4.14.2012

Kto ma uczyć historii?

Planowane zmiany programu nauczania historii budzą spore emocje. Przeciwnicy reformy kreślą czarne scenariusze, zgodnie z którymi przyszłe pokolenia Polaków nie będą posiadać nawet podstawowych informacji z zakresu historii. Zamieszanie wokół tej sprawy jest świetną okazją do tego, by postawić zupełnie fundamentalne pytanie o ... rolę rodziców w kształtowaniu historycznej świadomości swojego potomstwa.  

Kwestia ta jest wyjątkowo rzadko poruszana w dyskusji na temat nauczania historii. A w gruncie rzeczy to na rodzicach spoczywa obowiązek wychowania swoich dzieci, co oznacza także, przekazywania im wiedzy o otaczającej ich rzeczywistości. 

Wprowadzenie powszechnego obowiązku szkolnego stworzyło sytuację, w której wielu rodziców poczuło się zwolnionych z tego obowiązku. W końcu płacą podatki, z których utrzymywane są szkoły i nauczyciele dysponujący fachowym przygotowaniem. I to oni powinni zatroszczyć się o odpowiednią edukację dzieci. Dodatkowo, w związku z konsumpcyjnym stylem życia panującym w naszym społeczeństwie, czas wolny dzieci i rodziców wypełniany jest właśnie aktywnościami konsumpcyjnymi. Wspólne czytanie książek historycznych? Słuchanie audycji o takiej problematyce? Niestety, dla wielu rodziców takie możliwości spędzania wspólnego czasu z ich własnymi dziećmi są po prostu mało interesujące. 

Kwestia nauczania historii musi więc być rozpatrywana w szerszym kontekście społecznym, a konkretnie w świetle fenomenu społeczeństwa konsumpcyjnego. W społeczeństwie takim panuje przekonanie o tym, że wiedza historyczna jest po prostu bezużyteczna. I w pewnym sensie, przekonanie to jest jak najbardziej słuszne. Konsument takiej wiedzy nie potrzebuje. Co więcej, im mniej wie, tym łatwiej będzie mu się „odnaleźć” w społeczeństwie konsumpcyjnym. Taki model społeczny wpływa także na wzorce wychowawcze stosowane przez rodziców. W końcu rodzice chcą jak najlepiej dla swoich dzieci. A w tej chwili wielu rodziców w bezrefleksyjny sposób ulega presji konsumpcyjnego stylu życia. 

Może więc warto przypomnieć im o tym, że wychowując swoje dzieci na konsumentów, w gruncie rzeczy wyrządzają im krzywdę. I zamiast toczyć boje o szkolne programy nauczania, może warto rozpocząć społeczną akcję na rzecz propagowania innego stylu życia, a tym samym, innego wzorca wychowawczego. Wzorca, zgodnie z którym to rodzice będą troszczyć się o historyczną edukację swoich dzieci.

12 komentarzy:

  1. Problem trochę bardziej złożony.Czasy są takie, że trudno zabezpieczyć dziecko przed konsumenckim ukierunkowaniem. Pod tym względem PRL był korzystniejszy :). Jednak nie jest to niemożliwe. Problem jak stworzyć społeczne warunki do obrony przed konsumpcjonizmem. Należy sięgnąć do inżynierii społecznej ? Na pewno nie, cywilizacja łacińska chyba jest takim naturalnym mechanizmem obronnym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno problem jest bardziej skomplikowany, skoncentrowalam sie tylko na jednym z jego aspektow. Jestem za tym, zeby propagowac wartosci Cywilizacji Lacinskiej. W gruncie rzeczy chodzi o to, zeby sami ludzie zrozumieli, ze to jest po prostu dla nich lepsze .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodzi oto też, żeby zrozumieli bez bólu, albo zrozumieją świadomością, albo przez ból.

      Usuń
    2. Pewne sprawy zaszły już za daleko. Chyba bez bólu się nie obędzie... Niestety.

      Usuń
  3. .
    Zob.:

    Czy Polacy odzyskają swą historię?
    http://piastpolski.pl/readarticle.php?article_id=76

    .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ta napisana przez Normana Davisa jest zła?

      Usuń
  4. Droga Pani, z Cywilizacji Łacińskiej pozostał tylko alfabet. Liczby już są arabskie.
    Obecnie mamy Cywilizacje Zachodnią. W kręgu tej cywilizacji jest Polska.
    Wymyślanie nowych eksperymentalnych konceptów skazane jest na zagładę z powodu braku czasu.
    Polska jak nie chce pozostać na marginesie musi uporządkować najpierw swoje problemy jednomyślnie sama. Autorytetu i szacunku poza granicami polski nie uzyskuje się propagandą, szowinizmem i warcholstwem. Jedynym kryterium jest, Polska Historia zewnętrza musi być zgodna z europejską. Polska Historia wewnętrzna mało kogo w świecie interesuje poza obywatelami polskimi. Koncentracja całej energii intelektualnej na szukanie winy poza granicami jest ogromnym błędem. Na pewno jest problem skomplikowany. Polski problem. Dobrze gospodarujący rolnik nie wywozi gnoju na obce pole. A jak go sąsiad zalewa jauchą to robi z niej organiczny nawóz i sprzedaje z zyskiem. Gazem, który pozostał opala mieszkanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, i w tej chwili Niemcy ją piszą, w swoim własnym interesie. "Polskie obozy koncentracyjne", naziści zamiast Niemcy, i niemieccy "wypędzeni" jako największe ofiary XX wieku. A my mamy przytaknąć, i najlepiej wziąć na siebie odpowiedzialność za całą II Wojnę Światową. I dopóki tego nie zrobimy: będziemy barbarzyńcami, którzy nie chcą dać się ucywilizować... Świetnie.

      Usuń
    2. Ja nie podchodzę do tej sprawy tak emocjonalnie. Niemcy piszą bardzo dużo i różnie, Polacy też. To ich sprawa. Nie chcę być 3 raz ofiarą skrajności, lecz spokojnie i na zimno nabyć trochę nowej wiedzy historycznej. Stalo się jak jest, ale jak do tego doszło pomoże na przyszłość. Respekt i szacunek tez maja wiele do czynienia a także ignorancja i lekce waga. Brak wiedzy to także brak argumentów. Nowe rozpoznania w historiografii wymagają nowych argumentów. Uczenie się z niepowodzeń i sukcesów własnych i innych ma sens tylko wtedy gdy czynie to spokojnie i rozważnie. Gotowość do konsensu zapobiega konfliktom. Kto nie idzie z czasem tego się z czasem zapomni. Na zdrowie...
      Proszę wybaczyć, ale pisze na komputerze wnuka, a poza profil anonimowy nie umiem obsłużyć, Emeryt.

      Usuń
    3. Zgadzam się z Panem, ale są to argumenty na rzecz tego, żeby polityka nie "mieszała" się do historii. Historią powinni zajmować się historycy, a wyciąganiem wniosków dotyczących ludzkiego zachowania - etycy. Czego możemy nauczyć się np. z historii II Wojny Światowej? Na przykład tego, że gdyby Niemcy przestrzegali dwóch przykazań Dekalogu: nie zabijaj i nie kradnij, to nie byłoby tych wszystkich zbrodni..

      Usuń
  5. Polityka historyczna to Pani artykuł.
    Mysli Pani, ze jak ktoś mówi "prawdziwa prawdę historyczna" a drugi tylko "prawdę historyczna" to ten pierwszy jest wiarogodniejszy? Największy akcent kladzie Pani na Niemiecki stosunek do historii, ja tez. Te liczby wypędzonych muszą być uzasadnione i na pewno są. Czy polscy historycy je sprawdzili, czy historycy innych neutralnych państw także je sprawdzili? Ktoś mówi prawdę a ktoś jak ma inne liczby kłamie. Sprawa już nie historyków lecz prawników. W Hadze jest trybunał,może on pomoże, jak Pani myśli? Przede mną lezą dwie mapy alianckie. Jedna z 1945 o planowanych przesiedleniach w Europie, druga o przemieszczeniach ludności miedzy 1938 a 1956. Mam wiec inny obraz jak ten polski po 1945. Skorzystałem z Pani dobrej rady aby nie rozpatrywać faktów historycznych w oderwaniu od siebie lecz jako kompleks. I tak po Wersalu na wschodzie Niemiec rozruchy i powstania a na zachodzie "wywózka" dóbr niemieckich tzw. "Reperacje". Potem rozruchy na zachodzie i "Reperacje" wywózki na wschodzie. To tez daje odpowiedz na sprawę czy chciano albo nie chciano plebiscytów, sprawę Wolnego Miasta Gdańska a przy okazji dowiedziałem się dlaczego USA nie parafowała Traktatu Wersalskiego. A dlaczego do tej pory albo zaraz po II wojnie nie podjęto starań o Traktat Pokojowy i ustalenia sumy reparacyjnej i granic mam prywatne zdanie. Podzielam w pełni Pani zdanie, ze o historii decyduje racja stanu a nie historycy. Ale ja chciałbym żeby historycy i prawnicy. Ciekawe co na to Europejska Komisja Edukacji. Ma Polska tam Lobby?

    OdpowiedzUsuń
  6. "Ale ja chciałbym żeby historycy i prawnicy." A ja bym chciała, żeby polityka w ogóle nie mieszała się do dyskusji historycznych.

    OdpowiedzUsuń