12.13.2012

Neokolonializm w natarciu (2)

(Pierwsza część tekstu: http://magdalenazietek.blogspot.de/2012/11/neokolonializm-w-natarciu.html)


W ramach drugiej części opracowania chciałabym przedstawić podstawowe założenia koncepcji pracy Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, jak również wytyczne planowanej wystawy stałej (koncepcja ta dostępna jest w języku polskim na stronie http://sfvv.de/sites/default/files/downloads/koncepcja_sfvv_2012.pdf).

Zacznijmy od podstawowych informacji dotyczących tego projektu. Pierwsza, ogólna koncepcja centrum wystaw, dokumentacji i informacji w Berlinie, zajmującego się tematyką ucieczki, wypędzeń i migracji przymusowych w XX w., została uchwalona przez Rząd Federalny 19 marca 2008 r. Następnie na podstawie uchwały rządu w dniu 30 grudnia 2008 r. powołano niesamodzielną fundację pod nazwą „Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”, której podmiotem prowadzącym jest Niemieckie Muzeum Historyczne (DHM) w Berlinie.  Jak czytamy w uchwalonej w czerwcu tego roku szczegółowej koncepcji pracy Fundacji (link powyżej), poprzez naukową dokumentację historii czystek etnicznych ma ona przyczynić się - w duchu pojednania i ciągłości polityki porozumienia Republiki Federalnej Niemiec - do pamięci o bezprawiu wypędzeń i potępienia wypędzeń; przy czym ucieczka i wypędzenie Niemców mają stanowić główny akcent pracy Fundacji. 


Prace Fundacji opierają się na dwóch filarach. Pierwszy z nich ma stanowić wystawa stała prezentująca  szerokiej publiczności przyczyny, przebieg i następstwa czystek etnicznych w Europie, przy priorytetowym potraktowaniu ucieczki, wypędzenia i integracji Niemców. Drugim ma być Centrum Dokumentacji i Informacji, które "ma zapewniać pogłębiające wiedzę oferty edukacyjne i umożliwiać prowadzenie badań oraz działać jako wyspecjalizowana instytucja przekazująca rezultaty badań dotyczących niemieckich, europejskich i globalnych migracji przymusowych". Wystawa stała Fundacji uzupełniana ma być regularnymi wystawami czasowymi.

Prace Fundacji mają cel nie tylko dokumentacyjny, ale także i polityczno-ideologiczny: "Fundacja chce przyczynić się do tego, by wypędzenia były zawsze i wszędzie potępiane jako instrument przemocy politycznej i naruszenie praw człowieka". Instytucja ta nie ogranicza więc swoich prac do pokazania przebiegu dokumentowanych wydarzeń, lecz także poddaje je określonej ideologicznej interpretacji. Z polityczno-ideologicznym aspektem pracy Fundacji powiązany jest także inny cel jest prac, czyli przyczynianie się do porozumienia między narodami: "Tak w naukowym, jak i międzyludzkim, powodowanym wzajemnym porozumieniem dialogu europejskich sąsiadów chodzi o zbadanie i zanalizowanie narodowych obrazów historii, o wyczulenie na wspólne wspomnienia i pamięć i w o przyczynienie się ten sposób do pojednania i partnerstwa w Europie". Stąd też Fundacja ma prowadzić nie tylko intensywną działalność naukową, ale też i polityczną oraz edukacyjną: "Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie postrzega swą rolę jako jedyne w całych Niemczech ustanowione w skali ogólnoeuropejskiej i widoczne w skali międzynarodowej miejsce edukacji i pamięci na temat historii migracji przymusowych w XX w. (…)". Misją edukacyjną tej instytucji objęta jest więc społeczność międzynarodowa: "Wystawy Fundacji skierowane być mają do szerokiej publiczności. Mają one przekazywać wiadomości dotyczące ucieczki, wypędzenia i integracji Niemców podczas i po II Wojnie Światowej oraz innych migracji przymusowych, przede wszystkim w Europie XX w. Jako grupy docelowe w rachubę wchodzą obok wypędzonych i ich potomków mieszkańcy stolicy oraz goście odwiedzający z kraju i zagranicy. W krajach pochodzenia wielu zwiedzających temat migracji przymusowych obecny jest równie często jak w Niemczech. Obok całkowitej wielojęzyczności wystawa stała ma też inne oferty (audio-przewodniki, specjalne oprowadzenia itp.) dla zagranicznych zwiedzających pochodzących właśnie z obszaru północno-wschodniej, środkowej, południowo-wschodniej i wschodniej Europy." Oraz: "Centrum Wystaw, Dokumentacji i Informacji ma zwracać się bezpośrednio do uczniów, nauczycieli i studentów a także dysponować ofertami kursów, seminariów i warsztatów w zakresie edukacji dorosłych. W rachubę wchodzą przy tym zwłaszcza klasy szkolne, w rodzinach uczniów których spotykane są często doświadczenia związane z migracjami, w tym przymusowymi i integracją w nowym środowisku. Fundacja postrzega ponadto swą rolę jako widoczne w skali międzynarodowej centrum kompetencji dysponujące dzięki specjalistycznej bibliotece i zbiorom dokumentów możliwościami prowadzenia badań naukowych". 

Praca Fundacji ma także kształtować tożsamość narodową Niemców: "Ucieczka i wypędzenie około 14 milionów Niemców1 i utrata znacznej części terytorium państwa stanowią jedne z najcięższych doświadczeń historycznych w dziejach Niemiec, wymknęły się jednak na długo z centrum uwagi pamięci. „Ta katastrofa” jest, by ująć to słowami takiego autora jak Karl Schlögel, ważnym rozdziałem historii Niemiec i „musi zająć w narodowej pamięci główne miejsce” (2003). W 1945 r. przepadły również „duchowe krajobrazy” (Horst Bienek), bez których obraz Niemiec przez wiele stuleci byłby tak samo niepełny, jak bez Frankonii czy Meklemburgii. Historyczne niemieckie prowincje wschodnie zostały w wyniku polityki narodowo-socjalistycznej utracone. Nigdzie jednak nie zostało napisane, jak stwierdził Günter Grass, że tym samym „w zapomnienie popaść ma również substancja kulturowa tych prowincji i miast”. Historia ucieczki i wypędzenia oraz dziedzictwo kulturowe dotkniętych tymi zjawiskami obszarów stanowią obszar tożsamości narodowej i wspólnej kultury pamięci Niemiec".
 
W związku z tym Fundacja ma podtrzymywać pamięć o niemieckim dziedzictwie kulturowym na obszarach zamieszkałych wcześniej przez Niemców: "We współpracy z istniejącymi muzeami regionalnymi dofinansowanymi na podstawie paragrafu 96 Federalnej Ustawy o Wypędzonych, tzw. „paragrafu kulturowego” oraz innymi muzeami z Niemiec i Europy ukazywana ma być historia regionów północno-wschodniej, środkowej, południowo-wschodniej i wschodniej Europy, w których często w ścisłych relacjach z sąsiadami żyli lub po części żyją nadal Niemcy". W celu realizacji tego zadania, w ramach wystawy zostanie stworzona mapa, po której zwiedzający będą mogli chodzić i która ma "przedstawiać historyczne krajobrazy Europy Środkowej, Południowo-Wschodniej i Wschodniej, w których Niemcy mieszkali często już od XII lub XIII w. i nadać im charakter przestrzenny. Historia i kultura poszczególnych regionów przedstawiona zostanie zwiedzającym w formie nagranych dodatkowych informacji wizualnych i tekstowych".
 
Już z tego ogólnego opisu prac Fundacji wynika, że mamy tutaj do czynienia z projektem obliczonym na dużą skalę. W końcu, jak wynika z powyższego fragmentu, "wypędzenia" mają w narodowej pamięci Niemców zająć główne miejsce. Jednocześnie za pomocą wystawy i centrum dokumentacyjnego, sprawa ta ma zostać umiędzynarodowiona.  Ze względu na to, że ona bezpośrednio dotyczy także i nas, należy dokładniej przyjrzeć się założeniom koncepcji prac Fundacji. Szczegółowa analiza dokumentu nie jest możliwa w ramach tego opracowania, toteż skoncentruję się wyłącznie na, moim zdaniem, najważniejszych jego aspektach.  

Podstawowym założeniem ideologicznym koncepcji jest pogląd, że "wypędzenia" należy bezwzględnie potępić, gdyż niezależnie od okoliczności stanowią rażące naruszenie praw człowieka. Jak to już zostało wyżej wspomniane, jej autorzy chcą "przyczynić się do tego, by wypędzenia były zawsze i wszędzie potępiane jako instrument przemocy politycznej i naruszenie praw człowieka".  Uzasadniając taki spojrzenie na sprawę, autorzy koncepcji odwołują się do niemieckiej konstytucji: "Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie poczuwa się do odpowiedzialności wobec artykułu 1 Ustawy Zasadniczej: „Godność ludzka jest nienaruszalna”". Na podstawie tych, a także innych fragmentów omawianego dokumentu można przyjąć, że autorzy koncepcji stoją na stanowisku, iż  "wypędzenia" w żadnym wypadku nie mogą być usprawiedliwiane np. wymogami racji stanu. W kontekście polskim oznacza to, że państwo polskie, wysiedlając ze swojego terytorium Niemców, dopuściło się bezprawia, które musi zostać bezwzględnie potępione, a jakiekolwiek usprawiedliwienie postępowania ówczesnych władz polskich nie jest możliwe. Autorzy dokumentu wprost stwierdzają, że: "W odniesieniu do wypędzeń w XX w. należy stwierdzić: bezprawie prowadziło w historii często do nowego bezprawia, wcześniejsze bezprawie nie stwarza jednak, mimo swego ogromu, uzasadnienia prawnego i moralnego dla nowego bezprawia. Dotyczy to również i właśnie wypędzeń Niemców mających miejsce po roku 1945 w Europie Wschodniej". Taka interpretacja problemu "wypędzeń" dla autorów koncepcji jest jedynym słusznym sposobem patrzenia na to zagadnienie; w tekście dokumentu kwestia ta nie jest w żaden sposób dyskutowana, lecz przyjęta jako aksjomat. 

Odrzucenie przez autorów koncepcji możliwości usprawiedliwienia wysiedlenia Niemców np. względami słusznego interesu państwa polskiego ściśle związane jest z ich poglądami na temat motywacji działań ówczesnych władz polskich (oraz innych państw). Ich zdaniem , "wypędzenie" Niemców przede wszystkim umotywowane było ideologicznie;  wskazują oni przy tym na ideologię etnicznie homogenicznego państwa narodowego, jak również ideologię komunistyczną: "Dla mniejszości niemieckich w Czechosłowacji, Polsce, Jugosławii, na Węgrzech lub w Rumunii rozwój ich stosunku do państw, w których żyli oni do roku 1945 miał znaczący wpływ na ich sytuację po 1945 r. Dlatego w celu wyjaśnienia żądań utworzenia państwa narodowego bez Niemców uwzględnić należy obok przyczyn krótkoterminowych i decydujących – wojny wywołanej przez nazistów i prowadzonej przez nich okupacji – również przyczyny średnio- i długoterminowe. Szukać ich należy w rozprzestrzeniającej się przed I Wojną Światową wizji etnicznie jednolitego państwa narodowego i związanych często z licznymi konfliktami stosunkach nowych państw narodowych z ich mniejszościami po 1918 r." I dalej: "Wypędzenia XX w. wyjaśnić można tylko z uwzględnieniem idei etnicznie jednorodnego państwa narodowego. W miejsce lojalności przednarodowych weszły tu przyporządkowania etniczne. Nawet jeżeli przynależność etniczna zawiera elementy konstrukcji, to przykładowo niemiecka, polska czy też czeska przynależność narodowa były często chętnie akceptowaną formą tożsamości i cechą określającą". Na podstawie tego i innych fragmentów dokumentu należy wnioskować, że zdaniem jego autorów okoliczności "wypędzenia" Niemców były takie same, jak "wypędzenia" dokonywane przez samych Niemców. Brutalna polityka etniczna, która była konsekwentnie prowadzona przez państwo pruskie, zjednoczone (pod pruską batutą) państwo niemieckie oraz przez nazistów, w oczach autorów koncepcji, pod względem ideologicznym niczym się nie różni od działań ówczesnych władz polskich. 

Pójdźmy dalej. Autorzy koncepcji stawiają znak równości między pojęciami "wypędzeń" oraz czystek etnicznych, jak również wprowadzają rozróżnienie między tymi pojęciami i pojęciem ludobójstwa: "Między wypędzeniem a ludobójstwem istnieje istotna różnica: celem czystek etnicznych jest usunięcie pewnej grupy ludności z określonego obszaru. W przypadku ludobójstwa celem sprawców jest nie usunięcie, lecz wymordowanie w miarę możności wszystkich członków określonej grupy. Liczne czystki etniczne w historii wykazywały jednak skutki w zakresie ludobójstwa, nawet jeśli u ich podstaw nie znajdowały się takie założenia. Oznaczało to, że sprawcy co najmniej akceptowali ofiary śmiertelne jako masowe zjawisko towarzyszące. Jasny analityczny rozdział czystek etnicznych i ludobójstwa, wypędzeń i eksterminacji jest istotny dla planowanego Centrum Wystaw, Informacji i Dokumentacji". Także i w tym przypadku skutki przyjęcia takiego rozumienia pojęcia "wypędzeń" w kontekście Polski są jasne: zdaniem autorów koncepcji, wysiedlenie Niemców było czystką etniczną. Także i w tym punkcie mamy do czynienia z kategorycznym stwierdzeniem, niepodlegającym dalszej dyskusji. A inne spojrzenie na sprawę jest jak najbardziej możliwe, o czym piszę w dalszej części opracowania. 

Przyjrzyjmy się jeszcze krótko warstwie historycznej planowanej wystawy.  Koncepcja oczywiście porusza problem kształtowania się polsko-niemieckiej granicy po I Wojnie Światowej: 

"Przy pomocy instrumentu referendum stosowane było nabierające pod koniec I Wojny Światowej na znaczeniu prawo narodów do samostanowienia mając na celu trwałe uregulowanie na drodze pokojowej przynależności terytorialnej poszczególnych regionów granicznych w Europie Środkowej. I tak na pograniczu niemiecko-duńskim i niemiecko-polskim zorganizowane zostały plebiscyty. We wschodnich i zachodniopruskich okręgach wyborczych Allenstein (Olsztyn) i Marienwerder (Kwidzyn) wyniki głosowania jednoznacznie doprowadziły do ich pozostania w Niemczech. Na obszarze plebiscytowym Górnego Śląska zdominowana przez zwycięskie mocarstwa Liga Narodów decyduje po wyniku wynoszącym niemal 60% za Niemcami i 40% za Polską o podziale. Na innych spornych między Polską a Niemcami terenach, jak w dawnych pruskich prowincjach Poznań i częściach Prus Zachodnich dochodzi tak samo jak w Alzacji-Lotaryngii do odstępowania terytoriów bez zapytania o zdanie ludności. Zamieszkały niemal wyłącznie przez Niemców Gdańsk uzyskuje jako wolne miasto status międzynarodowy. O ile niektórym narodom udziela się prawa do samostanowienia, o tyle innym odmawia się go. Miliony Europejczyków znajdują się nagle w granicach tworów państwowych, w których tylko z trudem czują się u siebie. Milion Niemców, ale również kilkaset tysięcy Węgrów decyduje się ze względu na dyskryminacje i represje lub też uczucie wyobcowania w stosunku do nowych państw na opuszczenie swych rodzinnych stron na odstąpionych terytoriach". 

Należy zwrócić uwagę na jednostronność sposobu przedstawienia tej problematyki w dokumencie. Jego autorzy "zapomnieli" wspomnieć , że wymienione sporne tereny były przedmiotem konsekwentnej i długofalowej polityki germanizacyjnej prowadzonej przez Prusy, a potem państwo niemieckie. Celem tej polityki było uzyskanie przewagi "etnicznego elementu niemieckiego" na tych terenach, tak aby za pomocą prawa do samostanowienia mogły one ostatecznie zostać uznane za obszary należące się państwu niemieckiemu. 

Przyjrzyjmy się także i temu fragmentowi dokumentu: 

"Po odrodzeniu Rzeczypospolitej Polskiej Niemcy z trzech wcześniejszych zaborów odnajdują się w nowym państwie. Niemcy z dawnych pruskich prowincji Poznańskiej i Prus Zachodnich oraz wschodniego Górnego Śląska, z habsburskiej Galicji i z carskiej Kongresówki i Wołynia nie rozwijają w sobie jednak aż do gwałtownego końca istnienia II Rzeczypospolitej wspólnej tożsamości mniejszości niemieckiej. Niemieckie mniejszości mogą wprawdzie wypowiadać się w prasie, stowarzyszeniach kulturalnych czy partiach politycznych, jednak „polska polityka wypierania” (Detlef Brandes) prowadziła do wyraźnego spadku udziału ludności niemieckiej w Wielkopolsce, na Pomorzu Gdańskim i na wschodzie Górnego Śląska z 1,2 mln po zakończeniu wojny do 342.000 w roku 1926, jak również do wyparcia języka niemieckiego jako języka nauki szkolnej. Mniejszości niemieckie orientowały się tam politycznie bardziej na Berlin niż na Warszawę i nie odbierały nigdy Polski jako swojego państwa".

Z powyższych słów zdaje się wynikać (choć sprawa nie do końca jest jasna), że żyjący w Polsce Niemcy nie traktowali Polski jako swojego państwa, gdyż rzekomo prowadziło ono "politykę wypierania". W tym kontekście należy wspomnieć o tym, że państwo niemieckie, kwestionując ustalenia Traktatu Wersalskiego, przedstawiało państwo polskie jako „sezonowe”, co właśnie miało osłabić więź Niemców zamieszkałych w Polsce z RP.  Co ciekawe, w innym fragmencie koncepcja wspomina o tej kwestii: 

"Inaczej niż w odniesieniu do granic zachodnich, które zostały uznane w traktacie z Locarno w 1926 r., niemiecka polityka wykorzystuje kwestię mniejszości na wschodzie do podważenia ustaleń wersalskich i osiągnięcia rewizji granic wschodnich: przed rokiem 1933 na drodze dyplomatycznej, później coraz bardziej z zastosowaniem gróźb a w końcu przemocy militarnej. Szybko rosnące wpływy ideologii nazistowskiej na mniejszości niemieckie mają przy tym fatalne skutki w odniesieniu do i tak trudnej wewnątrzpaństwowej integracji i osłabiają lojalność mniejszości wobec nowych państw." Oraz: "Planowany przez nazistów „nowy ład europejski” wykracza daleko poza rewizję ustaleń konferencji pokojowej w Wersalu. Do legitymizacji swoich celów posługują się oni również wynikami niemieckocentrycznych „badań wschodnich” (Ostforschung). Już w czasie Republiki Weimarskiej naukowcy niemieccy utrwalili ideologiczny konstrukt, według którego rozległe części wschodniej Europy traktować należało jako „niemiecki obszar narodowy i kulturowy” a słowiańska większość nie dysponowała według nich cywilizacją na porównywalnym poziomie." I dalej: "Reżim nazistowski wykorzystuje przy tym świadomie tlące się od dawna konflikty między grupami etnicznymi w celu ustabilizowania swych rządów okupacyjnych. Wprowadzenie „niemieckiej folkslisty” jako elementu nazistowskiej polityki ludnościowej zniszczyło tradycyjne regionalne związki i lojalności. Wraz z nią przyporządkowanie do określonej grupy etnicznej stało się cechą określającą pozycję w hierarchii przypisującą ludziom większe lub mniejsze szanse na przeżycie. „Niemiecka folkslista na Ukrainie” służyła przede wszystkim selekcji „folksdojczów” w zależności od ich przydatności do „przedsięwzięcia germanizacji” w ramach „Generalnego Planu Wschodniego”".  

Co ciekawe, z powyższych uwag autorzy koncepcji nie wyciągają dalej idących wniosków odnośnie kwestii wysiedlenia Niemców po II Wojnie Światowej. To w wyniku takich, a nie innych doświadczeń z niemiecką mniejszością po I Wojnie Światowej, państwo polskie miało w pełni uzasadnione obawy przed pozostawieniem ludności niemieckiej na terenach przyznanych Polsce w Poczdamie. Zupełnie oczywistą sprawą jest to, że w przypadku niewysiedlenia Niemców tereny te prędzej czy później wróciłyby do Niemiec,  konkretnie na podstawie prawa do samostanowienia. Państwo polskie, które w wyniku postanowień poczdamskich utraciło mniej więcej połowę swojego terytorium, po utracie "ziem odzyskanych" stałoby się państwem kadłubowym. Kwestia ta jest przez autorów koncepcji konsekwentnie ignorowana. Wyjątek stanowi stwierdzenie: "Zwłaszcza w Polsce i Czechosłowacji panowało na skutek doświadczeń sprzed i z czasu II Wojny Światowej przekonanie, że mniejszości niemieckie nie stanowią lojalnych obywateli. Prawo do samostanowienia i ochrona mniejszości zastąpione zostały polityką rozbicia etnicznego i utworzenia jednorodnych etnicznie państw narodowych".
 
Należy wspomnieć o jeszcze jednej kwestii, dotyczącej warstwy faktograficznej planowanej wystawy. W koncepcji czytamy, że "Niemcy, którzy w okresie władzy nazistów podpisali jako byli polscy obywatele niemiecką folkslistę, zostali zbiorowo potępieni jako „zdrajcy narodu”. W Polsce powstały obozy pracy przymusowej dla Niemców, w odniesieniu do których takie nazwy jak Potulice, Łambinowice, Jaworzno, Świętochłowice czy Sikawa stanowią synonimy okropieństw". Niestety, autorzy tych słów nie wspomnieli o tym, że niemieckie folkslisty przewidywały cztery kategorie folksdojczów i że zbiorowe potępienie dotyczyło osób należących do dwóch pierwszych kategorii. W przypadku pierwszej kategorii chodziło o osoby narodowości niemieckiej, które wykazały się szczególnym przywiązaniem do ideologii narodowego socjalizmu. W przypadku drugiej kategorii chodziło o osoby deklarujące się jako Niemcy, które nie wykazały się określoną aktywnością polityczną. Szczególnie w przypadku osób należących do pierwszej kategorii państwo polskie miało słuszne przesłanki ku temu, by rzeczywiście uznać ich za zdrajców narodu. Należy też wspomnieć o nazistowskim planie dywersyjnym pod kryptonimem Wehrwolf, który przewidywał organizowanie podziemnego ruchu oporu na terenach utraconych przez Wehrmacht.  Dobrze by było, gdyby autorzy koncepcji pracy Fundacji wypowiedzieli się na temat tego, w jaki sposób państwo polskie miało traktować takich niemieckich dywersantów. 

Na zakończenie pobieżnej analizy omawianego dokumentu warto wspomnieć o tym, o czym on nie mówi. Przede wszystkim, autorzy koncepcji zdają się nie dostrzegać, że to właśnie państwo niemieckie (a najpierw Prusy) prowadziło wyjątkowo brutalną, agresywną i konsekwentną politykę etniczną. Koncepcja w ogóle nie wspomina o prześladowaniach Polaków pod zaborami oraz właśnie o prowadzonej przez władze niemieckie germanizacji Polaków. Koncepcja przemilcza fakt, że państwo niemieckie wszelkimi możliwymi sposobami dążyło do całkowitej likwidacji narodu polskiego; działania Polaków wymierzone przeciwko Niemcom natomiast nigdy nie miały na celu likwidacji narodu niemieckiego, lecz były elementem walki o – wręcz biologiczne – przetrwanie narodu polskiego. Planowana wystawa byłaby także dobrą okazją do tego, żeby nagłośnić sprawę ciągłego obowiązywania w Niemczech ustawodawstwa hitlerowskiego, które zlikwidowało istniejącą tam polską mniejszość narodową. 

Co ciekawe, koncepcja w ogóle nie wspomina o pruskim aspekcie wysiedlenia Niemców. Znienawidzony pruski militaryzm  był powszechnie uważany za przyczynę obu wojen światowych, a przesunięcie polsko-niemieckiej granicy miało w pierwszej linii służyć właśnie likwidacji Prus. Zgodnie z zasadą prymatu bezpieczeństwa Europy i sąsiadów Niemiec przed narodowymi interesami niemieckimi, wysiedlenie Niemców z Prus miało służyć zabezpieczeniu pokoju w Europie. Autorzy koncepcji nie zadali sobie trudu, by odpowiednio naświetlić  fakt, że  to właśnie system ochrony mniejszości przyjęty po I wojnie, który miał zabezpieczać pokój, zawiódł, gdyż pozostawione na terytorium państw Europy Środkowej silne grupy mniejszości niemieckiej były przez prawie cały okres międzywojenny przyczyną napięć i wspierały politykę aneksji i agresji.  

Cdn.

4 komentarze:

  1. Chyba nam się cały czas kłania potrzeba prowadzenia zorganizowanej i dobrze przemyślanej polskiej polityki historycznej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno. Gdyby jednak Polska prowadziła taką politykę, to uznano by to za wyraz naszego nacjonalizmu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba tak, ale tylko wtedy gdybyśmy dalej tak dobrze fałszowali historię jak do tej pory.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nasza historie falszuja Prusacy, Rosjanie, Ukraincy, inne nacje i zydzi od 1700 roku. Obecnie dalej co wartosciowszy element narodu polskiego jest mordowany przez wypadki i "samobojstwa", a 3 miliony mlodych bedzie mieszkalo za granica. Populacja Polski obnizy sie do 20 mln juz w 2050 roku

    OdpowiedzUsuń