Lewica podrzuciła Hitlera prawicy. Przy każdej nadarzającej
się okazji używa go jako straszaka. Tak też i było w przypadku ostatniego
projektu ustawy zaostrzającej przepisy dotyczące aborcji. Leszek Miller
wypowiadając się na temat projektu, stwierdził:
"Najważniejsze dla III Rzeszy było rodzenie dzieci – niezależnie w
jakich warunkach itd. Solidarna Polska, wprowadzając ten projekt do Sejmu,
czerpie natchnienie ze spuścizny Adolfa Hitlera".
Jak zwykle w kwestii narodowego socjalizmu, lewica cierpi na
brak zgodności swoich sądów z rzeczywistością… Leszek Miller zdaje się nie
wiedzieć, że najważniejsze dla III Rzeszy było rodzenie zdrowych niemieckich dzieci. Natomiast chore i niższe rasowo dzieci nie miały prawa do życia.
System III Rzeszy opierał się więc na przekonaniu, że to człowiek decyduje, kto
ma prawo żyć, a kto nie. Czyż lewicowy pogląd na sprawę aborcji nie ma korzeni
dokładnie w tym przekonaniu? W przypadku narodowego socjalizmu absolutyzacji
uległ interes kolektywu, w przypadku lewicy reprezentowanej przez Millera &
spółkę, interes dorosłej jednostki. Zgodnie z ideologią Hitlera, zdrowe
niemieckie dzieci miały wzmocnić biologiczną substancję narodu niemieckiego, by
ten mógł poszerzać swoją przestrzeń życiową. Naczelnym interesem tego kolektywu
była więc "samorealizacja" właśnie poprzez poszerzanie swojej
przestrzeni życiowej. Natomiast naczelnym hasłem proaborcyjnego feminizmu jest
samorealizacja kobiety. Jak widać, różnica między feminizmem a narodowym
socjalizmem dotyczy wyłącznie tego, kto i w imię czyjej
"samorealizacji" ma prawo decydować o życiu nienarodzonych.
Największym paradoksem wypowiedzi Leszka Millera jest jednak
fakt, że to rozporządzenie Generalnego Gubernatora Franka z dnia 9 marca 1943
r. wprowadziło pełną niekaralność aborcji dokonywanych przez Polki i przedstawicielki
innych niższych narodów. Wygląda na to, że żądając dla Polek ułatwionego
dostępu do aborcji, Miller niejako sam czerpie natchnienie ze spuścizny Adolfa
Hitlera.
Legalizacja aborcji dokonywanych na polskich dzieciach była
elementem planu Himmlera, którego celem było wyniszczenie narodu polskiego.
Niemcy – jako rzekomo silniejsza i doskonalsza rasa – uznali, że Polacy nie
mają prawa do życia, a zajmowane przez nich tereny mają zostać zgermanizowane. Założenia
Generalnego Planu Wschód znajdują się w dokumentach opublikowanych w numerze 2.
Zeszytów Oświęcimskich. Warto się im przyjrzeć (http://socjocybernetyka.files.wordpress.com/2010/01/zeszytyoswiecimskie2.pdf).
W piśmie doktora E. Wetzla, kierownika publicznej poradni Urzędu
do spraw polityki rasowej (Leiter der Hauptstelle Beratungsstelle des
Rassenpolitischen Amtes), do doktora G. Hechta, kierownika Wydziału do spraw
folksdojczów oraz mniejszości tego samego urzędu z dnia 25 listopada 1939 roku
czytamy m.in.:
"Niezależnie od nieujawnionego jeszcze przyszłego
rozwiązania prawnopaństwowej organizacji pozostałej Polski [tzn. nie włączonej
do Rzeszy, MZ], należy wyjść z założenia, że pozostała Polska także i w
przyszłości będzie się znajdowała pod dominującym wpływem Niemiec. (…) Pod
względem rasowym ludność należy określić jako częściowo istotnie rodzajowo
obcą, a w każdym razie nienadającą się do zasymilowania. W tych okolicznościach
należy zasadniczo stwierdzić, że niemieckie państwo nie ma żadnego interesu w
narodowym i kulturalnym podniesieniu i wychowaniu ani polskiej ani żydowskiej
ludności pozostałego polskiego obszaru. (…) Z punktu widzenia polityki rasowej
można zaproponować dwie możliwe drogi dalszej polityki na daleką metę na
pozostałym polskim obszarze. Jedna i druga obejmuje wyłącznie plan, ażeby
zarówno Polaków jak i Żydów utrzymać w jednakowy sposób na niskim poziomie
życiowym i pozbawić ich wszelkich praw zarówno pod względem politycznym jak
narodowym i kulturalnym. W tym wypadku Polacy i Żydzi byliby postawieni na
równi. Jeśli chodzi o drugą stronę, to dla Polaków możliwość własnego
kulturalnego i narodowego rozwoju byłyby tak samo ograniczone jak przy
pierwszym projekcie. Natomiast Żydzi otrzymaliby nieco więcej wolności, przede
wszystkim w zakresie kulturalnym i gospodarczym, tak że niektóre decyzje w
sprawie zarządzeń administracyjnych i gospodarczych następowałyby przy
współudziale żydowskiej ludności. Pod tym względem polityki wewnętrznej
rozwiązanie to oznaczałoby jeszcze silniejsze gospodarcze skrępowanie Polaków
przez Żydów, ale także Żydom dałoby powód do zasadniczych zażaleń i ciągłych
trudności. (…) Opieka lekarska z naszej strony ma się ograniczyć wyłącznie do
zapobieżenia przeniesienia chorób zakaźnych na teren Rzeszy. Jak dalece
zapewniona jest opieka lekarska nad polską ludnością ze strony polskich
względnie licznie się tu znajdujących żydowskich lekarzy, to nas nie
interesuje, podobnie jak i kwestia lekarskiego narybku. Wszystkie
środki, które służą ograniczeniom rozrodczości, powinny być tolerowane albo
popierane. Spędzenie płodu musi być na pozostałym obszarze Polski niekaralne.
Środki służące do spędzania płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej
formie publicznie oferowane, przy czym nie może to pociągać za sobą
jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Homoseksualizm należy uznać na
niekaralny. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo
spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia [podkr. MZ].
Rasowo-hygienicznych zarządzeń w żadnym razie nie należy popierać".
Jak widać, postulaty autora listu nie zostały zrealizowane
od razu, gdyż legalizacja aborcji nastąpiła dopiero w 1943 roku.
Natomiast w notatce sporządzonej przez M. Bormanna z 2 października 1940 czytamy:
"Führer wyjaśnił, że potrzebujemy w Rzeszy wielkiej
własności ziemskiej, abyśmy mogli wyżywić nasze wielkie miasta; wielka własność
ziemska – podobnie jak i inne gospodarstwa rolne – potrzebuje do uprawy ziemi i
do żniw sił roboczych, i to tanich sił roboczych. Gdy skończą się żniwa, mogą
siły robocze wrócić do Polski. Gdyby robotnicy przez cały rok pracowali w
rolnictwie, wówczas sami zjedliby znaczną część tego, co zostało zebrane, a
zatem jest całkowicie słuszne, ażeby z Polski przybywali do uprawy ziemi i do
żniw sezonowi robotnicy. My mamy z jednej strony przeludnione obszary
przemysłowe, z drugiej brak sił roboczych w rolnictwie itd. Do tego zostaną
użyci polscy robotnicy. Jest więc całkowicie słuszne, ażeby w Guberni istniał
duży nadmiar sił roboczych, ażeby stamtąd rzeczywiście przybywali corocznie do
Rzeszy potrzebni robotnicy. Bezwarunkowo należy baczyć, aby nie było żadnych
"polskich panów"; tam, gdzie istnieją polscy panowie, powinni –
jakkolwiek może to brzmieć twardo – zostać wytępieni. (…) Generalna Gubernia
jest polskim rezerwatem, wielkim polskim obozem pracy. Polacy mają z tego
korzyść, ponieważ utrzymujemy ich w zdrowiu, dbamy o to, ażeby nie wyginęli z
głodu itd.; nigdy jednak nie wolno nam podnieść ich na wyższy poziom, gdyż
wówczas staliby się anarchistami i komunistami".
Z notatki Bormanna wynika, że Polacy mają wprawdzie być
utrzymywani przy życiu, ale wyłącznie ze względu na swoją wartość użytkową. W
przypadku utraty przydatności dla Rzeszy, Niemcom nie opłacałoby się już
"utrzymywać ich w zdrowiu" oraz "dbać o to, ażeby nie wyginęli z
głodu".
Natomiast list inspektora Policji Bezpieczeństwa i S.D. z
Poznania z 12 grudnia 1941 r. do Centrali Przesiedleńczej w Łodzi zawiera
projekt "rozwiązania kwestii polskiej". Przedstawiony przez autora
listu plan przewiduje m.in.:
"4. Planowe wysyłanie żonatych Polaków i zamężnych
Polek na roboty do Rzeszy. Uzasadnienie: W przeciwieństwie do wyżej podanego
żądania, pozostawienia w miejscu rodzinnym osób nieżonatych, na roboty do
Rzeszy należy wysyłać w pierwszym rzędzie Polaków żonatych. Przez to bowiem
rozrywa się rodziny, co spowoduje, przy dłuższym tam zatrudnieniu, wydatne
zmniejszenie liczby urodzeń. 5. Szeroko przeprowadzona sterylizacja polskich
warstw prymitywnych. Uzasadnienie: Postulatu tego oraz jego rezultatów nie można
w żadnym wypadku porównywać ze skutkami metod eugeniki. Warstwy wyższe,
społecznie wartościowe, można znacznie osłabić już w przeciągu kilku pokoleń,
przez zastosowanie środków podanych w punktach pod 1-4. Na skutek zarządzeń, godzących w rodzinę i jej sytuację
gospodarczą, warstwy te zawierałyby małżeństwa dopiero bardzo późno, a i potem
zmuszone by były świadomie ograniczyć liczbę potomstwa. Natomiast ucisk
gospodarczy, stosowany wobec prymitywnych warstw, nie przeszkodzi im w
produkowaniu licznego potomstwa. Temu niepożądanemu przyrostowi naturalnemu
można położyć kres jedynie przez środki wypleniające. Ponieważ zaś warstwa ta
najczęściej nie przedstawia w procesie pracy zbyt wielkiej wartości, można by,
również z gospodarczego punktu widzenia patrząc, przyjąć odpowiedzialność za tę
metodę. Oczywiście należałoby, stosując ją, zrobić szeroki użytek z pojęcia
"chory dziedzicznie wzgl. społecznie niepotrzebny". Rozchodzi się
tutaj nie o negatywną metodę eugeniczną, lecz po prostu o sposób wyplenienia
narodu".
Generalnego Planu Wschodniego Reichführera SS dotyczy odpis
pisma z 27 kwietnia 1942 r. W części poświęconej Polakom padają m.in. takie słowa:
"Ich liczbę będzie się musiało ocenić na 20 do 24
milionów. Są oni najbardziej wrogo usposobieni w stosunku do Niemców, liczebnie
najsilniejsi, a wskutek tego najniebezpieczniejsi ze wszystkich obcoplemieńców,
których wysiedlenie plan przewiduje. Są narodem, który najbardziej skłania się
do konspiracji. (…) Powinno być oczywiste, że polskiej kwestii nie można rozwiązać
w ten sposób, że zlikwiduje się Polaków, podobnie jak Żydów. Tego rodzaju
rozwiązanie kwestii polskiej obciążyłoby naród niemiecki na daleką przyszłość i
odebrałoby nam wszędzie sympatię, zwłaszcza że inne sąsiednie narody musiałyby
się liczyć z możliwością, iż w odpowiednim czasie potraktowane zostaną
podobnie. Moim zdaniem, musi zostać znaleziony taki sposób rozwiązania kwestii
polskiej, ażeby wyżej wskazane politycznie niebezpieczeństwa zostały
sprowadzone do możliwie najmniejszych rozmiarów".
Zeszyt zawiera także raport Viktora Bracka na temat możliwości
kastrowania członków niższych ras za pomocą promieniowania rentgenowskiego.
Brack dokładnie podaje, jaka dawka promieniowania jest niezbędna w celu wywołania pożądanego efektu. Autor
raportu przedstawił także swój pomysł na przeprowadzanie takich
"zabiegów". Chodziło konkretnie o to, by osoby kastrowane nie były
tego świadome. Zdaniem Bracka, należy zbudować specjalne pomieszczenie, w
którym na poziomie organów rozrodczych umieszczono by urządzenie rentgenowskie.
Podczas gdy petenci byliby proszeni o wypełnienie jakiś dokumentów, urzędnik w
sposób niezauważalny włączałby urządzenie.
Ze wszystkich tych dokumentów wynika, że Niemcy przypisali
sobie prawo decydowania o tym, które życie jest warte podtrzymania, a które
należy wytępić. Podstawę ich światopoglądu stanowiło przekonanie, że to
silniejszy decyduje o życiu słabszego. Słabszy nie ma żadnych praw, bo jest
słabszy. Czyż proaborcyjny feminizm nie podziela dokładnie tego samego
przekonania?
W programie dokumentalnym poświęconym Henrykowi Elzenbergowi
prof. Wolniewicz zacytował jego słowa, które brzmiały mniej więcej tak: „narodowy
socjalizm nie był żadną aberracją, lecz awangardą”. Słowa te były prorocze.
Przekonanie, że człowiek ma prawo decydować o tym, które życie jest "warte
życia", a które nie, powoli podbija umysły mas. Aborcja to dopiero
początek. Eutanazja, albo badania prenatalne umożliwiające wyselekcjowanie
chorych dzieci, to kolejne odsłony tej samej historii. W ramach zwiększania się
możliwości technicznych, człowiek będzie w stanie coraz intensywniej
manipulować procesem tworzenia się nowego życia. W połączeniu z szerzącą się
etyką utylitarystyczną, ten sam człowiek zostanie zredukowany do przedmiotu,
którego wartość będzie mierzona wyłącznie w kategoriach użyteczności, społecznej
lub indywidualnej.
Tak, panie Miller, Hitler byłby z Pana dumny.