3.12.2014

Między Wielkim Zachodem a Katechonem, czyli więcej rozsądku, Panowie!

Aż chciałoby się powiedzieć: nie mój cyrk, nie moje małpy. Niestety, trudno nie zareagować na to, co się dzieje w polskiej przestrzeni publicznej wokół sprawy ukraińskiej. Dostrzegam jednak pewną pozytywną stronę tegoż „cyrku”: działa on jak papierek lakmusowy, za pomocą którego można wykryć, u kogo działa jeszcze zdrowy rozsądek. Niestety, wyniki „testu” są dość zatrważające… Co więcej, także w obozie konserwatystów, którzy przecież – przynajmniej w teorii – zdrowy rozsądek szczególnie cenią.
 
Jeśli przyjrzeć się wypowiedziom byłego i aktualnego prezesa Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego (KZ-M), Artura Górskiego i Adama Wielomskiego, trudno nie popaść w przygnębienie… Pierwszy z nich wyznaje wiarę w Wielki Zachód, którego Polska powinna bronić przeciwko Rosji, drugi natomiast w Putina-Katechona, który obroni Polskę przed tym samym Zachodem. Niestety, oba stanowiska są równie błędne, czy wręcz – obłędne.
 
Zacznijmy od credo posła Artura Górskiego. W jednym z jego komentarzy padają słowa: dogmat obrony wolności jest w USA ponadczasowy i ponadpartyjny. Zrozumie to każdy, kto uważnie słuchał konferencji prasowej sekretarza stanu USA Johna Kerrego w Kijowie. Ten demokrata mówił wczoraj językiem przedstawiciela ekipy… Ronalda Reagana. Mówił bez umizgów wobec Rosji i bez ważenia słów w stylu miękkiej, europejskiej dyplomacji. W Ameryce duch Zachodu jeszcze nie umarł”. Poseł Górski na pewno automatycznie użył wyrażenia „dogmat obrony wolności", ale fakt użycia takiego sformułowania mówi trochę na temat kondycji światopoglądowej formacji politycznej, którą poseł reprezentuje. Sformułowanie to bowiem dobrze wskazuje na quasireligijny charakter zachodniej koncepcji wolności, która ma swoje korzenie w Oświeceniu i do której odwoływały się wszystkie nowożytne rewolucje. Natomiast do konserwatyzmu, jaki swego czasu reprezentował poseł Górski, nie ma to się nijak!
 
W innym komentarzu Artur Górski stwierdza, iż: „W Europie mamy największy kryzys od rozpadu Jugosławii”. Niestety, poseł PiS, podobnie jak cała jego partia i znienawidzone przez nią PO, powiela zachodnią propagandę na temat rozpadu Jugosławii. Nie, Panie Pośle, Jugosławia się nie rozpadła. Ten kraj został w sposób planowy i celowy rozbity, głównie za sprawą RFN i USA. Szczególnie RFN było zainteresowane zniszczeniem swojego „odwiecznego” wroga na Bałkanach, czyli Serbii. Oczywiście przy pomocy swojego równie „odwiecznego” sojusznika, Chorwacji, w której – podobnie jak na Ukrainie – faszyzm przybrał szczególnie brutalną postać. Serbia została zniszczona, bo nie znalazła żadnego wsparcia ze strony Rosji. Oderwane zostało od niej terytorium uważana za jej kolebkę. A ponieważ niszczenia niezwykle cennych kosowskich zabytków dopuścił się Zachód i także – tym razem – jego muzułmańscy sojusznicy, nikt się tym nie oburzał! Tak Panie Pośle, kiedy Rosja broni swojej mniejszości na Krymie, pisze Pan: „Ukrainie grozi nie tylko wojna domowa, inspirowana przez Moskwę, ale także otwarta agresja Rosji i aneksja Krymu”. Kiedy Jugosławia została pogrążona w inspirowanej przez Zachód – a przede wszystkim USA i RFN – wojnie domowej i kiedy Serbię ograbiono z jej terytorium, tworząc jedno z najbardziej mafijnych państw świata, i to w środku Europy, to nazywało się to „dogmatem obrony wolności” w praktyce! Skąd ta schizofrenia, Panie Pośle?
 
Artur Górski stwierdza dalej: „Należy pamiętać, że Władimir Putin jako samowładca jest nieprzewidywalny. Jak powiedziała do prezydenta USA Baracka Obamy kanclerz Niemiec Angela Merkel, Putin "jest odrealniony, żyje w innym świecie". Żyje w świecie marzeń o imperialnej Rosji, przekonany o potędze swojego państwa i słabości Zachodu”. Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że wypowiedzi przywódców USA i RFN są dla posła Górskiego ostatnią wyrocznią. W końcu reprezentują oni ten Wielki, Oświecony Zachód, do którego tęsknie wzdychamy, nie dostrzegając, że ten Zachód traktuje nas jak białych murzynów. Nie, Putin, w przeciwieństwie do posła Górskiego, polskich polityków, dziennikarzy i wyborców, jak najbardziej twardo stąpa po ziemi, i dokładnie wie, co USA i RFN mogą zgotować jego państwu. Dokładnie to samo, co zgotowali Polsce, a czego „odrealnieni” Polacy, żyjący w przekonaniu o własnej wolności, nie dostrzegają.
 
To „odrealnienie" posła Górskiego staje się szczególnie widoczne, kiedy oburza się na prezydenta Janukowicza, za to, że ten „Z własnego kraju uciekł chyłkiem, by z terytorium Rosji potępiać nową ukraińską władzę.” Panie Pośle, czy naprawdę Pan nie pamięta, w jaki sposób ten rzekomo cywilizowany Zachód potraktował Saddama Husseina, Osamę bin Ladena oraz Kadafiego? To właśnie w momencie mordowania tych osób Zachód pokazał swoją prawdziwą, bestialską twarz! Jak bardzo trzeba być „odrealnionym”, żeby tego nie dostrzegać?! Tak na marginesie, śmierć Miloševica także do dziś nie została wyjaśniona. Prezydent Janukowicz doskonale wiedział, co go czeka, jeśli wpadnie w łapy Zachodu. Uciekał, bo dobrze znał jego mało cywilizowane zwyczaje.
 
Poseł Górski stwierdza dalej: „Nowy rząd na Ukrainie jest rządem jedności narodowej wszystkich sił politycznych, które chcą niezależności Ukrainy od Moskwy i które utożsamiają się z Europą. Jeśli nawet formalnie dążą do integracji z UE i zapraszają NATO, to właśnie w celu utrwalenia niezależności od Kremla. Chcą, aby ich państwo było traktowane przez Rosję jako partner gospodarczy, a nie jako twór politycznie zwasalizowany. Nie chcą, by Ukraina była kolonią rosyjską”. Cóż, jako przedstawiciel państwa zwasalizowanego przez Berlin, pan poseł Górski zdaje się twierdzić, iż lepiej być wasalem Niemiec niż Rosji. Niemcy finansują w końcu UE, która z kolei chętnie trzyma na swoim garnuszku polskie lumpenelity… W kwestii utożsamiania się z Europą dodam jeszcze, że z tych słów należy wnioskować, iż poseł Górski utożsamia się z tzw. wartościami europejskimi, czyli prawdziwie neobolszewickim programem zniszczenia człowieka. Niestety, ale innej Europy na tym magicznym Zachodzie w tej chwili już nie ma! Rewolucja bolszewicka była dziełem Zachodu (podrzuconym Rosji, żeby ją zniszczyć), i ten Zachód w swoim nowym wydaniu zupełnie podbiła. Cóż, poseł Górski widocznie hołduje tradycji polskiej martyrologii i najpierw będzie walczył o to, żeby Polska była jak najbliżej tego Zachodu, po to, by potem ją przed nim bronić…
 
Pozwolę sobie skomentować także te oto słowa Górskiego: „O mistyfikacji ze strony Rosji świadczy to, że Putin wysłał wojska rosyjskie na Krym bez emblematów i okłamuje opinię publiczną, że to nie są wojska rosyjskie”. Widocznie Putin sporo nauczył się od Zachodu, który lubi, za pomocą swoich płatnych najemników, destabilizować państwa posiadające niewygodne dla siebie rządy… Ale ponieważ w tym przypadku chodzi o Rosję, więc należy stosować specjalne kryteria oceny. Sporządzone specjalnie dla Rosji.
 
Pan Poseł stwierdza także, że Putinuważa, że Europa gnije”. No cóż, czy nie ma racji? I dalej o Putinie: „Jest przekonany, że UE i Amerykanie nie będą w stanie mu się przeciwstawić, gdyż nie zdecydują się na otwartą konfrontację i konflikt. A jeśli nawet wprowadzą ograniczone sankcje, Rosja, która kontroluje energetycznie znaczną część Europy, nie tylko nie boi się tych sankcji, to nawet może wprowadzić swoje sankcje, choćby zakręcając kurki z gazem i ropą. Unia Europejska ma tego świadomość i mimo twardej retoryki, zna ograniczoność swoich możliwości”. Jedni zakręcają kurki z gazem i ropą, a inni – dotacje europejskie. Ja tu nie widzę żadnej różnicy…
 
Stwierdzenie Górskiego, iż: „W interesie Polski jest integralna terytorialnie, niepodległa, maksymalnie suwerenna Ukraina, wolna od rosyjskich wpływów”, można skwitować pytaniem: a co z niemieckimi wpływami? Zważywszy na to, że to właśnie w Niemczech, USA i w Kanadzie po II wojnie światowej schronienie znaleźli banderowcy, nie jest to pytanie bynajmniej retoryczne… Może panu Górskiemu należy przypomnieć, że sam Bandera po wojnie spokojnie sobie żył w Monachium, do czasu, gdy został „sprzątnięty” przez agenta KGB. Ach, ci agenci KGB, oni jakoś tych banderowców nie lubią…
 
Na deser zostawiłam wypowiedzi, które napawają mnie szczególnym niepokojem: „Ale też nasze poparcie dla aspiracji narodu ukraińskiego może przełamać wzajemne niechęci, wynikające ze zbrodni Banderowców na Polakach” oraz „Ukraińcy, którzy nie lubili Polaków, mogą stać się naszymi przyjaciółmi. Polacy, którzy nie mieli zaufania do Ukraińców, mogą teraz podać im braterskie dłonie”. Właściwie, to wypowiedzi te napawają mnie przerażeniem. Panie Pośle, a co Ukraińcy zrobili w tym kierunku, żeby wnuki ich ofiar mogłyby podać im dłoń? Czy prosili o przebaczenie? I tak na marginesie, retoryka „braterskich dłoni” godna jest bolszewika, a nie rzekomo konserwatywnego polityka.
 
I na samo zakończenie należy odnieść się do tegoż wyznania wiary posła Górskiego: „Wspólnie wybieramy Europę i Amerykę, wspólnie przeciwstawimy się roszczeniom rosyjskiego, azjatyckiego niedźwiedzia. To nasz wspólny, żywotny interes”. Jaką Europę? Jaką Amerykę? I na jakich zasadach?!
 
Niestety, ale z wypowiedzi posła Górskiego tchnie najprawdziwszy „duch Zachodu”: jakobinizm, obłuda i kiedy przychodzi co do czego, brutalność. Stąd nietrudno zgodzić się ze słowami Adama Wielomskiego, kiedy ten pisze: „Czytam wpisy Artura Górskiego i jestem zdruzgotany. Zwykle ludzie w młodości są jakobinami, a na starość przechodzą na pozycje konserwatywne. Tutaj obserwujemy proces odwrotny”. Jednakże z dalszym ciągiem wypowiedzi Wielomskiego jest już trudniej się zgodzić: „Rewolucjonista, zwolennik Majdanu, wróg konserwatywnej władzy Katechona”. Oczywiście, wszystko rozbija się o obwołanie Putina Katechonem.
 
Co Wielomski miał na myśli, dokładnie wyjaśnia oświadczenie redakcji portalu konserwatyzm.pl, pt. „Apel do Prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina o nieprzyjęcie pokojowej nagrody Nobla w przypadku jej uzyskania”. W oświadczeniu tym czytamy: „Apelujemy do prezydenta Rosji Władimira Putina o nieprzyjęcie pokojowej nagrody Nobla w przypadku jej uzyskania. Katechon nie ma na ziemi władzy nad sobą ani równego sobie (Hi 41,25). Władimir Putin jest naszym zdaniem rodzajem katechona, czyli tego, który powstrzymuje przyjście politycznego antychrysta. Za jego prezydentury Rosja odrodziła się ekonomicznie, militarnie i politycznie po latach jelcynowskiej smuty i – ku zaskoczeniu wielu – stała się jedynym racjonalnym mocarstwem, stojącym na straży przestrzegania prawa międzynarodowego, obrońcą legalnej władzy przed fanatyzmem islamskim i rewolucyjnym”.
 
Śmiem przypuszczać, że Putin, gdyby dowiedział się o tym, że został obwołany Katechonem, w pierwszej chwili bardzo by się tym zdziwił… Jednakże na pewno szybko dostrzegłby propagandową wartość takiej wizerunkowej „stylizacji”. W tej kwestii Artur Górski ma rację – retoryka trzeciego Rzymu na pewno szybciutko stałaby się jednym z najważniejszych elementów rosyjskiej propagandy…
 
Dokonana przez Adama Wielomskiego „katechonizacja” Putina stanowi dla mnie przejaw innego rodzaju niż u Artura Górskiego quasireligijnej egzaltacji. Owszem, Putin jest politykiem niezwykle skutecznym, który dba o interesy swojego kraju. Ale stawianie go na czele kontrrewolucji jest, mówiąc delikatnie, także przejawem „odrealnienia”. Prawdziwa kontrrewolucja wymaga czegoś więcej niż bronienia swojego stanu posiadania przed Zachodem, czy nawet zakazywania pederastii. Kontrrewolucja wymaga zdecydowanego odrzucenia retoryki rewolucyjnej, a tego u Putina nie widać. Czy Putin obruszał się, kiedy Gerhard Schröder nazywał go „kryształowym demokratą”? Nie bardzo. Czy Putin kiedykolwiek krytykował doktrynę praw człowieka? Nie, on ją tylko interpretuje po swojemu. Jeśli chodzi o jego stosunek do cerkwi, można spekulować, na ile wynika on z głębokiej religijności, a na ile z politycznej kalkulacji. A być może ze zwykłej próżności – w końcu trudno kreować się na cara bez błogosławieństwa cerkwi. Na pewno zdjęcia z cerkiewnym wystrojem w tle bardzo ładnie wychodzą …
 
Podstawowy problem z „katechonizacją" Putina polega jednak na tym, że jest ona przejawem wulgaryzacji idei Katechona, który przestaje należeć do porządku duchowej walki dobra ze złem, a zostaje wtłoczony w polityczną retorykę starcia liberalizmu z antyliberalizmem. Nie rozumiem, skąd Adam Wielomski bierze swoją pewność, że Antychryst nie okaże się być antyliberałem…
 
Wracając do Putina, należy jeszcze stwierdzić, że tak jakoś zawsze bywało, iż Rosja prędzej czy później z tymże Zachodem się porozumiewała – własne interesy zawsze przeważały nad jakimś politycznym idealizmem. Tak, Putin jest realpolitykem, w przeciwieństwie do obu panów z KZM-u, którzy są przedstawicielami dwóch form egzaltowanego idealizmu.
 
Jak więc powinna kształtować się nasza polityka i w stosunku do Zachodu i Rosji? Rafał Brzeski pytany o to, czy Polacy powinni stawiać na Niemców, czy na Rosję, zawsze odpowiada: na samych siebie (a mnie w tym momencie przypomina się transparent z filmu „Ubu Król”: „Obce mocarstwa gwarancją naszej niepodległości”…). Oczywiście nie będę tutaj przedstawiać swojej wizji polskiej polityki, bo nie sposób tego zrobić w ramach tego tekstu. Na pewno jednak trzeba stwierdzić, że Polska, taką jak chciałabym ją widzieć, jest obca cywilizacyjnie zarówno w stosunku do współczesnego Zachodu, jak i do Rosji. Dlatego moim zdaniem powinniśmy stworzyć własny pomysł na zagospodarowanie europejskiego centrum. Od razu zaznaczam, że nie mam tutaj na myśli żadnego projektu politycznego odwołującego się do koncepcji międzymorza. Moim zdaniem, powinniśmy stać się ośrodkiem, który będzie promieniował na całą Europę, i to poprzez konsekwentną walkę o urzeczywistnienie nowej koncepcji wolności. Powinniśmy odrzucić zarówno jakobińskie rozumienie wolności, jak i wystrzegać się wschodniego „zamordyzmu”, który jest nam zupełnie obcy. Chcemy kontrrewolucji? To zacznijmy ją przeprowadzać przeciwko brukselskiemu molochowi, który administruje nowoczesnym lumpenproletariatem za pomocą nowoczesnych lumpenelit. Ale róbmy ją, stosując metody stosowane przez Polaków zamieszkałych w zaborze pruskim, czyli przez pracę u podstaw. Zacznijmy gromadzić we własnych rękach kapitał (a nie zapożyczać się u światowej finansjery), bo niezależność materialna jest podstawą prawdziwej wolności i suwerenności. Wydzierajmy możnym tego świata media, zacznijmy wychowywać naród po swojemu: w duchu umiłowania do wolności, która zakłada realną odpowiedzialność za najbliższe otoczenie. Zwalczajmy natomiast propagandę wolności urojonej, bo de facto zadekretowanej przez urzędników. Zamiast biernie kopiować to, co Zachód dyktuje, i cieszyć się jak małpki, które zostały pogłaskane po główce, bo były grzeczne, zacznijmy szanować samych siebie, własną kulturę i własną pracę. Jak mamy obronić się przed Rosją? Cóż, Rosja szanuje tych, którzy szanują samych siebie i potrafią stanowczo bronić własnych interesów. Niestety, poseł Górski, jak i większość Polaków myli stanowczość z histerycznością. A dopóki zachowujemy się jak omdlewająca dziewica, szukająca silnego ramienia – narażamy się na niebezpieczeństwo, że zostaniemy zgwałceni… Wszak w tej chwili trudno nas za cokolwiek szanować. Za to, że grzecznie implementujemy wytyczne płynące z Brukseli? Ciągle patrzymy na siebie tak, jak chciałby widzieć nas Zachód: jak na uczniaków, którzy wzorowo odrobili zadanie domowe. A może najwyższy czas, żebyśmy spojrzeli na siebie oczami Putina? To byłaby dobra lekcja dla polskich lumpenelit, które może w końcu nawiązałyby kontakt z rzeczywistością i zauważyły, że jesteśmy biedną, wymierającą i politycznie nic nieznaczącą neokolonią Wielkiego Zachodu.
 

2 komentarze:

  1. Gratuluję Pani Magdo! Wykazała Pani tzw. "męską postawę" i w przeciwieństwie do wielu zachowała zdrowy rozsądek i roztropność. Niestety tych cech brakuje naszym "elytom".

    Swego czasu przeczytałem świetny artykuł prof. Bartyzela:

    http://www.legitymizm.org/lakierki-walonki

    Być może zdarzyło się Pani przeczytać, jeśli nie to polecam lekturę.

    Pesymizmem napawa mnie fakt, że niestety zarówno Pani pogląd jak i myśl prof. Bartyzela, że brak nam umięjętności liczenia na samych siebie vel Trzeciej Partii jest cały czas ponurą rzeczywistością, a perspektyw na zmianę ku lepszemu brak.

    Choć podobno "nadzieja matką głupich", wierzę, że jednak przebudzenie przyjdzie w porę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo za link do tekstu profesora Bartyzela, którego bardzo cenię. Tego artykułu jednak nie znałam. Nadziei tracić nie można, choćby po to, żeby nie stać się cynikiem...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń