieć o tym, że państwo niemieckie, kwestionując
ustalenia Traktatu Wersalskiego, przedstawiało państwo polskie jako „sezonowe”,
co właśnie miało osłabić więź Niemców zamieszkałych w Polsce z RP. Co ciekawe, w innym fragmencie koncepcja
wspomina o tej kwestii:
"Inaczej niż w
odniesieniu do granic zachodnich, które zostały uznane w traktacie z Locarno w
1926 r., niemiecka polityka wykorzystuje kwestię mniejszości na wschodzie do
podważenia ustaleń wersalskich i osiągnięcia rewizji granic wschodnich: przed
rokiem 1933 na drodze dyplomatycznej, później coraz bardziej z zastosowaniem
gróźb a w końcu przemocy militarnej. Szybko rosnące wpływy ideologii
nazistowskiej na mniejszości niemieckie mają przy tym fatalne skutki w
odniesieniu do i tak trudnej wewnątrzpaństwowej integracji i osłabiają
lojalność mniejszości wobec nowych państw." Oraz: "Planowany przez nazistów „nowy ład europejski” wykracza daleko
poza rewizję ustaleń konferencji pokojowej w Wersalu. Do legitymizacji swoich
celów posługują się oni również wynikami niemieckocentrycznych „badań
wschodnich” (Ostforschung). Już w czasie Republiki Weimarskiej naukowcy
niemieccy utrwalili ideologiczny konstrukt, według którego rozległe części
wschodniej Europy traktować należało jako „niemiecki obszar narodowy i
kulturowy” a słowiańska większość nie dysponowała według nich cywilizacją na
porównywalnym poziomie." I dalej: "Reżim
nazistowski wykorzystuje przy tym świadomie tlące się od dawna konflikty między
grupami etnicznymi w celu ustabilizowania swych rządów okupacyjnych.
Wprowadzenie „niemieckiej folkslisty” jako elementu nazistowskiej polityki
ludnościowej zniszczyło tradycyjne regionalne związki i lojalności. Wraz z nią
przyporządkowanie do określonej grupy etnicznej stało się cechą określającą
pozycję w hierarchii przypisującą ludziom większe lub mniejsze szanse na
przeżycie. „Niemiecka folkslista na Ukrainie” służyła przede wszystkim selekcji
„folksdojczów” w zależności od ich przydatności do „przedsięwzięcia
germanizacji” w ramach „Generalnego Planu Wschodniego”".
Co ciekawe, z powyższych uwag autorzy koncepcji nie
wyciągają dalej idących wniosków odnośnie kwestii wysiedlenia Niemców po II
Wojnie Światowej. To w wyniku takich, a nie innych doświadczeń z niemiecką
mniejszością po I Wojnie Światowej, państwo polskie miało w pełni uzasadnione
obawy przed pozostawieniem ludności niemieckiej na terenach przyznanych Polsce
w Poczdamie. Zupełnie oczywistą sprawą jest to, że w przypadku niewysiedlenia
Niemców tereny te prędzej czy później wróciłyby do Niemiec, konkretnie na podstawie prawa do
samostanowienia. Państwo polskie, które w wyniku postanowień poczdamskich
utraciło mniej więcej połowę swojego terytorium, po utracie "ziem
odzyskanych" stałoby się państwem kadłubowym. Kwestia ta jest przez
autorów koncepcji konsekwentnie ignorowana. Wyjątek stanowi stwierdzenie: "Zwłaszcza w Polsce i Czechosłowacji
panowało na skutek doświadczeń sprzed i z czasu II Wojny Światowej przekonanie,
że mniejszości niemieckie nie stanowią lojalnych obywateli. Prawo do
samostanowienia i ochrona mniejszości zastąpione zostały polityką rozbicia
etnicznego i utworzenia jednorodnych etnicznie państw narodowych".
Należy wspomnieć o jeszcze jednej kwestii, dotyczącej
warstwy faktograficznej planowanej wystawy. W koncepcji czytamy, że "Niemcy, którzy w okresie władzy
nazistów podpisali jako byli polscy obywatele niemiecką folkslistę, zostali
zbiorowo potępieni jako „zdrajcy narodu”. W Polsce powstały obozy pracy
przymusowej dla Niemców, w odniesieniu do których takie nazwy jak Potulice,
Łambinowice, Jaworzno, Świętochłowice czy Sikawa stanowią synonimy okropieństw".
Niestety, autorzy tych słów nie wspomnieli o tym, że niemieckie folkslisty
przewidywały cztery kategorie folksdojczów i że zbiorowe potępienie dotyczyło
osób należących do dwóch pierwszych kategorii. W przypadku pierwszej kategorii
chodziło o osoby narodowości niemieckiej, które wykazały się szczególnym
przywiązaniem do ideologii narodowego socjalizmu. W przypadku drugiej kategorii
chodziło o osoby deklarujące się jako Niemcy, które nie wykazały się określoną
aktywnością polityczną. Szczególnie w przypadku osób należących do pierwszej
kategorii państwo polskie miało słuszne przesłanki ku temu, by rzeczywiście
uznać ich za zdrajców narodu. Należy też wspomnieć o nazistowskim planie
dywersyjnym pod kryptonimem Wehrwolf, który przewidywał organizowanie podziemnego
ruchu oporu na terenach utraconych przez Wehrmacht. Dobrze by było, gdyby autorzy koncepcji pracy
Fundacji wypowiedzieli się na temat tego, w jaki sposób państwo polskie miało traktować
takich niemieckich dywersantów.
Na zakończenie pobieżnej analizy omawianego dokumentu warto
wspomnieć o tym, o czym on nie mówi. Przede wszystkim, autorzy koncepcji zdają
się nie dostrzegać, że to właśnie państwo niemieckie (a najpierw Prusy)
prowadziło wyjątkowo brutalną, agresywną i konsekwentną politykę etniczną.
Koncepcja w ogóle nie wspomina o prześladowaniach Polaków pod zaborami oraz
właśnie o prowadzonej przez władze niemieckie germanizacji Polaków. Koncepcja
przemilcza fakt, że państwo niemieckie wszelkimi możliwymi sposobami dążyło do
całkowitej likwidacji narodu polskiego; działania Polaków wymierzone przeciwko
Niemcom natomiast nigdy nie miały na celu likwidacji narodu niemieckiego, lecz
były elementem walki o – wręcz biologiczne – przetrwanie narodu polskiego. Planowana
wystawa byłaby także dobrą okazją do tego, żeby nagłośnić sprawę ciągłego
obowiązywania w Niemczech ustawodawstwa hitlerowskiego, które zlikwidowało
istniejącą tam polską mniejszość narodową.
Co ciekawe, koncepcja w ogóle nie wspomina o pruskim
aspekcie wysiedlenia Niemców. Znienawidzony pruski militaryzm był powszechnie uważany za przyczynę obu wojen
światowych, a przesunięcie polsko-niemieckiej granicy miało w pierwszej linii
służyć właśnie likwidacji Prus. Zgodnie z zasadą prymatu bezpieczeństwa Europy
i sąsiadów Niemiec przed narodowymi interesami niemieckimi, wysiedlenie Niemców
z Prus miało służyć zabezpieczeniu pokoju w Europie. Autorzy koncepcji nie
zadali sobie trudu, by odpowiednio naświetlić
fakt, że to właśnie system
ochrony mniejszości przyjęty po I wojnie, który miał zabezpieczać pokój,
zawiódł, gdyż pozostawione na terytorium państw Europy Środkowej silne grupy
mniejszości niemieckiej były przez prawie cały okres międzywojenny przyczyną
napięć i wspierały politykę aneksji i agresji.
Cdn.
Chyba nam się cały czas kłania potrzeba prowadzenia zorganizowanej i dobrze przemyślanej polskiej polityki historycznej.
OdpowiedzUsuńNa pewno. Gdyby jednak Polska prowadziła taką politykę, to uznano by to za wyraz naszego nacjonalizmu...
OdpowiedzUsuńChyba tak, ale tylko wtedy gdybyśmy dalej tak dobrze fałszowali historię jak do tej pory.
OdpowiedzUsuńNasza historie falszuja Prusacy, Rosjanie, Ukraincy, inne nacje i zydzi od 1700 roku. Obecnie dalej co wartosciowszy element narodu polskiego jest mordowany przez wypadki i "samobojstwa", a 3 miliony mlodych bedzie mieszkalo za granica. Populacja Polski obnizy sie do 20 mln juz w 2050 roku
OdpowiedzUsuń