[…] Fenomen społeczeństwa masowego,
z charakterystyczną dla siebie standaryzacją i homogenizacją, wydaje się
stać w sprzeczności do idei rewolucji podmiotów, która dąży do radykalnej
emancypacji tego, co subiektywne. „Scentralizowana władza administracyjna
trudna jest na ogół do pogodzenia z dążeniami do autonomii i samorządności
funkcjonalnie i kulturowo zróżnicowanego społeczeństwa”[i].
Mamy więc tutaj do czynienia z pewną systemową ambiwalencją,
która sprawia, że prawo tkwi w pewnym „szpagacie” między jednostkową autonomią
a technokratyzmem. W epoce, w której wzajemna zależność ludzi od siebie jest
coraz większa, kiedy „[s]kutki decyzji podejmowanych w jednych regionach czy
sferach aktywności ludzkiej coraz bardziej zależą od programów realizowanych w
innych regionach czy branżach”[ii],
państwo musiało jednak znaleźć sposób na skuteczne zarządzanie masami ludzkimi.
Wyrazem tego jest przejście od systemów represyjnych, polegających na
sterowaniu społeczeństwem poprzez zakazy i sankcje, do systemów promocyjnych, w
których główną rolę odgrywają nakazy i gratyfikacje[iii].
W systemach tych podstawową rolę odgrywa regulacja poprzez bodźce: „W tym
przypadku normodawca po to, by osiągnąć określone cele gospodarcze lub
finansowe odwołuje się nie do nakazów i zakazów konkretnego postępowania, ale
do różnego rodzaju bodźców finansowych, takich jak subwencje, subsydia, ulgi,
koncesje, zwolnienia, zamówienia rządowe czy dotacje. […] Jeszcze bardziej
subtelna i zdobywającą sobie coraz większą popularność formą regulacji poprzez
bodźce jest sterowanie perswazyjne (Überzeugungsprogramme). W tym
przypadku prawo, by osiągnąć określony cel, odwołuje się do perswazji,
inicjując programy edukacyjne, kampanie reklamowe czy propagandowe (alkohol,
nikotyna, zdrowie, ochrona środowiska), zamiast bezpośrednio zakazywać lub
nakazywać określone działania”[iv].
Sterowanie poprzez bodźce zostawia więc decydentom pewne
otwarte opcje[v].
Jednakże, w przypadku skutecznej perswazji, będą oni korzystać z tych opcji w
sposób pożądany przez państwo.
W celu legitymizacji podejmowanych przez siebie działań
państwo może więc powoływać się na autonomię jednostek, jednocześnie
kształtując ich subiektywne preferencje w pożądanym przez siebie kierunku. W
ten sposób może stworzyć jedność społeczną i sprawić, że społeczeństwo nie
będzie ciągle rozrywane wewnętrznymi konfliktami wynikającymi z braku istnienia
w nim wspólnych wyobrażeń na temat tego, co dobre czy właściwe[vi].
Co więcej, państwo może nawet aktywnie uczestniczyć w procesie takiego
kształtowania preferencji jednostek, aby były one jeszcze bardziej podatne na
stosowane przez państwo środki sterowania masami, i to poprzez odpowiednie
ukształtowanie ich wyobrażeń na temat tego, co jest racjonalne, a co nie[vii].
Czysto formalna autonomia jednostek może więc stać się
środkiem do tego, by rzekomo wolne, lecz faktycznie odpowiednio zaprogramowane
jednostki działały na rzecz realizacji dalszego „postępu”. Przykładem tego, w
jaki sposób retoryka „samospełnienia się” może zostać wprzęgnięta w realizację
Baconowskiego ideału postępu społecznego, stanowi kwestia dopuszczalności
przerywania ciąży. Środowiska feministyczne, które walczą o prawo do aborcji
dla kobiet, powołują się na argument prawa kobiet do „samorealizowania się”.
Najczęstszymi warunkami dopuszczalności aborcji, które udało im się wywalczyć w
większości państw liberalnych są: trudna sytuacja materialna kobiety,
obciążenie dziecka wadami genetycznymi, zagrożenie życia kobiety oraz poczęcie
dziecka w wyniku gwałtu. W dwóch pierwszych przypadkach na pewno można dostrzec
wartościowanie, które wydaje się być wyjątkowo zbieżne z tym, które leżało u
podstaw Baconowskiego projektu „Nowej Atlantydy”. Chodzi o jego ideał postępu,
który sprowadzał się do stopniowego eliminowania ze społeczeństwa biedy i
chorób. Ideał ten nie musi być realizowany przez działania bezpośrednio
podejmowane przez państwo, lecz także mogą mu służyć działania poszczególnych
jednostek, posiadających odpowiednie preferencje. W tym konkretnym przypadku
chodzi o przekonanie, że lepiej jest, by dziecko się nie narodziło, niż żeby
zarówno ono, jak i jego matka mieli żyć w biedzie. To samo dotyczy kwestii
dzieci chorych i upośledzonych: zarówno dla takich dzieci, jak i ich rodziców
rzekomo lepiej jest, by się nie urodziły[viii].
Do tego dochodzi silnie upowszechnienie się w społeczeństwach masowych
przekonania, że wielodzietność jest swego rodzaju patologią, właściwą
najbiedniejszym warstwom społecznych, ewentualnie „fanatykom religijnym”. A to
także sprzyja społecznej akceptacji dopuszczalności aborcji. Mamy więc tutaj
niewątpliwie do czynienia z pewnym wzorcem indywidualnego sukcesu, który ściśle
związany jest z konsumpcyjnym stylem życia. Dzięki funkcjonowaniu tego wzorca,
jednostki podejmują — formalnie autonomiczne — decyzje, które zapewniają dalszy
rozwój społeczeństwu konsumpcyjnemu.
Leżące u podstaw rewolucji podmiotów
przekonania filozoficzne, czyli subiektywizm, relatywizm i postmodernistyczny
konstruktywizm[ix],
mogą stać się środkiem prowadzącym do powstania technokratycznego paternalizmu
albo nawet totalitaryzmu[x].
Im większy bowiem stopień zróżnicowania indywidualnych projektów życiowych, tym
większą rolę musi odgrywać państwo, które będzie rozgraniczało poszczególne
„strefy wolności”, tak by nikt nie realizował swojego projektu na koszt innych[xi].
Ponadto im mniejszy w społeczeństwie jest obszar autentycznie wspólnych
wartości, tym większą rolę musi odgrywać technokratyczna machina państwowa,
która będzie tworzyła jedność społeczną. Co więcej, im silniej obywatele
podzielają przekonanie, że wszystko jest tylko „społeczną konstrukcją”, tym
większe jest społeczne przyzwolenie dla „konstrukcyjnych” i „dekonstrukcyjnych”
działań podejmowanych przez państwo. Technokracja, która jest zjawiskiem
przeobrażania polityki w administrację i obiektywizowania procesu decyzji[xii],
wydaje się być jedyną odpowiedzią na pogłębiającą się dyferencjację
aksjologiczną ponowoczesnych społeczeństw.
Należy w końcu przypomnieć, że u podstaw Hobbesowskiej koncepcji
państwa-Lewiatana leżało jego osobiste doświadczenie wojen religijnych, którymi
targana była współczesna mu Anglia[xiii].
Hobbes był naocznym świadkiem tego, co się dzieje, kiedy w społeczeństwie
zanika wspólny ethos. Jego odpowiedzią była koncepcja zakładająca, że w
świecie, w którym jedność społeczna nie może zostać ufundowana przez wspólny ethos,
jedność taka musi zostać stworzona odgórnie przez państwo. I faktycznie,
zadaniem nowoczesnego państwa stało się skuteczne osiąganie takich celów jak
bezpieczeństwo oraz dobrobyt obywateli, w zamian za co obywatele musieli
podporządkować się kierowniczym przedsięwzięciom państwa[xiv].
W celu wypełnienia swojego zadania, nowożytne państwo szuka
takich rozwiązań, które po prostu będą skuteczne. Obecnie są to już wspomniane
metody sterowania perswazyjnego, czyli tworzenie społecznego konsensu poprzez
techniki public relations. Doskonale rozumiał to E. Bernays, który swoją
słynną pracę pt. „Propaganda” rozpoczyna takimi słowami:
„Świadome i celowe manipulowanie sposobem zachowania i
nastawieniami mas jest istotną częścią składową społeczeństw demokratycznych.
Organizacje, które pracują w ukryciu, kierują procesami społecznymi. To one są
właściwym rządem w naszym kraju. Jesteśmy rządzeni przez osoby, których
nazwisk jeszcze nigdy nie słyszeliśmy. Wpływają na nasze przekonania, nasz
gust, nasze myśli. Jednakże to nie jest żadnym zaskoczeniem, taki stan rzeczy
jest tylko logiczną konsekwencją struktur naszej demokracji: kiedy wielu ludzi
ma żyć w społeczeństwie możliwie bezkonfliktowo, procesy sterowania tego
rodzaju są niezbędne”[xv].
T. Ślipko słusznie zwraca uwagę, że w takiej — zorientowanej
wyłącznie na skuteczność zarządzania — strukturze nie ma w ogóle miejsca na
afirmację człowieka jako osoby. Człowiek zostaje zredukowany do elementu
wkalkulowanego w całość rachunku technicznego, mającego zapewnić maksymalną
efektywność planowanym procesom socjotechnicznym: „Nad tym wszystkim zaś panuje
inny «człowiek»: człowiek — władca maszyn, za pośrednictwem maszyny — władca przyrody,
a poprzez przyrodę — władca społeczeństwa, powiedzmy krótko —
«człowiek-technokrata»”[xvi].
Tacy ludzie-technokraci, w myśl własnej koncepcji prawa makrorozwoju
społecznego, dyktują stan rzeczy, w którym nie tylko świat przyrody, ale — co
ważniejsze — także świat ludzkich osób jest coraz bardziej jednostronnie
uzależniony od politycznych, a także ekonomicznych i społecznych ośrodków
dyspozycyjnych wszechstronnie stechnicyzowanego społeczeństwa[xvii].
Wskazując na niebezpieczeństwo powstania totalitaryzmu technokratycznego, T.
Ślipko stwierdza:
„Deklaracje ekskluzjonistów o wolności i poszanowaniu praw
jednostki musiałyby się zamienić w dym czczych marzeń filozofów wobec twardej
rzeczywistości, w której klucze do całokształtu życia społecznego
spoczywałyby w rękach komputerowego gubernatora w postaci odpowiednich elit
społecznych”[xviii].
Rację ma T. Ślipko, przestrzegając przed niebezpieczeństwem
takiego technokratycznego totalitaryzmu, jednakże rację ma także E. Barnays,
który stwierdza, że współczesnymi demokracjami nie da się sterować bez
skutecznych technik propagandowych. Jeśli bowiem komunikacja międzyludzka nie
jest zorientowana na poszukiwanie wspólnego dobra, lecz na artykułowanie swoich
partykularnych roszczeń, państwo musi znaleźć środek, który w sposób skuteczny
zapewni społeczeństwu funkcjonowanie. A ponieważ współczesny człowiek uznał, że
nie ma żadnych obiektywnych wartości, które mogłyby stworzyć podstawę dla
jedności społecznej, stworzenie takiej jedności staje się wyłącznie kwestią
techniki, a technika szuka metod skutecznych.
Na
gruncie paradygmatu nowożytnego, czyli absolutyzacji rozumu instrumentalnego i
odrzucenia logosu i ethosu jako podstawy działań politycznych,
proces taki wydaje się być nieunikniony. Zwrot ku poiesis, czyli ku
temu, co można zmierzyć, zważyć i odpowiednio przekształcić, redukuje człowieka
do zwykłego tworzywa, które także można dowolnie przekształcać. Wolność, o
której posiadaniu przekonany jest przeciętny współczesny człowiek, okazuje się
więc być w dużej mierze iluzją[xix].
[i]
L. Morawski, Główne problemy współczesnej filozofii prawa. Prawo w toku przemian, Wydawnictwa Prawnicze PWN,Warszawa 2000 s. 68.
[ii]
L. Morawski, Główne problemy, s. 33.
[iii]
L. Morawski, Główne problemy, s. 57.
[iv]
L. Morawski, Główne problemy, s. 57–58.
[vi] Na
temat dialektyki między „duchem obiektywnym” i „duchem subiektywnym”: M.
Ziętek, Verfügungsmacht über eigenen Körper im technischen Zeitalter —
eine Illusion?, [w:] Gehört mein Körper noch mir? (Straf-) Gesetzgebung
zur Verfügungsbefugnis über den eigenen Körper in den Lebenswissenschaften.
Tagungsband der Interdisziplinäre BMBF-Klausurwoche „Gehört mein Körper noch
mir?”, red. S. Beck, Nomos Verlag, Baden-Baden 2012, s.
129–152.
[vii]
Jest to szczególne widoczne w Niemczech,
gdzie pojęcie „uświadamiania” (Aufklärung) odgrywa bardzo dużą rolę.
Takie „uświadamianie” dokonywane jest przez wiele publicznych instytucji, bądź
też prywatnych, wspieranych finansowo przez państwo. Najbardziej
charakterystycznym przykładem jest Centrala Federalna ds. Uświadamiania
Zdrowotnego (Bundeszentrale für gesundheitliche Aufklärung, BZgA), która jest
bardzo aktywna także w kwestii edukacji seksualnej. Innym przykładem jest
Centrala Federalna Kształcenia Politycznego (Bundeszentrale für Politische
Bildung).
[viii]
Współczesna eugenika tym się różni od tej
uprawianej w III Rzeszy, że nie jest podporządkowana oficjalnej państwowej
ideologii, której celem było stworzenie lepszej rasy. Jednakże bez wątpienia u
podstaw zarówno współczesnej eugeniki, jak i tej upowszechnianej w III Rzeszy,
tkwi to samo wartościowanie, czyli przekonanie, że istnieje życie, które nie
jest warte życia (lebensunwertes Leben). Na temat eugeniki
nazistowskiej: A.J. Katolo, Eugenika i eutanazja. Doświadczenia hitlerowskie,
Fundacja Instytutu Globalizacji, Warszawa 2012, passim.
[ix]
E. Thompson, Postmodernizm, pamięć,
logocentryzm, [w:] (Nie)Obecność. Pominięcia i przemilczenia w
narracjach XX wieku, red. H. Gosk, B. Karwowska, Dom Wydawniczy Elipsa,
Warszawa 2008, s. 37–53.
[x]
O nowym „paternalizmie bez ojca” pisze
Ch. Lasch, The culture of
Narcissism. American Life in an Age of Diminishing Expectations, W.W.
Norton & Company, Nowy Jork, Londyn 1991, s. 222–232. Przed
totalitaryzmem przestrzega T. Ślipko, co zostanie przedstawione w dalszej
części tekstu.
[xi]
Pytanie o możliwość stworzenia etyki w
świecie konsumentów stawia Z. Bauman w pracy pt. Does ethics have a chance in a world of
consumers?, Harvard
University Press, Cambridge (Massachusetts) 2009, s. 31–77. Także Ch.
Lasch wskazuje na problem rosnącego narcyzmu i wynikających z tego problemów
dla funkcjonowania państwa, (przyp. 71), passim.
[xii] R. Skarzyński, Technika jako metoda zachowania rzeczywistości. Główne idee konserwatyzmu technekratycznego,„Archiwum Historii Myśli Politycznej” 1998, nr 7, s. 68.
[xiii] R.
Koselleck, Kritik und Krise, Suhrkamp Taschenbuch Verlag,
Freiburg/Monachium 1959, s. 11–32.
[xiv] C. Schmitt, Der
Staat als Mechanismus bei Hobbes und Descartes, „Archiv für Rechts- und Sozialphilosophie” 1937, nr
XXX, 4, s. 163. Techniki utrzymania się
przy władzy szeroko opisał N. Machiavelli w utworze pt. Książę. Rozważania nad pierwszym
dziesięcioksięgiem historii Rzymu Liwiusza, Warszawa 1994.
[xv]
E. Bernays, Propaganda. Die Kunst der Publik Relations, orange press, Freiburg 2007, s. 19. Na temat dorobku E. Bernaysa i
narodzin PR: L. Tye, The Father of Spin, Holt Paperback, Nowy Jork 1998,
passim. Krytycznie: E.S. Herman, N. Chomsky, Manufacturing consent.
The Political Economy of the Mass Media, Pantheon Books, Nowy Jork 2002, passim.
[xvi]
T. Ślipko, Bioetyka. Najważniejsze problemy, Wydawnictwo Petrus, Kraków 2009, s. 51.
[xvii] T. Ślipko, Bioetyka, s. 40.
[xviii]
T. Ślipko, Bioetyka, s. 40.
[xix]
O paradoksie współczesnego liberalizmu mówi
J. Bartyzel, który słusznie wskazuje na to, że postęp wymaga coraz głębszych i
dalej idących interwencji w życie obywateli, co nie spotyka się z krytyką ze
strony „postępowych liberałów”: „Wymaga to od liberałów — w których rękach
znalazł się ster rządów — wykorzystania całej siły aparatu państwa do zburzenia
wszystkich «Bastylii przesądów» i skonstruowania nowego «lepszego»
społeczeństwa. Chociaż myślenie takie było logiczną konsekwencją politycznej
egalitaryzacji liberalizmu, to jednak pojawienie się tej skrajnie
rewizjonistycznej i czysto już lewicowej postaci liberalizmu postępowego
(progresywnego) stanowiło oczywisty paradoks. Liberalizm przecież powstał jako
swego rodzaju anty-polityczny sprzeciw wobec władzy absolutystycznej (którą bez
żadnych zahamowań nazywał często «despotyzmem»), teraz zaś sam zaczął bez
skrupułów wykorzystywać do realizacji swoich wszechogarniających celów
wszystkie środki coraz bardziej rozrastającego się, kosztem sfery społecznej,
demokratycznego «państwa-Lewiatana», dysponującego — w oparciu o mandat
otrzymany od «ludu» — takimi możliwościami technicznymi i takim zakresem
władzy, również nad życiem prywatnym, wolnością i własnością jednostek, rodzin
i grup społecznych, o jakim żaden «despota» przedrewolucyjny nie mógł nawet
marzyć”. J. Bartyzel, W gąszczu liberalizmów. Próba periodyzacji i klasyfikacji, Fundacja Servire Veritati, Instytut Edukacji Narodowej, Lublin 2004, s. 86.
Fragment tekstu: M. Ziętek, Między emancypacją a technokratyzmem:
prawo w służbie budowy Nowej Atlantydy?, w: Quaestiones de Qualitate
vitae. W poszukiwaniu jakości życia. Studium interdyscyplinarne, A.
Wudarski (red.), Frankfurt nad Odrą - Częstochowa - Osnabrück 2014, ss.
569-588.
Mógłby prosić Panią o odpowiedzi na pytania :
OdpowiedzUsuń1.Czy konserwatyzm to ideologia czy wspiera się na teologii ?
2. Czy ideologie mogą odwoływać się do teologii ?
3. Czy logiczne jest łączyć to co odwołuje się do teologii(konserwatyzm) z ideologią np.z liberalizmem, socjalizmem, faszyzmem i inne wynalazki ludzkiej ułomnej, grzesznej natury.
Pytania te zdałem czytelnikom konserwatywno-liberalnego Najwyższego Czasu.
Z góry dziękuje.
Ostatecznie wszystko zależy od definicji pojęć ideologia i konserwatyzm. Jeśli uznamy, że postawa konserwatywna to postawa realistyczna, a więc oparta na racjonalnym poznawaniu rzeczywistości, natomiast ideologię zdefiniujemy jako postawę idealistyczną, polegającą na konstruowaniu "lepszej rzeczywistości", to obie postawy się wykluczają. Przy takim rozumieniu obu terminów:
OdpowiedzUsuń1. Konserwatyzm ideologią nie jest ale też wcale nie musi wspierać się na teologii, może także wspierać się na filozofii realistycznej.
2. Ideologie mogą odwoływać się do tych teologii, które nie mają podstaw racjonalistycznych, jak np. luteranizm.
3. W przypadku teologii protestanckich - można je jak najbardziej łączyć z ideologiami, co też było i jest robione.
Dziękuje za odpowiedzi. Chciałby odnieść się do nich.
OdpowiedzUsuń1. Żyjemy w czasach pojęciowego bałaganu i w wielu słownikach można przeczytać, że konserwatyzm to ideologia. Mimo, że konserwatyzm nie musi wspierać się na teologii, to jego esencją, fundamentem musi być odwołanie się- też poprzez filozofię realistyczną - do teistycznej wizji bytu.
2. Hmm.., czy ideologie mogą odwoływać się do teologii tylko dlatego, że luteranizm to robi? Ideologie to ubóstwianie negujące Boga chrześcijańskiego (humanizm-człowiek, liberalizm-wolność, socjalizm-równość ) i myślę, że są ze swej natury ateistyczne, więc sprzeczne z teizmem.
3. Czy w przypadku teologii protestanckiej łączenie teizmu z ideologiami jest fałszem, czy prawdą ? Tym samym, czy można łączyć Boga chrześcijańskiego z ideologicznymi bożkami ? Chodzi mi o rozstrzygniecie prawda/fałsz. To, że ktoś, coś łączy, nie oznacza, że można. Czy konserwatywny-liberalizm lub niebezpośrednie odwołania do innych ideologii z pozycji konserwatysty odwołującego się do katolicyzmu, to z prawda, czy pojęciowa hybryda , chocholi taniec z diabłem?
1. Tak - bo teistyczna wizja bytu jest zgodna z prawdą.
OdpowiedzUsuń2. Prof. T. Guz w przekonujący sposób pokazał, że luterańska koncepcja Boga znaczenie różni się od tej katolickiej. https://www.youtube.com/watch?v=AGT2s4iNZPw. Z luteranizmu wyrasta heglizm, a z heglizmu ideologie.
3. Teologie protestanckie są fałszywe i wystarczy przypomnieć sprawę Deutsche Christen, żeby udowodnić, że protestantyzm po prostu był i jest łączony z ideologiami. A kalwinizm, z jego ubóstwieniem bogactwa? A "genderyzacja" niektórych odłamów protestantyzmu? Nie można mówić, że łączenie czegoś z czymś jest fałszem czy prawdą - fałszywe lub prawdziwe są poglądy, które wynikają z dokonania takiej syntezy. Ale tu nie o syntezę chodzi, tylko o stwierdzenie, że ideologie biorą się z tego, iż zanegowano prawdę, której depozytariuszem jest KK.
Co to jest prawda i jak sie maja w tym pojeciu islam - chrzescijanstwo - judeizm do siebie?
UsuńOk Dziękuje za odpowiedzi. Wnioskuje, że synteza poglądów konserwatywno-liberalnych jest fałszem, złem , czyli to Szatan i należy nazywać je takie jakie są i odrzucić.
OdpowiedzUsuń